O depresji dużo się mówi, ale wciąż jest bagatelizowana. Zwłaszcza wtedy, gdy chorują na nią zwykli zjadacze chleba. Sytuacja, w której dopada gwiazdę, przekona nawet największego sceptyka - to nie jest tylko chwilowy dół. Justin Bieber właśnie przyznał się do zmagania się z chorobą i prosi o modlitwę.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
"Chciałem byście choć trochę wiedzieli, przez co przechodzę. Liczę na to, że to do was przemówi. Bardzo dużo walczę. Czuję się dziwnie i jestem odcięty... Zawsze jakoś dochodzę do siebie, więc nie martwię się o to. Chciałem tylko pomachać wam i poprosić o modlitwę za mnie. Bóg jest oddany, a wasze modlitwy naprawdę mi pomagają. Dziękuję. Czas, kiedy stawiam czoła problemom, jest najbardziej ludzkim w moim życiu" - napisał na Instagramie młody muzyk.
Idol nastolatek i obiekt hejtu
Kariera Biebera sięga 2008 roku. Jako 14-latek był z pozoru kolejnym utalentowanym youtuberem, który wrzucał filmiki z coverami piosenek. Na jeden z nich przypadkowo trafił Scooter Braun i od razu dostrzegł potencjał w młodym Kanadyjczyku. Jego późniejszy menadżer zaaranżował spotkanie ze święcącym wtedy triumfy Usherem... i zaczęło się.
Bieber w zaledwie rok podpisał kontrakt z wytwórnią i wypuścił minialbum z hitem "One time", który szybko pokrył się platyną i podbił listę Billboardu. Jego dalsze pięcie się na szczyt obserwowaliśmy na własnych oczach - Bieber był wszędzie. Bił kolejne rekordy sprzedaży, gościł stale w mediach i... narobił sobie hejterów.
[/embed]Jego największy przebój to "Baby" z 2010 roku. Rządził niepodzielnie na YouTube przez 2 lata - wtedy pokonał go Koreańczyk PSY i jego "Gangnam Style" (obecnie na szczycie jest "Despacito"). Jednak przez wiele lat to właśnie do Biebera przypięta była łatka najbardziej znienawidzonego artysty w serwisie - poniższy klip ma ponad 10 milionów łapek w dół (pokonał go dopiero w zeszłym roku film "YouTube Rewind").
Justin miał też bardziej chlubne rekordy i nagrody: w tym Grammy oraz coroczna obecność na liście Forbesa - w 2017 wygenerował dochód w wysokości 83,5 miliona dolarów. Nieźle jak na kogoś, kogo niby wszyscy hejtują.
Zerwanie z ze starym wizerunkiem i ślub
Kanadyjczyk ma na całym świecie miliony oddanych fanek - tak zwanych beliebers. Fakt, jeszcze w 2013 roku na koncercie w łódzkiej Atlas Arenie można było słyszeć głównie pisk nastolatek niczym na nagraniach z Beatlesami, ale z biegiem lat Justin dojrzał również muzycznie - już nie gra słodkiego teen popu, ale piosenki, które gościły na imprezach u starszaków jak np. "Where Are Ü Now" ze Skrillexem i Diplo.
Na drodze do dalszego rozwoju Bieberowi przeszkadzał wizerunek cherubinka. Nieważne co robił i jak się starał - w oczach większości był grzecznym chłopcem bez skazy.
Wyrzeźbił ciało, porobił sobie tatuaże, ale nikt nie traktował go poważnie, bo twarz dziecka wciąż pozostawała na tym samym miejscu. W okolicach dwudziestki Justin wszedł w okres buntu. Zaczął być kojarzony ze skandalami, prostytutkami i używkami. Pojawiły się plotki o tym, że jest ojcem dziecka jednej z fanek. Potem doszło przesadzanie z alkoholem i narkotykami oraz ciągłe rozstania i pojednania z Seleną Gomez.
Wielokrotnie igrał też z prawem. Swego czasu media rozgrzał pewien kuriozalny występek: obrzucił dom sąsiada jajkami. Został za to ukarany dwoma latami w więzieniu z zawieszeniem oraz poniesieniem kosztów odszkodowania w wysokości 80,9 tys. dolarów.
Aresztowano go też za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu podczas nielegalnych wyścigów na terenie miasta oraz za niebezpieczną jazdę quadem, uderzenie pojazdem w minivana i spowodowanie bójki.
W końcu trafił na odwyk, ale oficjalnie wyszedł na prostą dopiero w zeszłym roku. Wziął potajemny ślub i złamał serca milionom belieberek na całym świecie. Jego wcześniejsze doświadczenia odcisnęły na nim wielkie piętno.
Wspólna walka z demonami
Wybranką Biebera stała się 21-letnia modelka Hailey Baldwin - córka Stephena ze znanej rodziny aktorskiej. Według doniesień medialnych, ceremonia odbyła się 13 września, a fani sugerują, że spodziewają się dziecka.
Życie młodego gwiazdora powoli zaczęło się układać i "normalnieć", a media przestały się karmić kolejnymi ekscesami z nim i policją w rolach głównych. Wyglądał na szczęśliwego, ale niedawno internet obiegły niepokojące zdjęcia - spod kliniki terapeutycznej. Portale plotkarskie i fani podejrzewali, że małżeństwo przeżywa kryzys, ale chodziło o coś innego.
Bieber wcale nie przeżył kolejnego załamania ani nie ma problemów z żoną. To właśnie ona pchnęła go do zasięgnięcia pomocy u specjalisty. "Chcę być jak najlepszym mężem dla Hailey. Co innego, kiedy masz problemy jak jesteś singlem, ale kiedy jesteś żonaty, stawką jest szczęście dwóch osób" - mówiło źródło magazynu People.
Żona okazała mu wsparcie i zrozumienie, a on sam wykazał się odwagą, której zabrakło wielu artystom. I to w samą porę, bo prawdopodobnie niewiele brakowało, by obecnie 25-letni muzyk, dołączył do niesłynnego "Klubu 27".