Egzamin gimnazjalny i egzamin ósmoklasistów nie będą odwołane z powodu strajku nauczycieli, ale odwołań od niech może być już sporo. Chociażby dlatego, że zarówno nauczyciele, jak i rodzice mają dużo wątpliwości, co do rozwiązań wprowadzanych naprędce przez rząd. W naTemat wyjaśniamy, co wzbudza zastrzeżenia i jak wygląda procedura, jeśli ktoś zdecyduje się podważyć ważność egzaminu.
– Ze strony ministerstwa, które przygotowało to rozporządzenie, był to krok lekkomyślny. Jeśli osoby, które mają przystąpić do pracy w komisjach egzaminacyjnych, nie spełniają standardów pracy, może być to podstawa do tego, aby podważyć egzaminy. Zwracał na to uwagę Rzecznik Praw Obywatelskich – mówi w rozmowie z nami Iga Kazimierczyk, prezeska Fundacji "Przestrzeń dla edukacji".
Rodzice uczniów, którzy piszą egzaminy w szkołach strajkujących, pod okiem osób, które w szkole nigdy nie pracowały, mogą obawiać się także, że nie spełniono warunku "równych szans". Są bowiem takie placówki, w których protestu nie ma, co oznacza, że komisje powoływane były zgodnie z wcześniejszymi przepisami.
– To, czy egzaminy zostaną przeprowadzone prawidłowo, nie powinno jednak spoczywać na barkach rodziców. Martwić powinno się ministerstwo, skoro wypuściło taki bubel prawny. Ministerstwo powinno zadbać o standardy egzaminacyjne – dodaje Iga Kazimierczyk.
Zachowanie zgodne z procedurami
Obecność przypadkowych ludzi podczas egzaminów, jak zaznacza ZNP, jest złamaniem procedury. Zarząd związku o wycofanie się z tych zmian apelował podczas negocjacji ze stroną rządową. Przed wprowadzeniem rozporządzenia osoba, która zasiada w komisji, musiała być zatrudniona w szkole, a co za tym idzie posiadać aktualne badania lekarskie i zaświadczenie o niekaralności.
"Procedura" może być tu jednak słowem kluczem, a raczej wytrychem dla niezadowolonych z wyników egzaminów. Procedury, zgodnie z którymi egzaminy muszą być przeprowadzone, nie należą do najłatwiejszych – przekonują nauczyciele, z którymi rozmawiamy. Członkowie niektórych zespołów werbowani są na ostatnią chwilę, więc czasu na zapoznanie się z zasadami jest niewiele. Łatwo więc o błąd.
– Przeprowadzenie egzaminu zgodnie z przepisami jest bardzo skomplikowana. Matematyka, część humanistyczna, czy część językowa, każdy przedmiot wygląda inaczej – mówi jedna z protestujących nauczycielek.
Z kolei inny nauczyciel zastanawia się, czy członkowie komisji powołani ad hoc będą wiedzieli jak właściwie się zachować . – Trzeba wiedzieć co zrobić np. gdy uczeń ma jakieś problem. Po to właśnie odbywają się szkolenia, jedno czy dwudniowe, gdzie procedury są pokazywane i ćwiczone, aby wszystko poszło sprawnie – komentuje.
– Jeśli uczeń poczuje się źle, to trzeba to odnotować w protokole. Praca w komisji to jest duży stres. Zawsze może się coś wydarzyć. Mamy przecież np. dzieci cukrzyków. Myślę, że rodzice będą nam podważali te procedury – dodaje nauczycielka z Gdańska.
Ponieważ egzaminy przeprowadzane będą w atmosferze niepewności i wątpliwości, co do ich zgodności z przepisami, w przypadku gdy wyniki nie będą satysfakcjonujące, rodzicowi łatwo będzie egzamin zaskarżyć. Będzie miał do tego podstawę.
Zakłócony spokój egzaminowanych W trakcie egzaminu nic nie może zakłócać spokoju dzieci. Co jeszcze może spowodować, że Okręgowe Komisje Egzaminacyjne zasypane będą odwołaniami? Kwestie organizacyjne gwarantujące właściwy przebieg egzaminu. W najnowszym rozporządzeniu złagodzono także przepisy, które mówiły, że jeśli pod nadzorem dwuosobowego zespołu nadzorującego przebywa więcej niż 25 dzieci, zespół ten zwiększa się o jedną osobę na każde dwadzieścioro uczniów.
– Dziś jest to dwadzieścia pięć osób. Co oznacza, że więcej dzieci może być pod opieką mniejszej liczby osób – podkreśla Dorota Michalak z Zarządu Głównego ZNP.
Resort chciał się w ten sposób zabezpieczyć przed skutkami protestu, czyli brakiem chętnych do zasiadania w komisjach. Wiele szkół radzi sobie z tym problemem w inny sposób. Zamiast w kilku salach lekcyjnych, w niektórych szkołach egzaminy będą pisane na dużych salach np. gimnastycznych.
– W takich salach może się pojawić problem z odsłuchem języka obcego. Przecież tam jest pogłos, ledwo cokolwiek słyszmy podczas apeli, a co dopiero jeśli mowa o egzaminie – podsumowuje nauczycielka z Olsztyna.
Jak się odwołać?
Zastrzeżeń nie brakuje. W konsekwencji nie brakować może również niezadowolonych ze sposobu przeprowadzenia egzaminu. Wystarczy jedno odwołanie do Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej, aby powtórka zmagań czekała wszystkich.
– Od decyzji komisji zależy, czy egzamin zostanie przeprowadzony powtórnie dla wszystkich uczniów w Polsce, czy dla konkretnych szkół, ale powtórny egzamin mogą też napisać tylko wybrani uczniowie – wylicza Dorota Michalak z ZNP.
Rodzic może złożyć zastrzeżenia co do tego, czy egzamin został przeprowadzony zgodnie z procedurami i czy odbył się on w sprzyjających okolicznościach. Naruszenie przepisów proceduralnych, które mogło wpłynąć na możliwości dziecka, może być powodem odwołania.
– Te zastrzeżenia rodzic zgłasza do okręgowej komisji egzaminacyjnej. Komisja rozpatruje to w pierwszej instancji. Gdyby była potrzeba, to jest jeszcze druga instancja, czyli Centralna Komisja Egzaminacyjna. Te komisje wydają rozstrzygnięcia. Rozstrzygnięcie w drugiej instancji jest ostateczne – podkreśla Michalak.
Dodatkowego terminu egzaminu - oprócz pierwszego w kwietniu i drugiego w czerwcu - w harmonogramie wyznaczonego nie ma. O tym, że nie ma możliwości, aby to zmienić przekonywał na antenie TVP Info Marcin Smolik, dyrektor CKE. Dotyczy to także tych uczniów, którzy z powodu strajku nie będą mieli szans, aby podejść do egzaminu w kwietniu.
– My do przeprowadzenia egzaminów jesteśmy przygotowani, okręgowe komisje są przygotowane, arkusze wydrukowane i do szkół trafią – poinformował dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Według Marcina Smolika, nie istnieje inna możliwość, jak zorganizowanie egzaminów gimnazjalnych od najbliższej środy do piątku, a egzaminów ósmoklasistów - od poniedziałku do środy – mówił.