Królowa jest tylko jedna, a imię jej to 900 i 11. Mowa oczywiście o Porsche Carrera 911 – samochodzie, który rozpala zmysły. To idealne połączenie legendarnej marki, która gwarantuje obłędne wręcz wrażenia z jazdy z faktem, że jednocześnie nadaje się do normalnej, codziennej jazdy. Oto 4 fakty o najnowszej 911-tce, które sprawiają, że to auto od lat jest marzeniem wielu.
Gwarantuję Wam, że nie ma wielu samochódów, które wywołują takie emocje wśród kierowców. Także wśród dziennikarzy motoryzacyjnych, którzy przecież jeździli już masą różnych aut i w teorii powinni być przyzwyczajeni. Nie tym razem. 911-tka rozpala wyobraźnię jeszcze na długo zanim się do niej wsiądzie. To nie jest jakiś tam samochód. Ba, to nie jest nawet sportowy samochód. To jest Porsche 911 Carrera.
Synonim auta marzeń, który kiełkuje w głowie już od małego. A przynajmniej kiełkował "za moich czasów". Nie jest to tzw. "supercar", choć nazwa marki jest wymieniana jednym tchem obok Ferrari czy Lamborghini. Nie robi może aż tak kosmicznego wrażenia wizualnie, jak ta wymieniona dwójka, ale z jakiegoś powodu na torach to Porsche jest częstszym gościem. Jeśli Porsche to królestwo motoryzacji, niekwestionowaną królową jest 911-tka.
2. Klasyka
Wypuszczanie nowych generacji tego modelu musi być traumatycznym przeżyciem dla projektantów. No bo, jak poprawić coś co jest tak dobre i kultowe jednocześnie? Z jednej strony są oczekiwania świeższej wersji (choć dla mnie osobiście poprzednia też jest totalnym sztosem), a z drugiej oczekiwania, by nie zmienić za dużo, bo auto straci swojego ducha 911-tki. To w końcu jedna z najbardziej charakterystycznych sylwetek w historii motoryzacji, którą nie sposób pomylić z czymkolwiek innym.
To, o czym mówię, to tzw. "flyline", czyli specyficzna linia tego modelu ciągnąca się przez całą długość nadwozia. Jest na tyle kultowa, że projektanci większej limuzyny Porsche Panamera postanowili zapożyczyć ją do tego modelu.
Mimo że 911 potrafi być brutalne w brzmieniu i potężne w jeździe, jest jednocześnie delikatne. Nie jest duże, nie jest wulgarne. Po prostu miło się na nie patrzy. Kiedyś napisałem, że o ile inne sportowe auta potrafią kusić jak kochanki na jedną noc, to 911 ma w sobie to coś, co sprawia, że chcesz spędzić z nią dużo więcej czasu. Sama klasyka. Sami spójrzcie na ten profil. Ideał.
3. Użyteczność
Kolejny atut, którego nie zagwarantuje każde auto. 911 jest z jednej strony autem o skrajnie sportowych możliwościach (o nich więcej za chwilę), a z drugiej strony to przykład klasycznej elegancji. To wszystko idzie jednak jeszcze w parze ze zwykłą użytecznością. Porsche 911 najzwyczajniej nadaje się do zwykłej, codziennej jazdy jako tzw. "daily car".
Oczywiście ma swoje praktyczne ograniczenia, nie jest gigantycznie pakowny, ma symboliczny bagażnik (z przodu), ale mimo wszystko swoim charakterem pozwala się prowadzić na co dzień i – co ważne – nie męczy.
Śmiało można jeździć nim każdego dnia. Jasne, nie zapakujemy tam czwórki dorosłych osób, bo w rzeczywistości to auto maksymalnie dwuosobowe, ale tylne kanapy pełnią funkcję dodatkowego bagażnika, na który sporo już dorzucimy.
Ale mówiąc o codziennej jeździe mam na myśli coś jeszcze innego, mniej widocznego. Chodzi o charakter i styl jazdy. Gdy nie trzeba, 911 nie jest brutalne. Nie rwie, nie szarpie, nie ryczy, nie ciągnie, nie uderza w tył głowy. Możesz nim jeździć i wysiadać bez potu na czole i dłoniach, co wcale nie jest tak oczywiste w supersportowych samochodach. No chyba że będziesz próbował podjeżdżać pod krawężniki, tu serce zawsze szybciej zabije.
4. Możliwości
Jestem przekonany, że podczas codziennego użytkowania 911-tek ich właściciele nie zbliżają się nawet do granicy możliwości tych samochodów. I nic dziwnego. Po tym, jak przeszedłem szkolenie Porsche Masters przekonałem się, że dla tych samochodów praktycznie nie ma rzeczy niemożliwych, granice wytrzymałości zostały przesunięte bardzo daleko, a prawa fizyki nagięte.
I najlepsze w tym wszystkim jest to, że cały czas mówimy o "cywilnych" wersjach Porsche 911 Carrera. Możesz spokojnie pokonać w tym aucie kilkaset kilometrów na trasie Warszawa-tor Silesia Ring, a chwilę potem tym samym samochodem lecieć bokiem w zakrętach, robić jedną procedurę startu za drugą (tzw. launch control), co chwilę rozpędzać się do prędkości 200 km/h, by chwilę później błyskawicznie dohamować, a następnie... robić to samo przez kolejne kilka godzin.
Jeździłem wieloma autami, zarówno na torach, jak i poza nim, i żadne nie daje takiej frajdy i połączenia wrażeń sportowych z – bądź co bądź – zwykłym autem. Pewnie dlatego mówi się, że są Porsche i są inne samochody. Więcej o samej 911-tce i jej właściwościach jezdnych przeczytasz tutaj oraz tutaj.