Uważasz, że twoja praca nie ma sensu? Spójrz na notowania partii Ryszarda Petru. Podczas gdy Wiosna Roberta Biedronia święci sondażowe triumfy, Teraz! w badaniach szoruje po dnie. Najnowsze dziecko m.in. Ryszarda Petru zanotowało w ostatnim istotnym sondażu poparcie rzędu zero proc. W partii robią jednak dobrą minę do złej gry – i mają plan na polityczne przetrwanie.
Niby przepis na sukces jest. Rozpoznawalne twarze? No przecież, że są. Osoby Joanny Scheuring-Wielgus i Joanny Schmidt zna raczej każdy, kto chociaż pobieżnie śledzi polską politykę, a Ryszard Petru jest chyba znany każdemu Polakowi.
Sondażowy dramat
Nikt oczywiście nie twierdzi, że partia tak wyrazista w swoich poglądach – Teraz! zakłada choćby likwidację KRUS czy wprowadzenie do ochrony zdrowia sektora prywatnego – nagle ma zastąpić Platformę na piedestale sejmowej opozycji. Ale okrągłe zero w ostatnim sondażu dla "Faktów" TVN i TVN24 brzmi nawet nie groteskowo, co po prostu przykro.
Jeszcze bardziej niezręcznie robi się, kiedy uświadomimy sobie, że Teraz! przegrywa w sondażach nawet z takimi potęgami jak Wolność Janusza Korwin-Mikkego (które dość nieoczekiwanie w ostatnim badaniu rzutem na taśmę dostało się do Sejmu dzięki 5 proc. poparcia) czy nawet z… Razem.
Kalendarz jest tymczasem nieubłagany dla Ryszarda Petru i jego zwolenników. Już w maju wybory do Europarlamentu. Jesienią przyjdzie czas na jeszcze istotniejsze wydarzenie w polityce – wybory do Sejmu.
W samej partii oczywiście można usłyszeć głównie to, co w każdej partii, której sondaże to jedna wielka porażka. – Robimy swoje. Jesteśmy chyba jedyną partią, która nie jest z nikim pokłócona na scenie politycznej. Rozmawiamy ze wszystkimi i w parlamencie, i poza parlamentem. W obecnej politycznej sytuacji, którą mamy w Polsce potrzeba współpracy wszystkich środowisk na równych warunkach. Walczymy w końcu o Polskę demokratyczną w Europie. Musimy jako opozycja wygrać razem, bo tylko wtedy będziemy realną siłą, aby odbudować to, co PIS zdemolowało – przekonuje w rozmowie z naTemat Joanna Scheuring-Wielgus.
To ona razem z Ryszardem Petru i Joanną Schmidt założyła nowe ugrupowanie. Po to, żeby robić rzeczy, którymi nie mogli się zająć w Nowoczesnej czy w formule Koalicji Obywatelskiej.
Bez "pomocy" się nie uda
Z sondaży jednak jasno wynika, że nowa partia Ryszarda Petru, jeśli nawet budzi zainteresowanie, to nie przekłada się to zupełnie na jej poparcie. W Teraz! zdają sobie z tego sprawę i choć jeszcze kilka miesięcy temu Petru przekonywał, że partia może wystartować z własną listą do Parlamentu Europejskiego, tak teraz taki scenariusz jest już właściwie wykluczony.
– Nas nie zabraknie (w polityce – red.). Do Parlamentu Europejskiego nie wystartujemy jako oddzielna, samodzielna partia, bo jest po prostu na to za późno. Ale obiecuję, że nie znikniemy ze sceny politycznej – przekonuje Scheuring-Wielgus.
Z jej słów jasno wynika, że partia będzie musiała "podpiąć się" pod szerszą listę wyborczą do Europarlamentu. Koalicja Europejska, którą forsuje Platforma Obywatelska, w skład której wchodzą politycy tej partii oraz byli premierzy czy ministrowie, nie sprawia wrażenia, gdzie Teraz! może zaistnieć. To lista polityków uznanych, ale po sześćdziesiątce.
No i pozostaje kwestia PO – najpierw przecież Nowoczesna powstała jako przeciwwaga dla tej partii, a kiedy i ta partia "rozmyła się", Petru i spółka "zradykalizowali się" i stworzyli Teraz!. Start ze wspólnej listy byłby co najmniej niezrozumiały dla wątpliwej ilości wyborców, którą teraz może się pochwalić ta partia.
Ale na horyzoncie jest jeszcze zaproponowana przez Władysława Kosiniaka-Kamysza z PSL "Koalicja Polska". Warto zauważyć, że kiedy szef Ludowców proponował tę koalicję, u jego boku stała szefowa Unii Europejskich Demokratów Elżbieta Bińczycka czy szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer. Ta "koalicja" sprawia więc wrażenie bezpiecznej przystani dla sejmowego planktonu.
Kierunek Bruksela
Sama Scheuring-Wielgus krytykuje dołączenie do wspólnej listy "podpinaniem się" pod kogoś. – Ja bym tego tak nie nazwała. Ale na początku marca wszystko już będzie jasne. Na pewno znajdziemy się w gronie partii, które będą ze sobą współpracowały w ramach szerokiej koalicji do Parlamentu Europejskiego – wyjawia.
Według posłanki nie jest zresztą wykluczone, że za rok o tej porze ją, Schmidt oraz Petru zobaczymy właśnie w Brukseli. – To oczywiście jest możliwe, jak wiele innych scenariuszy – mówi enigmatycznie. Chwali też samą pracę w Europarlamencie, która często jest uważana za nieistotną.
Pozostaje jeszcze jedna kwestia: dlaczego Teraz!, choć powstanie partii ogłoszono w listopadzie, de facto nie ma szans na własne listy – ani do Parlamentu Europejskiego, ani chyba tym bardziej do Sejmu. Wiosna Biedronia została ogłoszona dopiero 3 lutego, a poradzi sobie z tym zadaniem.
Na to pytanie posłanka odpowiada wymijająco. Nie mówi o swoim ugrupowaniu, a skupia się na Biedroniu. – Wiosna opiera się na jednym liderze, który budował swoją markę przez ostatnie trzy lata w Słupsku. I to jest niewątpliwie sukces Roberta. Co będzie potem, czas pokaże. W polityce wszystko zmienia się z prędkością światła.
Najbliższa kadencja w PE będzie kluczowa dla nas wszystkich. To będzie ważny moment dla wszystkich Europejek i Europejczyków. Nie uważam też, aby praca w Brukseli była przeszkodą do aktywnej działaności w Polsce. To wszystko da się pogodzić. To jest dokładnie tak samo, jak u nas w Sejmie. Może być pan posłem, który tylko podnosi rękę, przebimba sobie te cztery lata, ale może być pan posłem, który swoją pracą pokazuje, że można być aktywnym na wielu poziomach.