
W cieniu potężnej afery w Komisji Nadzoru Finansowego z 40 milionami złotych w tle, wybucha właśnie afera nieco mniejsza, ale nie można jej przeoczyć. "Nowa Gazeta Trzebnicka" właśnie opisała, jak miałby wyglądać starania Anny Morawieckiej, by obsadzić stanowisko starosty trzebnickiego. W artykule pada zarzut bardzo poważny – politycznej korupcji.
W nowej radzie powiatu Koalicja Obywatelska wywalczyła 8 mandatów i wraz z powiązanym z PSL-em komitetem Wspólnota Samorządowo-Ludowa (3 mandaty) razem mają 11 radnych. Oba kluby zaraz po wyborach zawarły koalicję.
Z jego relacji wynika, że do jednej z radnych WS-L, Małgorzaty Matusiak, zgłosiła się dyrektor jednej z placówek podległych sejmikowi. Osoba ta miała działać w imieniu komitetu wyborczego Anny Morawieckiej.
"W imieniu komitetu wyborczego pani Anny Morawieckiej, siostry Premiera Morawieckiego, złożyła jej następującą propozycję: pani Matusiak rezygnuje z ubiegania się o funkcję Starosty Trzebnickiego i poprze w głosowaniu na funkcję Starosty Trzebnickiego kandydaturę pani Anny Morawieckiej.
W zamian za takie głosowanie pani Małgorzata Matusiak będzie mogła objąć do wyboru następujące płatne funkcje: 1) Prezesa Zarządu Spółki Stawy Milickie SA albo 2) Wiceprezesa Zarządu KGHM Polska Miedź SA."
– Najpierw otrzymałam telefon, później była to osobista rozmowa. Propozycja była tak przedstawiona, że w sumie to mogłabym sobie wybrać co chcę. Pytanie brzmiało, czy chcę mieć władzę, czy pieniądze – przyznaje radna Matusiak w rozmowie z "Nową Gazetą Trzebnicką".
Wprost zaproponowano mi prezesurę w jednej ze spółek KGHM lub stanowisko prezesa Stawów Milickich. Mogłabym objąć takie stanowiska w zamian za to, że zrezygnowałabym z ubiegania się o stanowisko starosty trzebnickiego.
Lokalnym dziennikarzom udało się skontaktować z Anną Morawiecką na Facebooku. Siostra premiera zapewniła, że nie wie, o co chodzi i że zadzwoni za godzinę. Nie oddzwoniła. Odpowiedziała tylko na sms, że nie ma nic do dodania.
Pierwsza sesja nowo wybranej rady powiatu trzebnickiego planowana jest na poniedziałek i wtedy okaże się, czy Anna Morawiecka faktycznie jest w grze. Głosowanie jest tajne. Mająca większość koalicja ma prawo się obawiać o wynik, bo już cztery lata temu - jak pisaliśmy - Trzebnica przerabiała ten scenariusz.
"Moim zadniem przedstawiona propozycja wyczerpuje znamiona czynu zabronionego z art. 229 par. 1 kk - przestępstwa przekupstwa. Nie kieruję jednak zawiadomienia do prokuratury, gdyż mam obawy, że na polecenie Premiera sprawa będzie wyciszona" – napisał radny, który poinformował o aferze.
AKTUALIZACJA:
