Jest nowy wątek w sprawie tzw. taśm Kaczyńskiego. Według "Gazety Wyborczej" związana z PiS spółka Srebrna miała czerpać 99,9 proc. zysków z budowy słynnych już wieżowców w Warszawie. Gdyby inwestycja przyniosła straty, Srebrna natomiast nie traciłaby niemal nic. Jak to zrobiono?Dziennik ujawnił dokumenty, które miały być sporządzone pod okiem Jarosława Kaczyńskiego.
Dokumenty, o których informuje "Gazeta Wyborcza", sporządzono w grudniu 2017 r. Według doniesień dziennika są one opatrzone klauzulą "prywatne i poufne". Renomowana kancelaria Baker McKenzie przygotowała pisma w języku angielskim, ale miały być przetłumaczone dla Jarosława Kaczyńskiego.
Co zawierają dokumenty?
Z informacji "Wyborczej" wynika, że w papierach wskazano, iż spółka Srebrna wnosi symboliczny wkład do spółki komandytowej, prawdopodobnie 5 tys. zł. I jedynie do tej kwoty miała ograniczać się jej odpowiedzialność. W przypadku fiaska inwestycji działka przy Srebrnej byłaby zatem bezpieczna. Nie mogliby po nią sięgnąć potencjalni wierzyciele.
Inaczej sytuacja miała wyglądać w przypadku, gdyby inwestycja okazała się sukcesem. Według projektu Srebrna miałaby 99,9 proc. zysków, a spółka celowa tylko 0,1 proc. Jak dowiedziała się "Wyborcza", Gerald Birgfellner podczas zeznań w prokuraturze stwierdził, że to Kaczyński zabiegał, by Baker McKenzie opracowała strukturę jak najbardziej korzystną dla spółki-matki, czyli Srebrnej.
Przesłuchania ws. taśm Kaczyńskiego
Prokuratura wciąż przesłuchuje Birgfellnera w związku z "taśmami Kaczyńskiego". Chodzi o opublikowane przez "Gazetę Wyborczą" treści rozmów, które w siedzibie PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie prowadził prezes PiS Jarosław Kaczyński. Mowa była o planach budowy w stolicy dwóch wieżowców przez spółkę Srebrna. Kaczyński negocjował w tej sprawie z austriackim biznesmenem.