Doniesienia Leszka Millera ws. zakulisowych ustaleń w Parlamencie Europejskim jeszcze mocniej dowodzą, że PiS-owi nie idzie dyplomatyczna gra w Strasburgu i Brukseli. Beata Szydło w poniedziałek wieczorem ponownie nie została wybrana na stanowisko szefowej Komisji ds. Zatrudnienia i Spraw Socjalnych PE. Europoseł Miller ujawnia, dlaczego po raz drugi nie wyszło.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
W niedzielę pojawiły się informacje, że PiS nie rezygnuje z kandydatury Beaty Szydło i partia będzie ją "przepychać", mimo porażki w pierwszym głosowaniu. O ustaleniach w tej sprawie prezes Jarosław Kaczyński miał rozmawiać z wysoko postawionym wysłannikiem niemieckiej CDU.
Później w ciągu dnia dotarły nieoficjalne informacje, że PiS nie zdecyduje się na kolejną próbę upokarzania Beaty Szydło i wystawi kandydaturę Elżbiety Rafalskiej, która również jest członkiem Komisji ds. Zatrudnienia i Spraw Socjalnych PE. Ale nie – wieczorem kandydatura Szydło została wysunięta po raz drugi. I drugi raz była premier poniosła porażkę. Tym razem nawet jeszcze bardziej dotkliwą.
Jedynie 19 europosłów poparło kandydaturę Beaty Szydło, 34 było przeciw.
Uwierzono w liberałów
Dlaczego po raz kolejny narażono byłą premier na upokorzenie? Wyjaśnienie może przynieść tweet innego byłego premiera, a obecnie europosła, Leszka Millera. Według jego informacji politycy PiS byli przekonani, że liberałowie tym razem zagłosują "za" Szydło.
"Szydło została zgłoszona na szefową komisji w przekonaniu, że poprą ją liberałowie, a w zamian PiS zagłosuje w całości za U. von der Leyen. Tymczasem ich poseł powiedział, że poprą każdego innego z grupy EKR. Gdyby dziś została zgłoszona Rafalska miałaby duże szanse" – napisał Miller w poniedziałek wieczorem.
Komisja ds. Zatrudnienia i Spraw Socjalnych jako jedyna pozostaje bez szefa, Polska zaś nie ma ani jednego przewodniczącego komisji w PE. W poprzedniej kadencji miała troje.