
Każda kadra ma swoje tajemnice, drużyna Adama Nawałki nie jest tu żadnym wyjątkiem. Dziennikarz Sebastian Staszewski przez wiele miesięcy zbierał anegdoty, rozmawiał z piłkarzami, obserwował naszych zawodników, którzy już w czerwcu wyjdą na murawę i będą walczyć na mundialu w Rosji. Warto przeczytać "Tajemnice kadry", żeby dowiedzieć się, kim są nasi piłkarze i w jaki sposób trenerowi Adamowi Nawałce udało się ze zbioru talentów stworzyć zgraną drużynę.
REKLAMA
Robert Lewandowski dba o dietę i sylwetkę. Widać to szczególnie, gdy zdejmie koszulkę, na ciele nie ma żadnej zbędnej fałdki tłuszczu, ciało ma jakby wyrzeźbione przez antycznych mistrzów dłuta. Dba o to jego żona, Anna Lewandowska. Niektórzy wskazania dietetyczne Lewandowskiej traktowali z przymróżeniem oka, inni wręcz nazywali dziwactwem. No bo kto to słyszał, żeby deser jeść na długo przed daniem głównym, a w trakcie obiadu najpierw jeść ziemniaki, potem inne warzywa, a dopiero na końcu mięso. Dziś dietę i zalecenia żony naszego czołowego snajpera zaczyna z powodzeniem stosować kilku innych naszych piłkarzy.
Sam Robert Lewandowski w ciągu ostatnich lat wyrobił sobie w naszej reprezentacji bardzo mocną pozycję. Odkąd Adam Nawałka powierzył mu funkcję kapitana reprezentacji, to Lewandowski jest tym, który na boisku czy poza boiskiem ma motywować wszystkich do jeszcze większego wysiłku. Zaczyna się jeszcze w szatni. Dawniej było tak, że to trener lub kapitan mówił kilka słów zagrzewających do walki. Lewandowski postanowił to zmienić. Za każdym razem wyznacza innego zawodnika, który ma "podbudować morale". Niektórych zżera trema, jak na przykład Michała Pazdana. Zamiast zakończyć swoją mowę pytaniem "kto wygra mecz?" krzyknął "Polska?". Gdy zapadła konsternacja pośród zawodników zakrzyknął dodatkowo "Hej!", wzbudzając ogólną wesołość. Podobno do dziś okrzyk "Polska? Hej!" jest traktowane w szatni i na treningu jako najlepszy dowcip.
I to pomimo tego, że treningi to dla Adama Nawałki świętość. Każdy ma tam z siebie dać maksimum swoich możliwości. Nie ma taryfy ulgowej, dla jednego Roberta Lewandowskiego trener zrobił wyjątek przed Euro 2016. Piłkarz z Borussi przyjechał na zgrupowanie wykończony sezonem ligowym, w którym grał w niemal każdym meczu, często całe 90 minut. Nawałka uznał, że nasz czołowy snajper musi zwyczajnie odpocząć. Ale i jego obowiązywał rygor, jaki dopadł innych kadrowiczów. Nawałka bowiem wprowadził już od początku swojego "panowania" system, który można nazwać wojskowym drylem.
Wszystko trzeba robić z zegarkiem w ręku. U trenera nie ma możliwości po prostu spóźnić się na trening czy na posiłek. Kto się spóźni musi płacić. Kary nie są dotkliwe, dla piłkarzy zarabiających miliony 100 złotych nie robi większego spustoszenia w portfelu. Jednak kto raz zapłaci pamięta, żeby drugi raz nie dawać trenerowi powodów do niezadowolenia. Początkowo piłkarze burzyli się na nowe porządki. Dziwili się, dlaczego nie mogą zacząć jeść i muszą czekać na moment, gdy Adam Nawałka życzy wszystkim smacznego. W końcu zrozumieli, że trener z jednej strony w ten sposób budował swój autorytet, z drugiej dzięki takim działaniom rodził się duch drużyny.
Ale drużyna to nie tylko piłkarze i trener. To cały sztab ludzi, którzy dbają o to, żeby nasi reprezentanci byli w jak najlepszej kondycji, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Jak wskazuje Sebastian Staszewski w swojej książce "Tajemnice kadry", równie ważny jest Tomasz Iwan, który zorganizuje podczas zgrupowania wyjście na pływanie motorówkami po jeziorze albo zabawę w paintball, jak i lekarz kadry Jacek Jaroszewski. Za to, że jeden i drugi będzie miał na sobie strój reprezentacyjny, odpowiada Paweł Kosedowski. To on ręcznie prał koszulkę Kamila Glika podczas meczu ze Szkocją, gdy nasz obrońca w jednym ze starć ucierpiał na tyle, że miał rozbity łuk brwiowy. Gdy zawodnik zakładał świeżą koszulkę drugą Kosedowski prał, najpierw w płynie do mycia okien, po przerwie, gdy znaleziono wreszcie specyfik do zmywania krwi zrobił to już jak należy. Gdyby nie on, sędziowie mieliby prawo zażądać zejścia Glika z murawy.
"Ogrom jego pracy można sobie uświadomić dopiero wtedy, kiedy zaczyna wyliczankę" – pisze Staszewski w swojej książce. Każdy z blisko 50 pracowników kadry (sztab szkoleniowy, piłkarze, medycy...) dostaje swój własny zestaw, w skład którego wchodzą: koszulka, spodenki, bluza treningowa, kurtka, czerwona koszulka polo, hotelowe szorty, klapki i buty. Zabawa zaczyna się po pierwszym treningu, gdy piłkarze chcą wymienić przepocone ubrania. Niektórzy przychodzą kilka razy dziennie, dlatego "Kosa" przygotowuje średnio 150 na każdy dzień. W czasie całego zgrupowania liczba wydanych strojów zbliża się do tysiąca.
Książka "Tajemnice kadry" swoją premierę będzie miała 9 maja. Można założyć, że sięgnie po nią wielu kibiców, którzy przed mundialem będą chcieli dowiedzieć się czegoś więcej niż to, że Lewandowski gra z numerem 9 na plecach i czasem potrafi zatańczyć naśladując Michaela Jacksona. To, czy będzie miał w Rosji powody do radości, zależy nie tylko od jego dyspozycji, ale też reszty drużyny i całego sztabu. Na brak motywacji i woli walki kolegów raczej nie powinien narzekać, Staszewski pokazuje, że nasi piłkarze dobrze się rozumieją i chcą pokazać, na co ich stać. Lektura książki pomoże zrozumieć, jak tworzyła się polska reprezentacja, z którą kibice wiążą w tym roku wielkie nadzieje.
