"Proszę się powstrzymać od zamieszczania nieprawdziwych informacji od sfrustrowanych informatorów" – napisała na Twitterze Beata Szydło. W ten sposób była premier skomentowała doniesienia "Super Expressu", że nie zostanie szefową sztabu w kampanii Andrzeja Dudy. Dalej było jeszcze ostrzej.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"To nie są dobre doniesienia dla Beaty Szydło" – napisał tabloid, przytaczając cytaty z najnowszego wydania tygodnika "Polityka". Wcześniej było oczywiste, że była premier - tak jak w roku 2015 r. - ponownie stanie na czele sztabu wyborczego Andrzeja Dudy. Według tygodnika dziś sprawa stoi pod znakiem zapytania w związku z zamieszaniem wokół syna Beaty Szydło.
Gazeta przytoczyła też słowa dziennikarza politycznego Wojciecha Szackiego. – W PiS zaczęło się mówić, że Szydło (której syn porzucił kapłaństwo) będzie dla Dudy raczej obciążeniem niż wsparciem. I tak szefem sztabu ma zostać Joachim Brudziński – donosił dziennikarz.
I na te doniesienia zareagowała Beata Szydło.
"Panie Redaktorze Szacki i redakcjo se.pl, proszę się powstrzymać od zamieszczania nieprawdziwych informacji od sfrustrowanych informatorów. Będę wspierać Pana Prezydenta w kampanii. A moją Rodzinę proszę zostawić w spokoju" – napisała była premier.
Gdy Wojciech Szacki pospieszył z wyjaśnieniami, iż "nigdzie nie napisał, że (Beata Szydło) nie będzie wspierała prezydenta" oraz że w kwestiach rodzinnych "przypomniał jedynie powszechnie znany fakt", europosłanka zareagowała jeszcze ostrzej.
"Dobrze Pan wie, że wrzucił tekst oparty na plotkach rozsiewanych, żeby mnie zaatakować, a przedstawił je jako fakty. I jeszcze raz powtórzę, proszę moją Rodzinę zostawić w spokoju. To są osoby prywatne" – odpowiedziała Szackiemu Szydło.
Tymoteusz Szydło w grudniu poinformował o zrzuceniu sutanny. "Obecnie moja reputacja jako księdza jest zdruzgotana przez plotki i domysły. Z bólem stwierdzam też, że nie udało mi się pokonać kryzysu wiary i powołania" – przekazał w oświadczeniu. Ogłosił jednocześnie, że to jego ostatnia wypowiedź w tej sprawie.