
Niedawno opublikowaliśmy w naTemat test limitowanego Seata Leona w wersji Cupra R. Samochód bardzo szybki, efektowny i wyprodukowany w ilości tylko 799 sztuk. Tymczasem Cuprę ST może kupić każdy. A na dodatek jest nawet... szybsza. O co chodzi?
REKLAMA
Do Cupry ST wsiadłem raptem tydzień po teście Cupry R. I co tu dużo mówić - nie da się uciec przed porównaniami obu aut. Cupra ST może i nie ma poszerzonych błotników czy karbonowego spojlera, ale tak prawdę mówiąc... nie jeździ jakoś znacznie gorzej.
I do tańca, i do różańca
Wizualnie Leon ST Cupra nie różni się aż tak bardzo od zwykłego Leona ST. Auto zwraca uwagę ostrymi przetłoczeniami i agresywnymi reflektorami. I tak właściwie trudno w ogóle zauważyć, że ten niewielki "kombiak" kryje pod maską aż 300 koni mechanicznych.
Wizualnie Leon ST Cupra nie różni się aż tak bardzo od zwykłego Leona ST. Auto zwraca uwagę ostrymi przetłoczeniami i agresywnymi reflektorami. I tak właściwie trudno w ogóle zauważyć, że ten niewielki "kombiak" kryje pod maską aż 300 koni mechanicznych.
To znaczy byłoby trudno zauważyć, gdyby nie dość... nieoczywista konfiguracja egzemplarza testowego. Pomarańczowo-srebrne felgi, pomarańczowe lusterka, ramka grilla i emblematy. Ja bym tak tego auta nie skonfigurował, no ale to kwestia gustu.
W środku też nie ma takiego "odlotu" jak w Cuprze R, ale jest bardzo miło, przyjemnie i gustownie. Kubełkowe fotele z przodu zapewniają nie tylko wystarczające trzymanie, ale są też bardzo wygodne.
Nie ma też białych zegarów znanych z Cupry R, ale za to pojawił się wirtualny kokpit. To jego druga generacja, znana m.in. z nowego Volkswagena Touarega czy... Polo. Oczywiście zegary wyglądają odrobinę inaczej - wszak to Seat.
Do tego spłaszczona u dołu, skórzana kierownica, kokpit skierowany w stronę kierowcy... to wszystko od razu podpowiada, że mamy do czynienia z autem nakierowanym na tempo jazdy. Ale z tyłu to jednak kombi. Bagażnik ma więc 587 litrów, a po złożeniu kanapy będziemy mieli do dyspozycji aż 1470 litrów. I niemal płaską podłogę.
Co dwie osie to nie jedna
Cupra ST ma ten sam silnik co testowana Cupra R. Pod maską znajdziemy 300 koni mechanicznych wyciśniętych z dwulitrowego, turbodoładowanego motoru. Dlaczego nie 310 jak "erka"? Bo to automat - sześciobiegowy DSG.
Cupra ST ma ten sam silnik co testowana Cupra R. Pod maską znajdziemy 300 koni mechanicznych wyciśniętych z dwulitrowego, turbodoładowanego motoru. Dlaczego nie 310 jak "erka"? Bo to automat - sześciobiegowy DSG.
Do tego mamy napęd nie na przód, a 4Drive - czyli na obie osie. I to wręcz niebywałe, jaką to robi różnicę.
To w sumie zabawne, ale to kombi jest znacznie szybsze od delikatnie mocniejszej, limitowanej i w zamyśle wyjątkowej Cupry R. To zasługa wspomnianego napędu na cztery koła i skrzyni DSG. Kiedy w Cuprze R walczysz na światłach z trakcją, ST wybija się do przodu jak z procy. Kiedy w Cuprze R wrzucasz drugi bieg ręką, DSG w tym aucie robi to po prostu... jakieś sto razy szybciej.
Efekt to przyspieszenie do stu kilometrów na godzinę w 4,9 sekundy. Czyli właściwie sekundę szybciej niż Cupra R. Swoją drogą - mniej niż pięć sekund w takim autku... jeszcze 20 lat temu to były osiągi zarezerwowane dla supersamochodów. Tych wartych potężne kwoty.
Sama jazda z kolei jest bardzo dobra, ale jednak... to nie Cupra R. Nawet pomimo napędu na cztery koła samochód nie daje aż takiej pewności jak "erka". Różnicę robią prawdopodobnie dodatkowe elementy aerodynamiczne w tamtym aucie.
Ale żebyśmy się nie zrozumieli źle - nadal jest bardzo dobrze, jak na kombi wręcz wzorcowo. Napęd bez problemu utrzymuje niemal półtoratonowe auto w ryzach nawet w ciasnych zakrętach. I przy dość dużych prędkościach. No i pamiętajmy, że to kombi. Tutaj można szaleć z całą rodzinką.
Na mój gust przydałby się jedynie trochę cięższy w obsłudze układ kierowniczy - tym autem naprawdę można kierować tylko jednym palcem. Ale przecież chodziło tu o złoty środek, więc może nie ma się czego czepiać. Koniec końców to samochód nie tylko do pędzenia, a wielozadaniowy.
Szkoda tylko, że nawet w trybie "Cupra" wydech nadal jest taki... nijaki. A na dodatek "podkręcany" dźwiękiem z głośników. Pisałem to już przy okazji Cupry R i napiszę jeszcze raz: ideałem w tej kwestii jest Hyundai i30N, który w trybie komfortowym jest cichym autem, a w trybie N rozrywa bębenki. Tu tego zabrakło.
Spalanie wypada w sumie podobnie do Cupry R - ale to przecież w dużej mierze to samo auto, więc nie ma mowy o zaskoczeniu. W mieście trzeba się liczyć ze spalaniem 11-12 litrów. Na autostradzie spalimy ponad 10 litrów. Ale już na ekspresówce wyszło mi... osiem litrów.
Cennik
Cuprę ST można kupić najtaniej za 148 800 zł. I będzie miała 290 koni. Jeśli zapragniemy taki egzemplarz jak w teście, czyli z napędem 4Drive, trzeba będzie wysupłać już co najmniej 165,6 tys. zł. Ciekawostka: z napędem na obie osie dostępne jest tylko kombi.
Cuprę ST można kupić najtaniej za 148 800 zł. I będzie miała 290 koni. Jeśli zapragniemy taki egzemplarz jak w teście, czyli z napędem 4Drive, trzeba będzie wysupłać już co najmniej 165,6 tys. zł. Ciekawostka: z napędem na obie osie dostępne jest tylko kombi.
Do tego kilka dodatków i cena łatwo podskoczy o kolejne 10-15 tysięcy złotych. Na szczęście Cupra jest już "bazowo" dość dobrze wyposażona. Aha - pakiet Performance Orange kosztuje nieco ponad 10 tysięcy złotych. Dużo jak za kilka pomarańczowych elementów? I tak i nie, bo w skład pakietu wchodzą także hamulce wyczynowe Brembo. A te hamują doskonale.
Koniec końców Leon ST Cupra to auto udane. Z powodzeniem łączy w sobie dwa światy: daje dużo emocji w trakcie jazdy, ale nie będzie też dziwnie wyglądać z fotelikiem dziecięcym. Szkoda tylko, że właściwie nigdy nie próbuje zaskoczyć kierowcy.
Seat Leon ST Cupra na plus i minus:
+ Niesamowite osiągi jak na niewielkie kombi
+ To nie tylko szybkie auto, ale i praktyczne
+ Przyjemność jazdy
- Dźwięk wydechu niegodny miana hot-hatcha
- Nie pokazuje "pazura" właściwie w żadnej sytuacji
