Kacper Płażyński już wie, dlaczego w szkołach brakuje miejsc. Myli się jednak ten, kto myśli, że chodzić mu może o tzw. reformę edukacji. Prominentny polityk PiS obwinia o to samorząd z czasów Pawła Adamowicza.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
A to właśnie z Adamowiczem młoda gwiazda PiS sromotnie przegrała wybory na prezydenta miasta. – To, że w liceach nie ma tylu miejsc, ile powinno być, to nie jest wina PiS, tylko polityki samorządu gdańskiego, prezydenta Adamowicza, bo to on przez niemal 20 lat piastował ten urząd – ocenił Płażyński.
I od razu dał dobrą radę tym, którzy do liceów się nie dostali. – (...) może część z tych uczniów pójdzie do techników, do szkół, gdzie otrzymają bardzo dobrą edukację, fach w ręku – bo takich fachowców najbardziej potrzeba w Polsce – dodał.
To tylko fragmenty mądrości Płażyńskiego. Cała wypowiedź gdańskiego polityka PiS o liceach dla prawicowej TV Republika zaczyna się od szóstej minuty.
Kowal o rekrutacji do liceów
O braku miejsc w liceach wypowiedział się dla naTemat także inny, były, polityk PiS, Paweł Kowal. Jego zdaniem, reforma edukacji najboleśniej uderzy w najuboższych i średniozamożnych, gdyż nie będą oni mogli sobie pozwolić na opłaty rzędu kilkunastu tysięcy dolarów rocznie w placówkach prywatnych.
Rekrutacja do szkół średnich, w której biorą udział między innymi roczniki 2003/2004 sprawiła, że wielu uczniów zostaje na lodzie. Setki absolwentów gimnazjów i podstawówek nie dostało się do żadnej klasy i szkoły. Niektórzy już dziś zapowiadają, że gdy uzyskają prawo udziału w wyborach, rozliczą z tego PiS przy urnach.
A sam Kacper Płażyński wciąż zdaje się pamiętać o wyborczej klęsce z Pawłem Adamowiczem. Już po jego śmierci polityk PiS zadeklarował, że zagłosuje w wyborach na prezydenta Gdańska na Marka Skibę, i to mimo że partia, do której należy honorowo nie wystawiła w samorządowej potyczce swojego kandydata.