
Na stadionie Legii kibice skandują "Żydzi do gazu", policja zbiera materiał dowodowy, stają przed sądem, a sąd nawet nie rozpoczyna procesu. Sprawę umarza, bo kibice nie przyznają się do winy, więc nie można im udowodnić, że umyślnie nawoływali do nienawiści. – Decyzja sądu jest wręcz zatrważająca – uważa Jacek Purski ze Stowarzyszenia NIGDY WIĘCEJ.
Pani sędzia w uzasadnieniu swojej decyzji wyjaśniła, że kibicom nie można udowodnić, że umyślnie nawoływali do nienawiści. A to dlatego, że żaden się do tego nie przyznał. To w sumie nic zaskakującego. Kibice twierdzili natomiast, że "skandowali razem z tłumem", "nie rozumieli, co skandują", czy że "nie chodziło o Żydów". Poza tym sąd podkreślił, że nie można przyjąć, że okrzyki 17 legionistów "nasiliły negatywne nastawienie do Żydów".
Można postawić tezę, że prokuratura niewłaściwie przygotowała akt oskarżenia, co pokazuje stosunek Państwa do tego typu spraw. Z informacji, które posiadamy, przedstawiciel prokuratury nie brał nawet udziału w rozprawie. Wznoszone okrzyki miały jednoznacznie antysemicki charakter i doprawdy trudno jest przyjąć argument, że zachowania takie nie wzmagają negatywnego stosunku do Żydów, szczególnie, że są one właśnie wyrazem rażąco negatywnego stosunku.
Politycy inspirują kibiców?
Innego zdania jest karnistka z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Monika Płatek. Według niej sąd zachował się właściwie. – Nierozsądnie byłoby tych 17 osób skazać i zrobić z nich przestępców. Oni i tak nie mają pieniędzy, bogatych rodziców i poczucia godności. Swoje poczucie wartości budują wokół atakowania obcego – stwierdza.
Zobacz: Gazem w kibiców. Takie rzeczy tylko na Legii
W Polsce są na samej górze promowane postawy antysemickie i rasistowskie. Nawet jeśli nie wprost, to przez krojenie wizerunku Polaka-patrioty antyniemieckiego, antyradzieckiego czy antyśląskiego.
Właściwy wyrok
Płatek przyznaje jednak, że sąd źle poprowadził tę sprawę, bo powinien ją umorzyć warunkowo, wysyłając kibiców na warsztaty międzykulturowe.
– Co się musi jeszcze w Polsce stać, żeby sędziowie, prokuratorzy i politycy zrozumieli, że stadiony są wylęgarnią skrajnych postaw – nienawistnych, antysemickich, rasistowskich i faszystowskich. To się przekłada na liczbę przestępstw na ulicach.
Według niego małe są szanse, że coś się zmieni, jeśli taka postawa nie będzie ukrócona w zalążku – czyli okrzyków na stadionie. Co więcej, Purski nie wierzy, że na całym stadionie Legii jedynie 17 kibiców krzyczało te słowa. Na pewno robiło to więcej osób, ale być może materiał pozwolił postawić przed sądem tylko te kilkanaście.


