Cezary Tomczyk tak
relacjonował środową rozmowę z szefem podkomisji: Trwało to godzinę, był tylko Macierewicz. Było kilka luźnych pytań, ale odpowiedzi na nie na pewno w żaden sposób nie przyczynią się do wyjaśnienia przyczyn katastrofy – opisał w rozmowie z Polsat News.
Sam wypisał sobie legitymację
A teraz najciekawsze: zgodnie z prawem lotniczym przesłuchujący musi okazać legitymację. Macierewicz tego nie zrobił. – Była taka sytuacja, kiedy poprosiliśmy o wylegitymowanie się Macierewicza, że wyjął plik czystych legitymacji i na naszych oczach wypełnił. To oddaje absurd całej tej sytuacji – powiedział polityk.