Posłanka Pawłowicz nie chciała, by w Sądzie Najwyższym zasiadał dr Kamil Zaradkiewicz. Wytknęła mu zbyt liberalne poglądy i dopiero po interwencji ministra Ziobry przegłosowano jego kandydaturę. Ale przemiana Zaradkiewicza rzeczywiście jest nadzwyczajna. – Jestem zdumiony ewolucją jego poglądów – mówi naTemat promotor Zaradkiewicza, prof. Marek Safjan.
Prof. Marek Safjan: On był bardzo dobrym studentem. Był moim seminarzystą magisterskim. I z dobrym wynikiem, z dobrą pracą trafił na studia doktoranckie. Oczywiście z mojej rekomendacji merytorycznej. Napisał dobrą pracę pod tytułem "Timesharing – charakter prawny i konstrukcje na gruncie polskiego prawa cywilnego". Już po jej obronie dostał stanowisko adiunkta i zajął się habilitacją cały czas pracując na UW. Miałem dobrą opinię o nim. Nie należę do ludzi, którzy zmieniają poglądy na temat osób, z którymi kooperowały.
To, jakie on dzisiaj ma poglądy, to jest dobre pytanie. Kilkanaście lat temu, gdy pisał pracę doktorską pod moją opieką i pracował jeszcze jako asystent naukowy w Trybunale Konstytucyjnym, oceniałem pana Zaradkiewicza bardzo pozytywnie. Podobnie jak wielu moich kolegów, podobnie jak prof. Łętowska, która napisała bardzo dobrą recenzję do jego habilitacji. Powtórzę, że to był bardzo zdolny prawnik.
Nie zauważyłem w jego postawach ani jakiegoś fundamentalizmu, ani wypowiedzi, które pozwalałyby kwalifikować jego poglądy jako antyliberalne. Być może miał poglądy dość umiarkowane, ale czy konserwatywne, tego nie wiem. Mieliśmy relacje związane z dyskusjami merytorycznymi na temat prawa i to, co zauważyłem - zwłaszcza w czasach, gdy był moim asystentem naukowym - to jego otwarte i elastyczne podejście do wykładni konstytucji.
W czym się to przejawiało?
Był wrażliwy na ochronę praw konstytucyjnych. Nie znam jego poglądów na temat związków partnerskich, bo o ile pamiętam nie rozmawialiśmy na ten temat, a potem nie śledziłem jego wypowiedzi w tej kwestii. Ale nie wykluczam, że kiedyś miał takie poglądy, o jakich mówi pani Pawłowicz, a teraz je zmienił. To jest bardzo możliwe.
Ale zauważył pan jego przemianę w ostatnich latach?
Tak. Mogę powiedzieć, że faktycznie od ponad dwóch lat jestem zdumiony ewolucją jego poglądów. Wydawało mi się, że on jest bardzo związany z etosem Trybunału Konstytucyjnego, z obroną zasad i wartości, którymi Trybunał zawsze się kierował. Zauważyłem ewolucję w innym kierunku. Jego oświadczenie z grudnia 2015 roku - jeszcze jako ważnego pracownika TK - że jedno z orzeczeń Trybunału jest w istocie rzeczy nielegalne, bo nie mieści się w kompetencjach Trybunału, bardzo mnie zaniepokoiło. Ale nie potrafię wytłumaczyć tej ewolucji poglądów.
Niektórzy tłumaczą takie zmiany poglądów koniunkturalizmem.
Wymagałoby to głębszego wejścia w motywacje osób, które zmieniają poglądy. Nie można tego wykluczyć, ale to, co mnie dziwi i czego nie rozumiem, to zmiana postawy pana Zaradkiewicza od grudnia 2015 roku. Bo to jest zmiana absolutnie radykalna i dla mnie niewytłumaczalna - zważywszy na moją wieloletnią znajomość z nim. Było to kompletne odcięcie się od tego systemu zasad i wartości, którymi się kierowaliśmy w czasach, gdy on kooperował ze mną.
Skoro pan Zaradkiewicz - jak pan mówił - był taki wrażliwy na ducha Konstytucji, to musiał być też wrażliwy na prawa człowieka, swobody obywatelskie itd.
Tak. On pisał o ochronie własności w świetle konstytucji. Współpracował ze mną, gdy wydawaliśmy bardzo ważne orzeczenia, które były związane z ochroną praw majątkowych, ale nie tylko. On w tamtym czasie przejawiał bardzo wyraźną wrażliwość konstytucyjną, wrażliwość na to, co nazywamy systemem zasad i wartości konstytucyjnych. W tej chwili, mówiąc najbardziej eufemistycznie, nie dostrzegam takiej wrażliwości w jego zachowaniu.
Każdy ma prawo do zmiany poglądów. Można jednak zmienić poglądy w sferze światopoglądu, obyczajowości. Trudniej chyba ot tak zmienić poglądy na praworządność, trójpodział władzy.
Otóż to. Cały czas powtarzam publicznie, że są pewne rudymenty wiedzy prawniczej, czy pewne zasady i wartości, którymi każdy prawnik musi się kierować, które są nieprzekraczalne. Nie można np. wykładać na uniwersytecie i jednocześnie zaprzeczać najbardziej podstawowym wartościom, które prawo wyraża, zwłaszcza to prawo najwyższej rangi, czyli Konstytucja.
Nie można bronić tezy, że zasada niezależności władzy sądowniczej jest zasadą relatywną i zależy od kontekstu politycznego. Nie można bronić poglądu o możliwości nierespektowania orzeczeń Sądu Najwyższego, czy poglądu, że można w pewnych sytuacjach odmówić publikacji wyroków TK. To są tezy tak dalece sprzeczne z zasadami konstytucyjnymi w każdym demokratycznym państwie prawnym, że każdy, kto się do nich przychyla, kwestionuje w istocie swoją wiedzę prawniczą i traci tytuł do tego, żeby wykładać na uniwersytecie.
Zostawmy już pana Zaradkiewicza. Jak pan w ogóle ocenia przesłuchania w KRS, nabór na nowych sędziów Sądu Najwyższego? Widać jak na dłoni, jak wielki wpływ na całą procedurę ma minister Ziobro.
Patrzę na to z dużym niepokojem. Ta procedura pod wieloma względami może budzić zastrzeżenia, które są znane. Także ten wpływ na nią pana Ziobry. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z Prokuratorem Generalnym i jednocześnie ministrem sprawiedliwości. Zawsze zgłoszenie, czy poparcie ze strony osoby, która pełni funkcję polityczną, musi poddawać w wątpliwość obiektywizm ocen, które są prezentowane.