Kontrowersje związane z postępowaniem prokuratora IPN-u, który uznał PRL-owskiego generała Michała Janiszewskiego za zmarłego, choć ten żył jeszcze 10 lat, nie ustają. Teraz odniósł się do nich Lech Wałęsa, przy okazji atakując Sławomira Cenckiewicza.
A zaczęło się od komentarza Krzysztofa Króla. "Funkcjonariusz Cenckiewicz tak krył gen. Michała Janiszewskiego, że nawet nie umieścił go w swojej książce o wpływach sowietów w LWP, a przecież Janiszewski był jednym z głównych pośredników Moskwy. Sympatia do kierowcy Macierewicza czy sekretarki Kaczyńskiego?" – zapytał były działacz "Solidarności".
Właśnie na ten wpis zareagował były prezydent. "Cenckiewicz to 'historyk' widzący na prawe oko. Potrafi tylko mnie i moją rodzinę opluwać. Nie napisał o Janiszewskim, bo pani 'Basia' z panem 'Kaziem' pokazaliby mu inne 'długie ramię'" - stwierdził.
Na wpisy zareagował wywołany do tablicy historyk. "Mój związek z pionem śledczym IPN jest po prostu żaden. W 2007 r. byłem tylko doktorem nauk humanistycznych bez większych wpływów i możliwości (...) nie byłem nigdy konsultantem KŚZpNP-IPN (Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu – red.) w jakichkolwiek śledztwach, należę od lat do czołowych krytyków tej instytucji " – napisał na Facebooku.
Jak dodał, "analiza faktów związanych z 'uśmierceniem' gen. Janiszewskiego jest świetnym przykładem niekompetencji, a może i złej woli niektórych prokuratorów zatrudnionych w IPN".
"Wypraszam sobie sugerowanie, że mógłbym w jakimkolwiek przypadku ukryć wiedzę o kompromitującej przeszłości kogoś ze względu na podleganie naciskom i wpływom ze strony polityków, również tych, z którymi jako obywatel i wyborca sympatyzuję. Nie interesuje mnie w tej sprawie stanowisko 'pana Prezesa', ani 'pani Basi', ani 'pana Kazika' – mówiąc językiem hejterów" – napisał.