Tymi słowami o PO Biedroń już przesadził. Czyżby zapomniał o milionach od Kopacz?
redakcja naTemat
11 października 2018, 15:33·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 11 października 2018, 15:33
Robert Biedroń zdaje się konsekwentnie odstępować od ideałów, które miały przyświecać jego nowemu projektowi politycznemu. Zapowiadał on, że "inna polityka jest możliwa", tymczasem w najnowszych wywiadach sięga po sprawdzone brutalne metody. Umiejętnościami ich użycia Biedroń popisał się podczas czwartkowego występu w TOK FM.
Ustępujący prezydent Słupska stwierdził, że takie zachowanie polityków Zjednoczonej Prawicy jest skandaliczne, ale natychmiast komentarz ten wykorzystał do kolejnego ataku na Platformę Obywatelską. – To, co mówi Patryk Jaki jest skandaliczne, ale pamiętam, jak tak samo szantażowała mnie PO w Słupsku – stwierdził.
W czym problem? Robert Biedroń stwierdził, że PO traktowała go podobnie, jak traktowanie Warszawy po zwycięstwie Rafała Trzaskowskiego zapowiada Zjednoczona Prawica, grożąca "odcięciem na lata od funduszy z budżetu państwa". Czy Biedroń zapomniał zatem o prawie 10 mln zł, które Słupskowi przekazała w 2015 roku ówczesna premier i szefowa PO Ewa Kopacz?
Przypomnijmy, że w lipcu 2015 roku Robert Biedroń z sukcesem zakończył negocjacje z rządem, po zakończeniu których Ewa Kopacz zapewniła Słupskowi wsparcie z budżetu państwa w wysokości 4,4 mln zł. Na tym się jednak nie skończyło. Kilka miesięcy później dziennik "Fakt" podliczył pełne wsparcie rządu PO-PSL dla słupskiego magistratu i okazało się, że popłynęło tam aż 9 187 437 zł.
W dużej mierze dzięki temu Słupsk zyskał nieco finansowego oddechu, a Robert Biedroń mógł lepiej walczyć z gigantycznym zadłużeniem miasta.