W wyborach na burmistrza Obornik Śląskich siostra premiera odpadła w pierwszej turze. Choć mogła liczyć na ogromne wsparcie najwyższych czynników rządowych i partyjnych, uzyskała zaledwie niespełna 30 proc. głosów. To jednak nie oznacza, że Anna Morawiecka znika z lokalnej polityki. Choć sama zainteresowana w rozmowie z naTemat zaprzeczyła pojawiającym się plotkom.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Z centrum Wrocławia do 9-tysięcznych Obornik Śląskich w powiecie trzebnickim jedzie się zaledwie pół godziny. Anna Morawiecka nie mieszka w samych Obornikach, lecz w pobliskiej wsi Golędzinów, jeszcze bliżej Wrocławia.
Siostra szefa rządu obecnie jest zastępcą dyrektora Wrocławskiego Domu Literatury oraz od lat szefową wrocławskich Targów Dobrych Książek. Z Golędzinowa do pracy w Urzędzie Miasta w Obornikach Śląskich miałaby o wiele bliżej niż do Wrocławia – tę trasę pokonuje się zaledwie w parę minut. Ale mieszkańcy Obornik nie dali jej takiej szansy.
Most od brata
Nie pomogła złożona przez Mateusza Morawieckiego obietnica budowy mostu na Odrze z gminy Oborniki do sąsiedniej Miękini. Deklaracja premiera padła jeszcze przed tym, zanim jego siostra oficjalnie potwierdziła, że zamierza się ubiegać o fotel burmistrza w Obornikach. Obecne władze gminy przedstawiały długą listę argumentów, dlaczego ta inwestycja nie ma sensu.
Finał był taki, że mieszkańcy ponownie zaufali dotychczasowemu burmistrzowi. Arkadiusz Poprawa, kandydat Koalicji Obywatelskiej, już w pierwszej turze pokonał Annę Morawiecką, zdobywając niemal 70 proc. głosów.
Jest taki plan
I wydawało się, że to będzie koniec samorządowej kariery siostry premiera, ale... wcale tak być nie musi.
"Projekt Morawiecka" – o tym coraz głośniej mówi się wśród samorządowców w powiecie trzebnickim. Anna Morawiecka miałaby bowiem zostać tutaj starostą (z Golędzinowa do Trzebnicy jedzie się kilkanaście minut). Autorem projektu miałby być burmistrz Trzebnicy Marek Długozima, który wprawdzie w radzie miasta zachował pełnię władzy (na 21 mandatów, komitet Długozimy zdobył 13), ale w powiecie utracił.
W poprzedniej kadencji sesje rady powiatu trzebnickiego wielokrotnie były areną karczemnych awantur. Zaczęło się już na samym początku, przy wyborze starosty. PO wraz z koalicjantami miała 11 głosów, polityczni przeciwnicy 10. Wydawało się, że powinien zwyciężyć dotychczasowy starosta z Platformy, ale wynik zaskoczył samorządowców: wygrał Waldemar Wysocki z PiS.
Nieustanne kłótnie
– Zaczęło się od oszustwa ze strony koalicjanta z PSL-u, który zagłosował na kandydata PiS-u. Ta osoba nawet pokazywała nam, że zagłosowała na starostę z PO, ale potem to zamazała i wrzuciła do urny już inny głos. Prokuratura nie uznała tego za oszustwo – opowiadał nam były już radny Platformy w powiecie trzebnickim Daniel Sułkowski.
Później przez pewien czas w starostwie istniała dwuwładza – radni PO pod nieobecność radnych PiS unieważnili wybór pisowskiego starosty Waldemara Wysockiego i wybrali własnego. Problem uciął wojewoda, unieważniając uchwały przyjęte głosami samorządowców z PO. Sytuacji to jednak nie uspokoiło.
Rozłam w PiS
Przyszedł jednak moment, że wewnątrz trzebnickiego PiS wybuchł konflikt, w którym wyciągnięto m.in. PZPR-owską przeszłość Waldemara Wysockiego. Skończyło się to tym, że starosta z PiS-u w wyborach do powiatu nie wystartował z list partii Jarosława Kaczyńskiego, lecz z komitetu burmistrza Marka Długozimy. I choć był jedynką na liście, nie wywalczył mandatu.
Po październikowych wyborach w trzebnickiej Radzie Powiatu układ sił jest niemal identyczny, jak do tej pory. Koalicja Obywatelska wywalczyła 8 mandatów i wraz z powiązanym z PSL-em komitetem Wspólnota Samorządowo-Ludowa (3 mandaty) razem mają 11 radnych.
Kuszenie radnych
Komitet Marka Długozimy Skuteczni Dla Rozwoju uzyskał w Radzie Powiatu 6 mandatów, zaś Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło do rady 4 radnych – razem 10. Zaledwie o jednego radnego mniej niż konkurenci. I choć Koalicja Obywatelska z Ludowcami już formalnie zawarła koalicję - jak opowiada mi jeden z samorządowców - przedstawiciele komitetu burmistrza Długozimy prowadzą starania, by zachować wpływy w starostwie.
– Nasi radni otrzymują pewne nieformalne propozycje – przyznaje jeden z samorządowców. Jego zdaniem, nikt nie powinien się złamać. Przed tygodniem wszyscy razem pstryknęli sobie zdjęcie, które było przypieczętowanej zawartej koalicji.
I to stąd miałby się wziąć "Projekt Morawiecka". Gdyby to siostra samego premiera miała zostać starostą trzebnickim, lokalni radni PiS nie mieliby nic do powiedzenia i musieliby ją poprzeć, zaś koalicja miałaby błogosławieństwo z samej góry.
Siostra premiera zaprzecza
Sama Anna Morawiecka pojawiających się plotek komentować nie chce. – Proszę o to pytać tam, gdzie się te plotki pojawiają – stwierdziła w rozmowie z naTemat. Dopytywana, ucięła: "nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia". Powiedziała, że wciąż pracuje we Wrocławskim Domu Literatury i nie wie nic o tym, aby miało się to zmienić.
Z pytaniami o to, czy Anna Morawiecka miałaby być kandydatką na starostę trzebnickiego oraz o próby zawiązania w powiecie nowej koalicji, zwróciliśmy się też do burmistrza Marka Długozimy. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Przez ostatnie cztery lata w radzie podwrocławskiego powiatu trzebnickiego miało miejsce wiele wydarzeń, które trafiły na czołówki mediów ogólnopolskich. Czy w tej kadencji uda się tego uniknąć? Układ sił wybranych w wyborach samorządowych wskazuje, że może nie być łatwo. I że o powiecie trzebnickim znów nieraz usłyszymy.