
Kto był największym odkryciem Tour de Pologne? Na pewno on, Michał Kwiatkowski. Zdobył żółtą koszulkę lidera, bohatersko walczył o jej utrzymanie, przegrał tylko o pięć sekund. Jest nową gwiazdą polskiego kolarstwa. Sam Kwiatkowski jest pewny siebie. W Londynie chce walczyć o złoto. – Nie mam słabych stron – wyznaje w rozmowie z naTemat.
Powiedział pan, że w Tour de Pologne nastawiał się raczej na wygranie jakiegoś etapu. A tu jest pan drugi w całym wyścigu z cyklu Pro Tour, jako pierwszy Polak.
Bardzo podobała mi się jazda Michała Kwiatkowskiego na etapie do Bukowiny Tatrzańskiej, gdzie miał ataki z każdej strony, a został sam i nie mógł liczyć na pomoc swoich kolegów z Quick Stepu. Pięknie się jednak obronił i wjechał na metę na trzecim miejscu. Wtedy uwierzyłem, że może naprawdę wiele osiągnąć w kolarstwie, bo ma niesamowity potencjał.
W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” powiedział pan, że w Londynie jest nawet szansa, by wygrać. Dość odważne słowa.
Według pana do mety dojedzie cała grupa? Czy może jakiemuś śmiałkowi uda się uciec i wygrać?
Michał posiada potencjał, który umożliwi mu podjęcie walki z najlepszymi zarówno w wyścigach klasycznych, jak i w wieloetapowych, jak Tour de France czy Giro d'Italia. Ta wszechstronność, o której wspominałem sprawi, że Michał będzie - w co wierzę głęboko - wielkim kolarzem.
Niektórzy mówią, że Tour de Pologne to pewna koncepcja, która już się wypaliła. Bo ciągle te rundy, te samy podjazdy, etapy...

