Po tym jak Antoni Macierewicz odszedł z MON, niewiele się o nim słyszy. Jednak były szef resortu obrony narodowej przypomniał o swoim istnieniu. A to za sprawą raportu końcowego z prac podkomisji smoleńskiej, którego opublikowanie właśnie zapowiedział.
Antoni Macierewicz, jako szef Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem oraz wiceszef tej komisji prof. Kazimierz Nowaczyk byli gośćmi spotkania "Tragedia Smoleńska - stan badań na dzisiaj". Spotkanie odbyło się na warszawskim Bemowie. Zorganizowały je stowarzyszenia: Polska Jest Najważniejsza i Akcja Katolicka.
Podczas przemowy, Macierewicz odniósł się do niedawnej rezolucji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, wzywającej Rosję do oddania wraku samolotu TU-154 Polsce. Nazwał ją "historycznym dokumentem" i dowodem na to, że rząd PO-PSL "oddał śledztwo dot. katastrofy smoleńskiej w ręce rosyjskie, chociaż nie musiał tego zrobić, ale i nie powinien tego zrobić z punktu widzenia prawnego". W dodatku, rezolucja ta miała być odpowiedzią na raport techniczny, który podkomisja przedstawiła w kwietniu tego roku.
– Przyczyną dramatu była nie brzoza, nie polscy piloci, nie gen. Błasik, nie - jak próbuje się znieważyć jego pamięć - prezydent Kaczyński. Nie. Przyczyną była eksplozja samolotu, która go zniszczyła. To było przyczyną – stwierdził Macierewicz.
W swoim wystąpieniu zapowiedział także końcowy raport swojej podkomisji. – My doprowadziliśmy rzeczywiście to śledztwo do punktu, w którym wiemy z pewnością, jak doszło do śmierci. Nie wiemy, jak doszło do tej eksplozji. To zostanie w najbliższym czasie, mam nadzieję nie dłuższym niż rok, państwu w raporcie końcowym naszej komisji przedstawione – powiedział.
Jak dodał prof. Nowaczyk, podkomisja planuje przeprowadzić jeszcze wiele "dodatkowych eksperymentów, modelowań i symulacji", ale zaczęła już pracować nad częściami końcowymi raportu.