
On ma taką dużą czarną teczkę. Kiedy staje porozmawiać, stawia ją koło nogi. Wiadomo, co on tam nosi? Czy jakiś sprzęt operacyjny?
Inni posłowie, co ważne – z PiS-u, czyli partyjni koledzy Kaczmarka – przyznają, że "on ma to we krwi". "W klubie krążą opowieści o różnych taśmach Kaczmarka". Niektórzy mówią nawet o całej kolekcji taśm, na których publikację nie zgadza się jednak kierownictwo partii.
W trakcie wykonywania zadań przykrywkowca w CBA poznałem część posłów PO i znam ich prawdziwe oblicze. Wiem, co kryje się pod ich iluzorycznymi płaszczykami mężów stanu.
Co jednak ma dokładnie na myśli – Kaczmarek nie zdradza. "Wprost" pisze za to, że były agent jest naprawdę popularny. Ludzie robią mu zdjęcia, rozdaje autografy. "Tęskni za adrenaliną". Choć tej w Sejmie mu czasem nie brakuje. Anonimowy poseł PiS opowiada tygodnikowi, jak to Kaczmarek z Hofmanem wdali się w lekką bójkę. Trochę się poszarpali, a potem "wypili flaszkę na zgodę". Obaj posłowie zaprzeczają jednak tej wersji.
Dużo pił. Przesadzał z trunkami, po pijaku zaczepiał ludzi, proponował 500 zł kelnerkom za zrobienie mu laski. Miał jakiś problem z kobietami. Może podobam się starszym, młode dziewczyny śmiały się z niego. Na Tomka wołały Psikuta. (…) Pamiętam, jak przykleił się do Tedego (znany raper) w Platinium. I ten go brutalnie zbył, wypalił po prostu: "Wypier…!"
Oczywiście, Kaczmarek uważa to za bzdury wyssane z palca lub też opis tego, na jakiego się kreował, by obracać się w całym tym celebryckim towarzystwie.
Nawet jeśli, to politycy spoza PiS – niezależnie, czy z PO czy z SLD – solidarnie za nim nie przepadają. Podczas ślubowania posłów został wybuczany, zarówno przez lewicę, jak i Platformę – przypomina "Wprost". Tygodnik opisuje też, jak kilka tygodni temu Aleksander Kwaśniewski, dość niespodziewanie, spotkał Tomasza Kaczmarka w samolocie z Wrocławia do Warszawy. Były prezydent nie chciał siedzieć obok byłego agenta i zamienił się na miejsca ze swoim BOR-owcem.