Zgodnie z raportem opublikowanym na łamach magazynu medycznego "The Lancet" targ rybny w Wuhan nie jest jedynym źródłem koronawirusa, który do tej pory zabił już ponad 80 osób. Pierwszy ze znanych przypadków zakażenia nie miał związku z tym targiem.
Obszerny raport "The Lancet" to praca zbiorowa chińskich lekarzy, którzy przebadali pierwszych 41 hospitalizowanych pacjentów. Z opracowania dowiadujemy się, że pierwszy przypadek zakażenia odnotowano już 1 grudnia, a zatem dwa tygodnie przed dniem, w którym koronawirus wyszedł z targu z owocami morza Huanan w centrum Wuhan.
W raporcie czytamy, że między pierwszym chorym a pozostałymi przypadkami nie ma żadnego epidemiologicznego związku. Co ciekawe, u nikogo z członków jego rodziny nie zauważono objawów choroby, takich jak gorączka czy trudności z oddychaniem.
Jak widzimy na wykresie B, aż 13 osób nie miało żadnego kontaktu z zamkniętym przez chińskie władze targiem rybnym. Oznacza to, że miejsce pierwotnie uważane za źródło koronawirusa nie jest jedynym ogniskiem choroby.
Zważywszy na dwutygodniowy czas inkubacji wirusa, do pierwszych zakażeń musiało dojść jeszcze w listopadzie. Z tego wynika, że choroba mogła rozprzestrzeniać się między mieszkańcami Wuhan znacznie wcześniej niż do tej pory sądzono. Nadal nie znamy zatem źródła śmiertelnego koronawirusa.
Koronawirus to infekcja dróg oddechowych – wirus przenosi się na człowieka drogą kropelkową. Wywołuje objawy podobne do ostrego zapalenia płuc. Towarzyszy mu wysoka gorączka. Główny Inspektorat Sanitarny w Polsce tłumaczy, że objawy zakażenia obejmowały dreszcze, bóle mięśniowe, katar, kaszel oraz duszności. Badania RTG klatki piersiowej wykazały typowe cechy wirusowego zapalenia płuc z rozlanymi obustronnymi naciekami.