Mecz z Senegalem i kontuzja Kuby Błaszczykowskiego odsłoniła ponurą prawdę – Sławomir Peszko co prawda pojechał na mundial, ale chyba nie po to, żeby grać. Piłkarz znany jest głównie z memów i wiele osób zastanawia się, co robi w kadrze. Plotka mówi, że dla atmosfery i dobrego wpływu na "Lewego". Ale przecież każdy piłkarz, nawet rezerwowy, nie jedzie po to, żeby budować dobrą atmosferę i zabawiać kolegów.
Ilu mamy zawodników?
Na mundial zwyczajowo jedzie 23 zawodników. 11 biega po boisku, reszta to zmiennicy. Czasem trener w trakcie meczu zmienia plan gry i wpuszcza nowych zawodników, ale warto też pamiętać o tym, że futbol jest grą kontaktową i niekiedy dochodzi do kontuzji wykluczającej zawodnika z dalszej gry. W takiej sytuacji za napastnika wchodzi inny napastnik, za pomocnika pomocnik, za obrońcę obrońca.
Tak było też w trakcie meczu z Senegalem, gdy Kuba Błaszczykowski ucierpiał w jednym ze starć i po przerwie nie wrócił na murawę. Nie, zaraz... To nie całkiem było tak. Owszem, Błaszczykowski zszedł z boiska, ale na miejsce kontuzjowanego prawego pomocnika wszedł... środkowy obrońca Jan Bednarek. Polacy musieli zmienić ustawienie taktyczne, bo zostali bez rasowego skrzydłowego. Najwyraźniej trener tak marnie ocenia przydatność Peszki (pomocnika!) na boisku, że wolał podjąć ryzyko. Co szybko wyłapało sprawne oko dziennikarzy sportowych, jak i bardziej uważnych kibiców.
Gdyby zapytać przeciętnego kibica w Polsce, z czym kojarzy im się Peszko, z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że nie będą to sukcesy sportowe. Sławomir Peszko jest dziś głównie znany z internetowych memów, które są efektem jego imprezowego stylu życia. Nazywa się go "specjalistą od alkoholowych skandali", a on sam już kiedyś z kadry w takiej atmosferze wyleciał. I to dwa razy.
Na co ten Peszko?
Więc po co nam w kadrze Peszko? Sprawa jest bardziej złożona, bowiem ma on szczególną rolę w kadrze. Jest wieloletnim przyjacielem Roberta Lewandowskiego, jeszcze z czasów Lecha Poznań. Mieszkali razem w jednym pokoju. – Kiedyś wyliczyłem Ani, że spędzam w pokoju więcej czasu w roku z Robertem niż ona. Grając w Lechu, na wszystkich wyjazdach ligowych, czy to Lidze Europejskiej, mieszkaliśmy razem – wyznał Peszko w jednym z wywiadów. Przyjaźni nie nadwątliło późniejsze rozstanie, gdy Lewandowski kontynuował karierę w Dortmundzie czy później w Monachium.
Dziś Lewandowski jest kapitanem reprezentacji, ale o dawnym przyjacielu nie zapomniał. Gdy "Lewy" przychodził do Poznania był młodziakiem, który zaczynał przygodę z wielką piłką. Peszko – starszy o kilka lat – trafił do Lecha w tym samym roku. Tak zaczęła się przyjaźń, która trwa do dziś. W książce "Tajemnice kadry" jest ciekawy fragment, w którym Peszko żartuje, że jest jedyną osobą w Polsce, która może pozwolić sobie na to, by nie odebrać telefonu od Lewandowskiego.
Powołanie Sławomira Peszki do kadry wielu komentatorów uznało za co najmniej kontrowersyjne. "Liczby" tego piłkarza tylko pomnożyły wątpliwości. Nie zagrał przecież ani minuty w ostatnich sparingach. – Liczy się też klimat w reprezentacji i żeby każdy czuł się w niej dobrze. Trudno to wypracować, ale Adamowi się to udało. To zrozumiałe, że wziął Sławka Peszkę – tłumaczył w mediach decyzję selekcjonera trener piłkarski Bogusław Kaczmarek. Inny znajomy Nawałki, Andrzej Iwan przekonywał w jednym z wywiadów, że Peszko jest w tej kadrze od dawna i był zawodnikiem wchodzącym z ławki.
We wtorek nie wszedł z ławki, dalej na niej siedział, zamiast niego wszedł obrońca. I to w chwili, gdy Polska przegrywała z Senegalem. – On nie będzie pierwszoplanową postacią reprezentacji, ale wszyscy chcielibyśmy, żeby zmazał odium złej atmosfery wokół siebie, na które sam zapracował – twierdził w mediach Kaczmarek. – Jestem wkurzony tą sytuacją. Mam nadzieję, że Adam Nawałka sobie uświadomił, że sobie zrobił krzywdę, drużynie zrobił krzywdę i przyszłemu zastępcy Peszki zrobił krzywdę – mówił we wtorek po meczu dziennikarz sportowy, znawca piłki nożnej Krzysztof Stanowski w audycji weszlo.fm.
Duże rozczarowanie
Dziennikarz nie krył swojego rozczarowania. – Wszyscy wiedzieli, że takie coś się może zdarzyć, zamiast tego było pudrowanie tego całego bałaganu i pisanie o dobrym duchu drużyny – wypominał Stanowski. – Nie wszedł na boisko, bo nawet do gry w polskiej lidze się nie nadaje. Dajcie spokój, wzięliśmy jakiegoś gościa z gitarą na mundial. Jedzie dla atmosfery i będzie Lewandowskiemu pieprz podawał do śniadania i Lewandowski popieprzy sobie jajecznicę. Pojechało 22 zawodników zamiast 23 – denerwował się.
Wielu komentujących posty Stanowskiego na Twitterze podziela jego zdanie. "Cieszę się, że ktoś wreszcie mówi o tym wprost. Decyzja o powołaniu Peszki to żenada", "ale o tym mówiło wielu kibiców. Część dziennikarzy broniło decyzji bo bało się, że Lewy albo Nawałka im wywiadu nie udzieli" – to tylko niektóre z opinii. Niewiele znalazło się osób, które broniłyby decyzji Nawałki zauważając, że za zmianą Błaszczykowski-Bednarek poszła też zmiana ustawienia. Ale trzeba zauważyć, że zmianę ustawienie wymusił brak nominalnego prawego pomocnika na boisku.
O tym, że polska ławka jest bardzo krótka, wiadomo od lat. Jedynie bramkarzy mamy w nadmiarze i który by nie stanął w bramce, to będzie to zawodnik światowej klasy. Na innych pozycjach już nie jest tak różowo i gdy zabraknie Glika, Błaszczykowskiego, Grosickiego czy Lewandowskiego, zaczyna się panika. Będzie tym większa, jeśli okaże się, że Błaszczykowski nie będzie mógł zagrać z Kolumbią. Czy Nawałka wpuści wtedy na boisku dobrego ducha kadry, czy zdecyduje się raczej na wystawienie piłkarza z krwi i kości? Jedno jest pewne – jeśli Sławomir Peszko wejdzie w Rosji na boisko, będzie musiał wykazać się czymś więcej niż budowaniem dobrej atmosfery w kadrze. Do tego wystarczyłby pomocnik masażysty z naręczem konsol do gry i kratą piwa. Bezalkoholowego.