Rodzina zamordowanego tydzień temu Pawła Adamowicza chciała, żeby homilię podczas ceremonii pogrzebowej wygłosił ks. Krzysztof Niedałtowski lub ojciec Ludwik Wiśniewski – pisze "Gazeta Wyborcza". Według jej informacji abp Leszek Sławoj Głódź zignorował tę prośbę. Podobnie miał postąpić prezydent Andrzej Duda, którego na uroczystość nie zaproszono. To dlatego zasiadł dopiero w piątym rzędzie.
"To był prezydent Gdańska i to Gdańsk powinien był go godnie pożegnać. Chcieliśmy mieć wpływ na przebieg uroczystości, nie mogliśmy pozwolić, aby wojewoda i jego ugrupowanie zorganizowali to na swój sposób" – powiedział w wywiadzie z "Gazetą Wyborczą" jeden bliskich współpracowników Adamowicza.
– Komunikat w naszą stronę ze strony organizatorów był taki, że to nie jest przypadkowe, to jest bardzo istotne, żeby goście byli rozsadzeni w Bazylice w taki a nie inny sposób – wyjaśnił Szczerski w rozmowie z PAP. Podkreślił, iż prezydent Duda zdecydował, że "dla niego istotny jest sam udział w pogrzebie i jeśli organizatorzy przywiązują tak wielką wagę do tego, żeby w tym a nie innym miejscu był posadzony, to nie będziemy tej sprawy dyskutować".