Podczas XXIV sesji Sejmu Dzieci i Młodzieży Filip Jastrzębski z Lublina mocno skrytykował rządzących. Prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki wyłączył mu mikrofon, ale chłopak dostał burzę oklasków. W rozmowie z naTemat Filip opowiada, skąd się wzięło jego zainteresowanie polityką i kto jest dla niego wzorem do naśladowania.
Filip Jastrzębski: – Zostało to zauważone. Dostaję dużo wiadomości, dużo telefonów z gratulacjami. Znajomi chwalą mnie za wystąpienie w Sejmie. Jeżeli chodzi o wyłączenie mikrofonu, to z jednej strony skończył mi się czas, bo przekroczyłem regulaminowe dwie minuty.
Natomiast marszałek Terlecki wyłączył mi mikrofon akurat w momencie gdy wypowiadałem słowa: "Mam nadzieję, że niedługo zmienią się rządy, które…”
Może marszałek chciał panu przerwać z powodów politycznych, spodziewał się co pan powie.
Moment wyłączenia mikrofonu był zastanawiający.
Przypomnijmy, że ostro przejechał się pan po PiS. Mówił pan, że boją się Konstytucji, odgradzają się barierkami, że obywatele są karani za okrzyki "Precz z kaczorem dyktatorem". Przekonywał pan, że "w normalnym demokratycznym państwie nikt nie powiedziałby, że Polska nie zastosuje się do wyroku TSUE i że rządy PiS mogą nas zaprowadzić do Polexitu”. Skąd u pana takie antypisowskie nastawienie?
Mimo młodego wieku interesuję się polityką i to od kilku lat. Często czytam i oglądam informacje dotyczące tego co się dzieje w Polsce i na świecie. Jakąś wiedzę na temat polityki i świata politycznego mam i wnioskuję, że rządy PiS nie są takie kolorowe jak oni to przedstawiają.
W pana domu dużo się mówi o polityce? Może rodzice są zaangażowani politycznie, a może pan należy do jakiejś organizacji?
W domu staram się nie rozmawiać o polityce. Ale jeżeli chodzi o przynależność, to tak jestem członkiem stowarzyszenia Młodzi Demokraci, czyli młodzieżówki PO. Działam w Lublinie, ale jestem też członkiem krajowej komisji rewizyjno-dyscyplinarnej tego stowarzyszenia.
Czy po swoim wystąpieniu w Sejmie miał pan okazję porozmawiać z marszałkiem Terleckim, a może z samym marszałkiem Kuchcińskim?
Niestety nie było mi to dane.
Chciałby pan zostać politykiem?
Uczę się na razie w liceum w Lublinie. Jak myślę o studiach to raczej o prawie, ale politologia też chodzi mi po głowie. Być może jako drugi kierunek. Wiele osób pyta mnie, czy chciałbym zostać politykiem, ale dzisiaj nie potrafię udzielić odpowiedzi na to pytanie. Ewidentnie ciągnie mnie jednak w stronę polityki, przynajmniej teraz gdy mam trochę wolnego czasu poza nauką. Chce się angażować w działania społeczno-polityczne.
Odbywała się rekrutacja. Razem z kolegą Mikołajem dowiedzieliśmy się o tym i postanowiliśmy wziąć w niej udział. Tematem byli: "Posłowie na Sejm niepodległej”. Musieliśmy zrobić kampanię kandydata na posła. I takim cudem 30 kwietnia, o ile dobrze pamiętam, dostaliśmy wiadomość, że przeszliśmy pozytywnie rekrutację.
Przed nami maraton wyborczy. Jak pan obstawia, kto wygra?
Jestem czynnie zaangażowany w wybory samorządowe w Lublinie. Pomagam w kilku sztabach. Jeśli chodzi o Lublin to myślę, że prezydent Krzysztof Żuk wygra jeśli nie w I to w II turze. W radzie miasta powinna się utrzymać obecna koalicja. Może być ciężko z sejmikiem, ale wierzę że się uda. W skali kraju mam nadzieję, że Koalicja Obywatelska będzie budowała większościowe koalicje w województwach z PSL, albo SLD.
A wybory parlamentarne?
To jest jeszcze dla mnie duży znak zapytania. Bardzo ciekawi mnie inicjatywa Roberta Biedronia. Śledzę jego dzialalność. Nie znam jednak jeszcze jego programu, choć sondaże pokazują, że może mieć 8 proc. poparcia. Nie wykluczam głosowania na jego ugrupowanie, ale nie zamierzam składać żadnych deklaracji. A czy PiS-owi uda się odebrać władzę? Mimo wszystko może być ciężko. Jestem jednak przekonany, że takiej sytuacji jak obecnie, czyli większości bezwzględnej mieć nie będą.
Ma pan jakiś swój wzór polityka?
Na pewno takim politykiem będzie Donald Tusk, bo osiągnął najwięcej na scenie politycznej. Nie bez powodu zostaje się przecież przewodniczącym Rady Europejskiej. Na pewno Lech Wałęsa, bo gdyby nie jego działania, gdyby nie historyczna "Solidarność”, to moglibyśmy nie żyć w wolnym, demokratycznym kraju. Z kilkoma politykami jest mi też dane współpracować więc mogę z bliska obserwować ich działania.