"To były przyjaciółki, trzymały się zawsze razem". Koszalin wspomina zmarłe w escape roomie dziewczyny
redakcja naTemat
06 stycznia 2019, 09:35·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 06 stycznia 2019, 09:35
Mieszkańcy Koszalina są zszokowani tragedią, do której doszło w piątkowe popołudnie w miejscowym escape roomie. Pod budynkiem, w którym zginęło pięć piętnastolatek, gromadzą się ludzie. Wspominają je, modlą się, zapalają znicze.
Reklama.
Jak mówią okoliczni mieszkańcy, których słowa relacjonuje Polska Agencja Prasowa, nikt w tym mieście nie pamięta drugiej takiej tragedii. – Musiałam tu przyjść, mam córkę w wieku tych dziewczyn. Nie wyobrażam sobie tego, że miałabym ją stracić. Ból rodziców musi być wielki - powiedziała pani Agnieszka.
Okazało się, że zmarłe były sobie bardzo bliskie – i nie tylko dlatego, że bawiły się na imprezie urodzinowej jednej z nich. – To były przyjaciółki. Trzymały się zawsze razem. Okazało się, że je znam przez wspólnych znajomych, Koszalin jest mały, nasze osiedle też – mówiła rówieśniczka ofiar pożaru. I dodała: – Pomyślałam sobie, że też mogła mnie spotkać taka tragedia, bo byłam w escape roomie. Nie tym, może bardziej profesjonalnym, ale byłam.
Prezydent Koszalina Piotr Jedliński ogłosił niedzielę dniem żałoby w mieście. Orszak Trzech Króli został odwołany. W samo południe zostanie za to odprawiona w koszalińskiej katedrze msza święta w intencji ofiar i ich rodzin.