
Polska produkcja na podstawie książki Arkadego Fiedlera "Dywizjon 303" wchodzi do kin z końcem sierpnia. – Film "Dywizjon 303" może spełnić dziś szczególną rolę. Przypominając, że Polacy podczas wojny pomogli ocalić Anglię, napełni dumą tysiące naszych rodaków na Wyspach, tchnie w nich ducha, jakże potrzebnego w czasie, gdy nastawienie niektórych Brytyjczyków do cudzoziemców niepokojąco się zmienia – mówi w rozmowie z naTemat Marek Fiedler.
Ojciec zgłosił się do generała Sikorskiego z prośbą, by mógł do nich pojechać. Piloci z Dywizjonu 303 przyjęli go bardzo ciepło. Znali go z przedwojennych książek, jak "Ryby śpiewają w Ukajali" czy "Kanada pachnąca żywicą". Cieszyli się, że będzie ich fotografował i pisał o nich książkę. Oni nigdy nie wiedzieli, wylatując w bój, czy wrócą.
To w powietrzu decydowały się losy Europy - czy dojdzie do inwazji nazistów na Wyspy, czy też nie. Brytyjskie siły lądowe były mizerne, ale mieli lotnictwo, a Polacy wspaniale, niezwykle skutecznie im pomogli odeprzeć atak. Zresztą Anglicy dziś przyznają, że gdyby nie wsparcie naszych myśliwców, to nie wiadomo jak potoczyłyby się losy wojny. To bardzo budujące.
Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej
