W ciągu kilku godzin od pojawienia się petycji w sieci podpisało ją kilkaset osób. "Słyszałem Pańskie przemówienie wygłoszone podczas gali z okazji 100-lecia AGH" – pisze do Andrzeja Dudy Mamadou Diouf. Pochodzący z Senegalu muzyk w trzech krótkich akapitach ocenia prezydencki żart o Afryce i kanibalizmie. Tych, którzy poczuli się urażeni słowami głowy państwa, zachęca, aby poparli jego petycję. W rozmowie z naTemat Mamadou Diouf wyjaśnia, dlaczego zdecydował się na taki krok i co nie tak jest z kawałem Andrzeja Dudy.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Szanowny Panie Prezydencie,
Słyszałem Pańskie przemówienie wygłoszone podczas gali z okazji 100-lecia AGH. Wierzę, że gdyby w owym samolocie był Paweł Włodkowic, średniowieczny rektor Akademii Krakowskiej, ojciec tolerancji i zrozumienia dla drugiego człowieka, zadzwoniłby do Pana prezydenta z prośbą o mea culpa.
Nie wszystko, co ktoś uważa za dobry kawał, faktycznie jest żartem. Jestem przekonany, że prezydent tego "dowcipu" w swoim przemówieniu z nikim nie konsultował. To był odruch. Chciał być zabawny. Jednak tak żartować nie powinien nikt. Ani anonimowy Kowalski, ani głowa państwa.
Chodzi o tzw. poprawność polityczną?
Absolutnie nie. To jest kwestia dobrego wychowania. Niektórzy to nazwą dyplomacją – okej, niech będzie. Osoby, którym dobre wychowanie jest obce, być może uznają to za hipokryzję. Ale chodzi o to, by nie mówić czegoś, co kogoś innego może zaboleć.
Według Pana był to dowcip rasistowski?
W Polsce żyję już od 36 lat i czuję się bardzo z Polską związany. Dlatego w moim apelu w ogóle nie nawiązuję do rasizmu czy ksenofobii, tylko do dobrego wychowania.
W tej petycji są dwa wątki. Pierwszy to to, co ja nazywam "Bambo-mentalem". Jest w Polsce pewna grupa osób dorosłych, które cały czas w swojej świadomości pozostały na etapie "Murzynka Bambo" Juliana Tuwima i "W pustyni i w puszczy" Henryka Sienkiewicza.
Tak na marginesie – niestety, w języku polskim nie istnieją chyba żadne związki frazeologiczne dotyczące osób czarnych, które byłyby pozytywne. Jest "Sto lat za murzynami", "Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść"... W ogóle fakt, że same słowo "murzyn", które oznacza: "niewolnik", wciąż funkcjonuje, to skutek słabych kontaktów z kontynentem afrykańskim. W innych językach podobne słowo też istniało, ale ewoluowało w kierunku nieobraźliwego, bo tam są relacje z Afryką.
Żart był niestosowny. W mojej wiosce, w moim kraju pochodzenia, w mojej byłej grupie etnicznej (od trzech dekad dołączyłem do plemienia Mazowszan) nigdy nie było kanibalizmu.
Zacytuję odpowiedź afrykańskiego bohatera z filmu Cafe "Pod Minogą", gdy staromiejski warszawski restaurator Konstanty Aniołek ubolewał nad brakiem małpiego mięsa w menu – "Z kogo że pan tu humorystyczną drakie odstawiasz, panie szanowny, jaki że ja dziki jestem... Małpy ani papugi za żadne pieniądze do ust bym nie wziął, formalną zakąską tak jak i pan się posługuję". Czytaj więcej
Druga kwestia to to, że nawet jeśli prezydent danego kraju prywatnie uważa, że pewien kontynent świata cały czas "siedzi w kanibalizmie", to nie powinien tego publicznie wypowiadać.
Proszę zauważyć, gdzie padł ten "żart". Gdyby prezydent był na grillu, na jakiejś imprezie po alkoholu i został ukradkiem nagrany, to jeszcze może dałoby się tę wypowiedź wybronić. Ale taki "żart" powiedzieć w zacnym gronie profesorów, w obecności kamer?Dziwi mnie, że wykształcony człowiek nie ma poczucia, co wypada w jakimś miejscu.
Głowie państwa chyba wypada trochę mniej.
Nawet nie w tym rzecz. Po prostu – jak coś powie prezydent, to więcej osób to słyszy. Ale i statystyczny Kowalski powinien wiedzieć, że nie należy mówić czegoś, co dla innych osób jest krzywdzące.
Dlatego nawiązuję w tym apelu do średniowiecznego polskiego uczonego i duchownego Pawła Włodkowica. Jestem jego fanem! Odkryłem jego postać, bo kocham polską historię. Był jednym z pierwszych na świecie głosicieli idei tolerancji. I wkurza mnie to, że wielu Polaków w ogóle nie wie, że taki człowiek w historii był.
On mówił o szacunku dla drugiej osoby – niezależnie od jej wiary czy poglądów. Na słowa Pawła Włodkowica powoływał się często Jan Paweł II. A prezydent Duda z kolei powołuje się na słowa Jana Pawła II. I tu jest ten problem...
Nie on jeden.
Po latach mieszkania w Polsce wiem, że często mamy taki kłopot – chętnie odwołujemy się do pewnych wartości, których jednocześnie publicznie nie szanujemy.
A polski problem z Afryką polega na tym, że Polacy robią pewien nawias.
To znaczy?
Na całym świecie ludzie opowiadają żarty o różnych narodach. Najczęściej kawały dotyczą sąsiadów: we Francji - Belgów, w Wielkiej Brytanii - Francuzów, a w Polsce - Niemców i Rosjan. Dlaczego tak jest? Bo - choć w tych dowcipach są stereotypy - sąsiedzi to ci, których najlepiej znamy.
Jednocześnie nie wyobrażam sobie, żeby prezydent Duda zdecydował się publicznie opowiedzieć podobny żart o Niemcach czy Rosjanach. A na żart o Afrykanach sobie pozwolił.
Z czego to wynika?
Proszę sobie przypomnieć, jakie oburzenie było w Polsce, gdy przed Euro 2006 niemiecki Media Markt wypuścił reklamy przedstawiające Polaków jako złodziei. A o Afryce? Można powiedzieć wszystko i wszędzie. I nie ma problemu. Nic się nie stanie.
To jest efekt jakiegoś kompleksu wyższości wobec Afryki. A przekonanie to wyrasta natomiast z tego wiersza Tuwima. Tak wychowane zostały całe pokolenia.
Tymczasem w Afryce wiele się zmienia. Ten kontynent gospodarczo i politycznie w ostatnich latach zyskuje bardzo.
Zgadza się. Polacy zazwyczaj raczej o tym nie wiedzą, ale prezydent Duda jednak chyba o tym wie.
To w sumie dziś może zabrzmieć zabawnie, ale gościłem w Pałacu Prezydenckim w 2016 roku, gdy Andrzej Duda przyjmował z wizytą prezydenta Senegalu. Uczestniczyłem w uroczystej kolacji i pamiętam z jakim szacunkiem polski prezydent mówił o mieszkańcach kontynentu afrykańskiego. Dlatego dziś nie poznaję tego Dudy.
W 2015 r. powstała w Warszawie ambasada Senegalu, rok później - powołano Polską ambasadę w Dakarze. Dziś pewnie senegalski ambasador przekaże władzom w kraju, co polski prezydent mówił w Krakowie.
No właśnie, Polska się otwiera na Afrykę. Kontakty są coraz częstsze i lepsze. Z tego co wiem, prezydent Duda planuje wizytę w Senegalu. Więc tym bardziej te słowa nie powinny były paść.
Czy sprawa tej wypowiedzi dotrze do senegalskich władz? Nie wiem, myślę, że nie. W każdym razie ja ten list napisałem nie po to, by ambasada Senegalu protestowała.
Zatem po co jest ta petycja?
Początkowo myślałem, że tym razem nie będę niczego komentować, bo z zadowoleniem zauważyłem, że wielu Polaków zabrało głos i jednoznacznie oceniło "żart" prezydenta. Później jednak doszedłem do wniosku, że nie powinienem milczeć.
Dziś jestem megapozytywnie zszokowany, z jak szerokim i ciepłym odbiorem spotkał się mój apel.
Jaki będzie jego dalszy los?
Będę chciał przekazać tę petycję do Kancelarii Prezydenta. Wierzę, że dzięki temu prezydent zrozumie, że popełnił megagafę i że to się nie powtórzy.
Satyra rządzi się swoimi prawami. Nie chciałbym jednak, aby prezydent jakiegoś afrykańskiego kraju zażartował, kiedyś z naszej katastrofy smoleńskiej. W jakichkolwiek okolicznościach. (...)
Przeprosiny świadczą o wielkości człowieka. Mam nadzieję, że Pan Prezydent będzie miał odwagę przeprosić za ten niepotrzebny kawał.Czytaj więcej