
Terroryści z ISIS, Kolumbijka z zespołem Tourette'a, niedźwiedź na rowerze, handlarze organów i milion innych wątków. Czegoż to nie ma w "Kobietach mafii 2"!? Przede wszystkim spójnej fabuły. Jeśli geniusz panuje nad chaosem, to Patryka Vega z pewnością nim nie jest. Jego nowy film to tradycyjnie zlepek scen pełnych absurdów i sucharów, ale za to z ładnymi widoczkami. Było dokładnie tak, jak się spodziewaliśmy, ale nie zabrakło rozczarowań. Film trafi do kin już w najbliższy piątek, więc jeśli planujecie na niego iść, uważajcie, bo w tym tekście możecie znaleźć spoilery.
Dwugodzinny serial
Ponoć ekipa "Narcos", z którą Team Vega współpracował w Kolumbii, była pod wrażeniem ilości scen, które Polacy nagrywali jednego dnia. To musiało być faktycznie ekspresowe tempo pracy, bo Netflix również słynie ze sprawnej produkcji swoich tytułów. I można wierzyć im na słowo, bo film gna jakby był naspeedowany kokainą od spadkobierców Pablo Escobara.
Romans pomiędzy Siekierą (Aleksandra Popławska) a Amirem (Otar Saralidze) to jedna z "perełek" filmu. Bojownik Państwa Islamskiego przypominający księcia z "Księgi tysiąca i jednej nocy" przekabaca na Islam Polkę, a wszystko to ubrane w telenowelę. Ten wątek może nie spodobać się streotypowym fanom Vegi, bo Siekiera dodatkowo planuje zamach na polskie władze! Widać tył głowy polskiego prezydenta w czasie defilady wojskowej z zeszłego roku - film powstawał we współpracy z... MON.
Zupełnie nie przekonuje mnie Agnieszka Dygant. Jest strasznie pretensjonalna w swojej roli, ale może wynika to z konstrukcji postaci. Z jednej strony troszczy się o własne dziecko, ale z drugiej strony podrzuca odciętą głowę faceta, na wycieraczkę jego matki. Można to tłumaczyć tym, że jest socjopatką. Czemu jednak wszyscy się jej słuchają? Wyłącznie ze strachu? Dla mnie jest po zwykłą furiatką bez charyzmy.
Nie można powiedzieć, że Patryk Vega osiadł na laurach i powtarza ciągle ten sam schemat. "Kobiety mafii 2" nie są dobre, ale mają to, czego zawsze brakuje w polskich filmach sensacyjnych - widowiskowość. Widać, że pieniądze z biletów nie idą na marne (choć są wyjątki jak wspomniany miś na rowerku). Dostajemy za nie egzotyczne plenery, wybuchy, strzelaniny, pościgi, drogie samochody, zagranicznych aktorów i realistyczne sceny tortur, flaków i trupów.
