Gdy 13-letnia Inga Zasowska usiadła w piątek przed Sejmem, by wzorem Grety Thunberg protestować przeciw bierności polityków wobec katastrofy klimatycznej, sprawą szybko zainteresowały się media. W tym samym czasie premier Morawiecki wraz z władzami kilku innych państw postkomunistycznych zablokował porozumienie UE ws. neutralności klimatycznej. Akcja dziewczynki podzieliła internautów. Co o tym sądzi jej mama, Patrycja Zasowska?
Anna Dryjańska: Kto wpadł na pomysł Wakacyjnego Strajku Klimatycznego: Inga czy pani?
Patrycja Zasowska: To był w 100 proc. pomysł Ingi. Przyszła do mnie i powiedziała, że chciałaby zaprotestować przeciw bierności polityków ws. nadchodzącej katastrofy klimatycznej. Zaskoczyła mnie. Okazało się, że nosiła się z tym pomysłem już od jakiegoś czasu, jednak nic mi nie mówiła, bo martwiła się, że się nie zgodzę.
I co jej pani odpowiedziała?
Tym razem to ja zaskoczyłam ją: zgodziłam się. Ale powiedziałam, że trzeba to zrobić z głową. Sprawdziłam w internecie, kiedy pracuje Sejm. Okazało się, że w sierpniu politycy mają wolne. Inga zgodziła się ze mną, że w związku z tym sens ma protest w lipcu.
Dała jej pani jakieś inne wskazówki?
Tylko logistyczne. Dopilnowałam, by miała ze sobą zapas wody i jedzenia, coś przeciwdeszczowego i coś, na czym mogłaby usiąść, by nie siedziała na betonie.
Dopytuję dlatego, bo zdaniem części internautów dziewczynka jest niesamodzielna, sterowana przez dorosłych, a wręcz ma wyprany mózg.
Być może te osoby tak reagują na wiedzę. Poziom świadomości o nadchodzącej katastrofie klimatycznej jest u dorosłych bardzo niski. Dlatego to, co mówi Inga, może im się wydawać dziwne albo podejrzane.
Wystarczy jednak sięgnąć po książki lub wejść na portale popularnonaukowe, by przekonać się, że zbliżamy się do punktu bez powrotu. Cenę za dzisiejsze zaniedbania władzy zapłaci pokolenie Ingi.
Miała pani obawy w związku z planami córki?
Oczywiście, i nadal je mam, ale to nie znaczy, że nie powinna działać. Nie spodziewałam się tak dużego zainteresowania mediów. Indze udało się wstrzelić w moment, gdy władze Polski wraz z kilkoma innymi państwami zablokowały porozumienie Unii Europejskiej ws. neutralności klimatycznej. Chyba dlatego dziennikarze zaczęli ją zasypywać pytaniami, ale to dobrze, bo w proteście chodzi o to, żeby był zauważony.
Powiem tak: Inga jest jedną z najlepszych uczennic w szkole, ma czerwony pasek, piątki i szóstki od góry do dołu, w tym roku zdobyła wyróżnienie w dwóch konkursach matematycznych, jest oczytana.
Miała tremę przed kamerą – to normalne nie tylko u dzieci, które nie są do niej przyzwyczajone, ale również u osób dorosłych.
A jak pani skomentuje wpisy osób, które twierdzą, że to pani ustawiła córkę przed Sejmem, a 13-latki nie mają własnych poglądów?
To przekonania żywcem przeniesione z czasów, gdy wierzono, że dzieci i ryby głosu nie mają. Dzieci mają głos. Oczywiście moja działalność związana z tematyką globalnego ocieplenia miała wpływ na Ingę. Ale to Inga zaczęła czytać o zmianie klimatu i to ona postanowiła, że zaprotestuje przed Sejmem.
Pojawiły się też komentarze, że warkoczyki Ingi to zabieg socjotechniczny, by zjednać jej sympatię ludzi.
Inga od jakiegoś czasu chodzi w warkoczach. Wzoruje się na Grecie, która jest jej idolką. Takie fascynacje u dzieci są normalne. Nie robiła żadnych badań na temat najskuteczniejszej stylizacji (śmiech).
Spodziewała się pani hejtu na córkę?
W ogóle nie spodziewałam się takiej reakcji, zarówno pozytywnej jak i negatywnej. Muszę jednak podkreślić, że gratulacje i wyrazy wsparcia zdecydowanie dominują. W przypadku katastrofy klimatycznej nasze sympatie polityczne nie mają żadnego znaczenia.
Praw fizyki nie obchodzą nasze identyfikacje partyjne. Prawa fizyki zrobią swoje. Ten problem już nas dotyka, a będzie coraz gorzej, jeśli teraz nic nie zrobimy.
I oczywiście premier Morawiecki może być zadowolony, że zablokował porozumienie klimatyczne, ale korzyści z tego będą krótkoterminowe. Najwyższy rachunek zapłacą nasze dzieci.
Inga czyta to, co pisze się o niej w internecie?
Córka nie lubi siedzieć w sieci, woli książki. Przekazuję jej wyrazy poparcia, które od piątku spływają do mnie z różnych stron.
Gdyby Inga zdecydowała się z jakiegoś powodu wyjechać, będzie to jej wybór. Nie miałabym problemu z tym, by pracowała na zmywaku, bo żadna praca nie hańbi. Ale znając jej pociąg do książek przypuszczam, że będzie celowała w inne zajęcia, niezależnie od miejsca zamieszkania.