Na listach poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa mogą powtarzać się nazwiska osób powiązanych z byłym wiceministrem Łukaszem Piebiakiem, który stracił stanowisko po tzw. aferze hejterskiej – ujawnił Onet.
Zgodnie z ustawą każdego kandydata do nowej Krajowej Rady Sądowniczej musiało poprzeć co najmniej 25 sędziów lub dwa tysiące obywateli. Z zapewnień PiS wynikało, że procedura będzie transparentna i każdy dostanie możliwość wglądu w to, kto do nowej rady startuje i przez kogo był popierany.
"Zorganizowany proceder"
– Do ministerstwa przynoszono listę, a potem ktoś chodził po gabinetach, głównie tych zajmowanych przez sędziów "sprawdzonych" i pokazywał: o, tu się podpisz. No i się podpisywali – opisała Emilia, czyli internetowa hejterka współpracująca z niektórymi sędziami. – Wiem, że nazwiska na tych listach w znacznej mierze będą się powtarzać, głównie znalazły się tam parafki osób blisko związanych z byłym wiceministrem Łukaszem Piebiakiem. To był zorganizowany proceder – dodała.