Rzecznik PO Jan Grabiec w rozmowie z naTemat.pl komentuje m.in. piątkową debatę ws. wotum nieufności wobec premiera Mateusza Morawieckiego.
Rzecznik PO Jan Grabiec w rozmowie z naTemat.pl komentuje m.in. piątkową debatę ws. wotum nieufności wobec premiera Mateusza Morawieckiego. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Wierzymy, że ten wniosek o wotum nieufności zapoczątkuje proces, który odsunie PiS od władzy najpóźniej za dziesięć miesięcy. Liczymy, iż to będzie jeden z kamieni milowych, które wpłyną na opinię publiczną w Polsce – mówi #TYLKONATEMAT Jan Grabiec. – Opozycja będzie wracała z tymi wnioskami o wotum nieufności tak długo, jak długo władza będzie lekceważyła Polaków – dodaje rzecznik Platformy Obywatelskiej

REKLAMA
Czy opozycja przemyśli jeszcze propozycję premiera Mateusza Morawieckiego, by dołączyć do projektu "wspaniałej zmiany"?
Przez premiera Morawieckiego w środę został odmalowany jakiś świat iluzji. W przededniu 13 grudnia zaczął on mówić językiem PRL, uprawiając propagandę właśnie w stylu późnego okresu komuny. Malował Polskę w barwach, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Opozycja woli twardo stąpać po ziemi niż bujać w obłokach. Nie zamierzamy więc brać udziału w tym, co robi Mateusz Morawiecki oraz Prawo i Sprawiedliwość.
Ile razy w tej kadencji Sejmu wnioskowaliście już o wotum nieufności dla PiS-owskiego premiera?
To już trzeci raz.
Czyli nie zamierzacie odpuścić z najnowszym wnioskiem?
Ależ skąd! Każda z tych naszych prób była w pewien sposób skuteczna. Każda debata w sprawie wotum nieufności pozwalała przedstawić pełen obraz rządów Prawa i Sprawiedliwości. Co więcej, nasz drugi wniosek zakończył się dymisją Beaty Szydło. W głosowaniu nad wotum nieufności co prawda się obroniła, ale już kilka godzin później złożyła dymisję pod naciskiem Jarosława Kaczyńskiego.
Mam więc nadzieję, że trafna charakterystyka trzech lat rządów PiS i roku Morawieckiego może stać się asumptem do kolejnej zmiany. A jeśli tak się nie stanie, to przynajmniej damy wyborcom dobra podstawę do oceny aktualnej klasy rządzącej przed nadchodzącymi wyborami.
Wicemarszałek Senatu Adam Bielan te wasze notoryczna próby obalenia rządu nazwał kabaretem. Nie obawiacie się, że wyborcy mają podobne odczucia?
Kabaretowe to były próby odwołania rządu PO-PSL, które podejmował Jarosław Kaczyński. Przecież wszyscy pamiętamy, jak prezes PiS wszedł na sejmową mównicę i próbował nadawać przemówienia Piotra Glińskiego z tabletu. To rzeczywiście był kabaret.
Co więcej, działania PiS sprzed kilku lat nie były związane ani z pracą rządu, ani z nastrojami społecznymi. Tymczasem dziś widzimy, iż badania opinii społecznej wskazują, że rząd Mateusza Morawieckiego jest na równi pochyłej.
Adam Bielan
wicemarszałek Senatu na antenie TVP1

Opozycja już nawet nie wiem, ile razy zgłaszała ten wniosek w tej kadencji. Za każdym razem jednoznacznie przegrywała. W ogóle zestawienie Schetyny z premierem Morawieckim ma coś z kabaretu...


Opozycja musi działać także dlatego, że premier właściwie nie zareagował na aferę KNF, w którą jego rząd jest umoczony po uszy. Szef rządu konsekwentnie unika pytań o swoją odpowiedzialność i relacje z bohaterami afery. Premier nie może milczeć w sprawie tak poważnych zarzutów.
Debata nad wotum nieufności będzie dla Morawieckiego tym momentem,w którym wreszcie zostanie on zmuszony do prawdziwego skonfrontowania się z aferą KNF.
W środowym głosowaniu nad wotum zaufania premiera Morawieckiego poparło tylko 231 z 460 posłów. Czy liczycie, że w piątek zabraknie jeszcze kilku głosów i wotum nieufności uda się przeforsować?
Na to nie liczymy. Wierzymy jednak, że ten nowy wniosek o wotum nieufności zapoczątkuje proces, który odsunie PiS od władzy najpóźniej za dziesięć miesięcy. Liczymy, że to będzie jeden z kamieni milowych, które wpłyną na opinię publiczną w Polsce.
logo
Zaledwie w środę Mateusz Morawiecki otrzymał wotum zaufania. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Zapewne PiS obroni swojego premiera w głosowaniu, ale opozycja będzie wracała z tymi wnioskami o wotum nieufności tak długo, jak długo władza będzie lekceważyła Polaków i nie będzie odpowiadała na fundamentalne pytania.
A tak jest nie tylko z aferą KNF, ale przecież także ze sprawą cen energii. Mamy nieco ponad dwa tygodnie do końca roku, a Polacy nie wiedzą, jakie rachunki będą płacili. Rząd w chaosie szuka jakiś rozwiązań, opowiadając opinii publicznej bajki ministra Tchórzewskiego. Duże państwo w sercu Europy nie może tak funkcjonować!
PO ma do zaoferowania coś więcej niż tylko krytykę? Wasz słynny gabinet cieni pracuje nad alternatywnymi rozwiązaniami w sprawie energii?
Oczywiście, że tak. Zgłosiliśmy przecież kilka projektów ustaw w tej sprawie. Niestety, rządzący z naszego wsparcia nie skorzystali. Jednak problem leży przede wszystkim w tym, że ten rząd jest odpowiedzialny za wzrost kosztów funkcjonowania państwowych przedsiębiorstw energetycznych.
Ich rabunkowa gospodarka prowadzona w spółkach Skarbu Państwa przynosi takie efekty, że wartość największych firm energetycznych spadła o 50 proc., gdy w całej Europie takie spółki drożeją! Widzimy więc, jak w praktyce rynek ocenia politykę PiS.

Dramatyczne są też koszty zastopowania rozwoju zielonej energii. Przecież energia pozyskiwana z turbin wiatrowych jest o wiele tańsza niż ta pozyskiwana z węgla. A rząd PiS świadomie zastopował budowę nowych wiatraków.
Za rządów PO-PSL wyrosło nad Wisłą prawie tysiąc wiatraków, a energia odnawialna stanowiła prawie 13 proc. bilansu energetycznego. Natomiast teraz, pierwszy raz od kilkunastu lat, udział energii odnawialnej w tym bilansie spada. I to również wpływa na koszty. Po zmianie władzy szybko zamierzamy więc odwrócić także te działania PiS.
Politycy PO coraz częściej mówią o planach na 2019 rok w taki sposób, jakby już wygrali wybory. Polacy mogą was boleśnie ukarać za tę nonszalancję.
To nie jest nonszalancja, a zobowiązanie zaciągane wobec wyborców. Kiedy jesteśmy na spotkaniach z Polakami, zawsze słyszymy dwa wezwania: dogadajcie się na opozycji i odsuńcie PiS od władzy. Do tego właśnie wzywają nas wyborcy.
Zwycięstwo staje się więc podstawowym postulatem programowym, którego ludzie od nas oczekują. Widać to też po najnowszych sondażach. Następuje radykalny spadek poparcia dla PiS, a wyniki opozycji dają nadzieję na rychłe odsunięcie PiS i przywrócenie demokratycznych standardów.
Barbara Nowacka zapowiedziała, że po świecie Trzech Króli rozpoczyna zbieranie podpisów pod projektem rozdzielającym państwo od Kościoła. Czy to inicjatywa firmowana przez Koalicję Obywatelską? Czy słynne konserwatywne skrzydło PO jest w stanie to zaakceptować?
Nie znamy treści tego projektu, więc na razie trudno Platformie się do tego odnieść. W Polsce już obowiązuje zasada rozdzielenia państwa od Kościoła, ale o tym nowym projekcie Barbary Nowackiej na pewno będziemy rozmawiać.

A Koalicja Obywatelska przede wszystkim była komitetem wyborczym, który jesienią walczył o to, by zatrzymać PiS przed przejęciem samorządów. Natomiast dziś KO to postulat na wybory do europejskie i parlamentarne w 2019 roku.
Odpowiedź na pytanie, kto teraz będzie tworzył Koalicję, poznamy w najbliższych tygodniach. Jestem przekonany, że niezależnie od różnic programowych – oczywistych w każdej koalicji – KO w przyszłości stanie się projektem trwałym.
Czy jakakolwiek koalicja jest jeszcze Platformie Obywatelskiej potrzebna? Najnowszy sondaż IBRiS dowodzi przecież, że rośniecie w siłę pod własnym szyldem.
Sądzę, że właśnie dlatego rośniemy w siłę, bo przekonaliśmy Polaków, że chcemy szerokiej koalicji prodemokratycznej i potrafimy ją stworzyć. Będziemy więc konsekwentnie namawiać naszych partnerów z Nowoczesnej, PSL, SLD i innych środowisk politycznych, by te koalicyjne projekty wzmacniać.
W tych negocjacjach jesteśmy gotowi na wiele ustępstw. Co zresztą widać już po tym, że zdecydowaliśmy się nawet na zmiany w nazwie, by wybić tę markę Koalicji Obywatelskiej. Dla partii z takim dorobkiem jak nasza wcale nie było to łatwe.
A propos nazwy... Sporo jest kpin z nazwy waszego nowego klubu parlamentarnego, której skrót brzmi PO-KO. Rozważacie zmianę na coś brzmiącego poważniej?
Dodanie do PO nazwy Koalicji Obywatelskiej oddaje całą naszą intencję, którą jest wzmacnianie siły opozycji. Wciąż aktualna jest nasza oferta dla Nowoczesnej i czekamy na ostateczną odpowiedź w sprawie dołączenia reszty ich posłów do nowego klubu. Może wówczas będziemy dyskutowali o jakichś zmianach w nazwie.
Jednak to nie szyldy są najważniejsze. Ważne jest to, czy potrafi się udowodnić Polakom, że zasługuje się na ich głosy.