
11 kwietnia 2018 roku Antoni Macierewicz przedstawił raport techniczny z prac podkomisji smoleńskiej. Były szef MON stwierdził w nim jednoznacznie, że na pokładzie prezydenckiego Tupolewa doszło do serii wybuchów. Macierewicz ignoruje jednak prośby Prokuratury Krajowej o przekazanie wyników badań i ekspertyz.
REKLAMA
Za utrudnianie śledztwa może grozić kara do 5 lat pozbawienia wolności. Wydaje się, że jednak przepis kodeksu karnego nie dotyczy Antoniego Macierewicza, który uporczywie ignoruje prośby Prokuratury Krajowej o przesłanie wyników badań i ekspertyz, jakie posłużyły Podkomisji smoleńskiej do stworzenia tzw. "Raportu technicznego".
Przedstawiony 11 kwietnia 2018 roku "Raport techniczny" jednoznacznie miał potwierdzać hipotezę Macierewicza o zamachu na pokładzie prezydenckiego Tupolewa. Prokuratura Krajowa chciała "zderzyć" tezy przedstawione w "Raporcie" z opiniami innych biegłych, badających temat katastrofy smoleńskiej.
Prokurator Ewa Bialik w rozmowie z portalem gazeta.pl zapowiadała: "Wydadzą [biegli z zagranicy - przyp. red.] opinię dotyczącą przebiegu i przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem". To właśnie ta opinia ma mieć największą wartość w śledztwie. Biegli ci mają przeanalizować wszystkie dowody w sprawie, a więc także efekty prac Macierewicza i jego Podkomisji, by orzec, jakie były przyczyny katastrofy i jej przebieg.
Eksperci Antoniego Macierewicza twierdzą, że były co najmniej dwa wybuchy, które spowodowały katastrofę prezydenckiego samolotu. Jednocześnie Frank Taylor zapewnił, że będzie jeszcze badana hipoteza, iż wybuch paliwa nastąpił po uderzeniu w brzozę, złamaniu skrzydła i rozszczelnieniu zbiorników z paliwem.
źródło: Gazeta.pl
