Pełnomocnik rodziny Dawida Kosteckiego twierdzi, że w śmierć boksera były zamieszane dwie osoby. Według tej hipotezy, jedna z nich przytrzymywała boksera, a druga go dusiła. Mają na to wskazywać kolejne ślady na ciele pięściarza.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Rodzina Dawida Kosteckiego i jej przedstawiciele nie wierzą w wersję prokuratury o tym, że bokser popełnił samobójstwo w więzieniu. Reprezentujący bliskich boksera mecenasi Jacek Dubois i Roman Giertych chcą ponownej sekcji zwłok Kosteckiego, podczas której miałyby zostać zbadane nakłucia na szyi pięściarza. Jak stwierdził prokurator Wojciech Kapuściński podczas wstępnych oględzin ciała, mogą one świadczyć o "zbrodniczym charakterze śmierci".
Giertych i Dubois zaznaczają konieczność ustalenia pochodzenia otarć naskórka stwierdzonych na szyi Kosteckiego, które prokurator Kapuściński uznał za możliwe ślady zbrodni.
"Po ponownej analizie dostępnych materiałów, oględzinach ciała zmarłego oraz konsultacji z lekarzami uważamy, że ślady ujawnione na ciele zmarłego Dawida Kosteckiego mogły powstać podczas walki, a zatem wskazują na udział osób trzecich w zdarzeniu" – napisał Giertych na Facebooku.
Giertych ujawnił pięć obrażeń na zwłokach Kosteckiego, które mają znaczący charakter. Według prawnika mogły powstać w wyniku urazu bezpośredniego, najprawdopodobniej z udziałem osób trzecich.
1. Obrażenia na tylnej powierzchni lewego ramienia o średnicy kilku centymetrów.
2. Uszkodzenia naskórka i podbiegnięcia krwawe ręki prawej.
a) przedramienia - na tylnej oraz bocznej powierzchni otarcie naskórka. b) powierzchni ręki prawej - otarcia naskórka.
3. Obrażenia na grzbiecie oraz podbiegnięcia krwawe o wymiarach kilku centymetrów.
4. Rana na nodze lewej o szerokości ok. 0.5 cm.
5. Dwa zdarcia naskórka po lewej stronie szyi pod uchem o średnicy ok. 3 mm.
"Usytuowanie tych obrażeń może wskazywać na to, że Dawid Kostecki był przytrzymywany i unieruchomiony w pozycji leżącej przez osobę trzecią (osoby trzecie) w ten sposób, że napastnik siedząc na nim obiema rękoma przytrzymywał go za ręce (przedramię i ramię).
Równolegle druga osoba mogła dusić Dawid Kosteckiego, zaciskając zwinięte prześcieradło wokół jego szyi, co doprowadziło do utraty przez niego przytomności, a następnie do jego śmierci. Następnie ciało mogło zostać usytuowane w pozycji półsiedzącej, a prześcieradło przywiązane do kraty celem upozorowania samobójstwa. Być może przed użyciem przemocy zmarłego ogłuszono chemicznie lub przy pomocy urządzenia paraliżującego" – napisał Roman Giertych.
"Okoliczności wymagają dokładnego sprawdzenia"
Dziennikarz Wojciech Czuchnowski w rozmowie z naTemat twierdził, że czynników, które zagrażały Kosteckiemu było tak dużo, że zapewnienia o naturalnej śmierci boksera jest bardzo ryzykowne dla władzy. – Narażają ją na zarzuty opinii publicznej, że chroni zabójców – powiedział dziennikarz "Gazety Wyborczej".
"Zgotowali Kosteckiemu piekło"
"Rzeczpospolita" ujawniła, że Kostecki miał w więzieniu potężnych wrogów. Bokser tuż przed śmiercią miał przeżyć piekło. Na Białołęce był także osadzony Tomasz G., którego Kostecki obciążył i miał być świadkiem w jego procesie. Był tam również Maciej M., kojarzony z tzw. grupą mokotowską. Wiadomo, że Kostecki bał się tego drugiego. Maciej M. tydzień po śmierci Kosteckiego próbował popełnić samobójstwo – w więzieniu w Rzeszowie. Także miał zeznawać w sprawie Tomasza G.