Już piąty raz poseł Nitras został ukarany finansowo za słowa, jakie wypowiedział z mównicy sejmowej. Prezydium Sejmu odebrało mu połowę wyposażenia. Teraz na pensję dla posła zrzucają się partyjni koledzy.
– Zostałem ukarany dokładnie z tego samego powodu co poprzednio. Po prostu jestem prześladowany przez pisowską część prezydium Sejmu – stwierdził poseł Sławomir Nitras w wywiadzie udzielonym tygodnikowi "Newsweek". Za słowa "siadaj, ty dziadowski marszałku" Marek Kuchciński odebrał posłowi Platformy Obywatelskiej połowę poselskiej pensji.
To był juz piąty raz, gdy prezydium Sejmu zdecydowało o ukaraniu posła. Łącznie w czasie trwającej ponad trzy lata kadencji Nitras otrzymywał pomniejszoną wypłatę przez jedenaście miesięcy. Klub PO stara się rekompensować straty ukaranym posłom, koledzy zrzucają się na "wyrównanie" dla Nitrasa i innych ukaranych posłów.
Założono nawet Fundusz Solidarnościowy. Każdy poseł wpłaca co miesiąc dwieście złotych z pensji wynoszącej około 5 tys. złotych. Szef klubu parlamentarnego PO Sławomir Neumann zapewnia, że fundusz jest całkowicie zgodny z prawem, a od darowizn wypłacanych ukaranym kolegom odprowadzany jest podatek.
Szczególnie kuriozalna była kara nałożona na Nitrasa w listopadzie zeszłego roku. Jak tłumaczył poseł na Twitterze, został ukarany, choć nie brał udziału w posiedzeniu Sejmu, bowiem w tym czasie przebywał... w USA. "Lekarz by się przydał" – ironizował wówczas ukarany parlamentarzysta.