
Reklama.
Ale miało być pięknie... Nowoczesne czołgi wspierane przez systemy rakietowe, żołnierze transportowani nowoczesnymi helikopterami, a powyżej nich patrolujące polskie niebo najnowocześniejsze myśliwce świata. Na morzu kanonierki i inne jednostki, które zastąpiłyby wysłużone okręty, a pod nimi okręty podwodne z... samolotami na pokładzie.
Gdy wsłuchać się w narrację prowadzoną przez polityków PiS, Polska jest silna, zwarta i gotowa. Aż chciałoby się zakrzyknąć, że nie oddamy ani guzika, bo nie tylko nasza armia jest wspaniała, ale jeszcze mamy wsparcie potężnego sojusznika zza oceanu. Tymczasem liczby są nieubłagane. W zestawieniu Military Strenght Ranking Polska spadła na 24. miejsce. Przed rządami PiS zajmowała 18.
Szef MON Mariusz Błaszczak zapowiedział zakup najnowocześniejszych myśliwców F-35, a prezydent Andrzej Duda nawet je oglądał, stojąc z prezydentem USA przed Białym Domem. Poprzednik Błaszczaka Antoni Macierewicz obiecywał nowoczesne śmigłowce dla polskiej armii. Śmigłowców nie ma, a myśliwce też nieprędko dolecą. Tymczasem MON ma problemy z rekrutacją chętnych do zostania żołnierzem zawodowym i wymyśla przedziwne akcje mające na celu zachęcić do wstępowania w szeregi wojska polskiego.
Słowa wypowiadane podczas defilad brzmią pięknie i dumnie. Spadek w rankingu o 6 pozycji powodem do dumy już nie jest.