Stało się. Pay-per-view wkroczyło w świat polskiego futbolu. Wahacie się pewnie teraz, czy warto wyłożyć 20 złotych. Otóż nie warto. Bo to podpucha. Pułapka. Dziś zapłacisz dwie dychy, a za parę tygodni usłyszysz, że mecz z Anglikami kosztuje już dużo więcej.
Wielu z was ma pewnie problem. Z jednej strony czujecie, że ktoś bez ceregieli wyciąga właśnie łapę po kolejne pieniądze, z drugiej – obejrzelibyście ten mecz. Bo to kadra, a ją powinno się wspierać. Poza tym, myślicie pewnie sobie, to tylko 20 złotych. Wystarczy raz odpuścić i nie kupić sześciopaka piwa. Albo raz zjeść obiad w domu zamiast na mieście. Niektórzy z was mają pewnie nadzieję, że zapłacą a potem już nie będą musieli.
Nic bardziej mylnego. Wiecie co będzie, jeżeli teraz rzesze Polaków zapłacą po 20 złotych? Będą kolejne mecze i kolejne sumy do zapłacenia, kolejne pay-per-view. Potem gramy z Anglią i dlaczego ktoś, w przypadku dobrego wyniku, nie miałby zakrzyknąć, że teraz trzeba zapłacić 50 złotych. Wy zaprotestujecie, będziecie mówić i pisać, że to przecież dwa i pół raza więcej. W odpowiedzi usłyszycie, że rywal to inna półka. Że Anglia była na Euro o karne od półfinału, a Czarnogóra w barażach nie potrafiła ograć Czechów. Będą was przekonywać, że to mecz z wielkim, odwiecznym rywalem. I historyczna szansa, by wreszcie pokonać Anglików. Propaganda pójdzie w najlepsze.
Czytam tekst na Interii, a w nim takie zdanie: „W wypadku finansowego powodzenia meczu Czarnogóra-Polska, Sportfive może dojść do wniosku, że wszystkie mecze eliminacyjne i towarzyskie „Biało-czerwonych” opłaca się nadawać w ten sposób”. Zdanie, którego się boję. Świadczące o tym, że to, co się teraz dzieje, może stanowić niebezpieczny precedens.
Czy jest tu jakieś rozwiązanie pośrednie? Jasne, że tak. Mecz możecie obejrzeć w knajpie. Sam pewnie wybiorę tę opcję. Albo możecie też zaprosić do siebie znajomych i zobaczyć go w kilka osób, składając się na opłatę. Wtedy tamci zarobią znacznie mniej.
Fragment artykułu z Interii:
autor: Michał Białoński
Rynek reklam telewizyjnych - po Euro 2012 i igrzyskach Londyn 2012 dopadła zadyszka, więc ciężar opłat za prawa i samą realizację transmisji muszą przejąć na swe barki kibice. Pytanie tylko, czy pay-per-view nie odstraszy ich całkiem od reprezentacji, zwłaszcza że piłkarze zrobili wiele w meczu z Estonią, by w momencie ich występów trzymać się z dala nie tylko od stadionów, ale też telewizorów.
Sądząc po początkowych wynikach naszej ankiety zamieszczonej powyżej, wyraźnie widać, że kibice mówią "nie!" meczom reprezentacji pokazywanym za pieniądze. Aż 95 procent z nich twierdzi, że nie kupi za 20 zł prawa oglądania wyjazdowego spotkania Orłów z Czarnogóry.
Jestem optymistą. Wierzę w was. Wierzę, że nie dacie się temu omamić. Nie sądzę, by mecz z Czarnogórą w pay-per-view okazał się wielkim sukcesem. Prędzej wieszczyłbym wielką klapę. Na szczęście.
Ktoś powie, że przecież walka Adamka z Kliczką też kosztowała. Niespełna 40 złotych. Ktoś doda, że tamta walka sprzedała się świetnie. I będzie miał rację. Tyle, że tam mieliśmy wielką stawkę. Z jednej strony mistrz, człowiek pozornie nie do pokonania, nie do powalenia, z drugiej – poważny pretendent, Polak, który zaszedł bardzo daleko. Boks, ten na najwyższym poziomie, zawsze interesował Polaków.
A co mamy tutaj? Pierwszy mecz w grupie eliminacyjnej dwóch europejskich średniaków. Mecz, który, powiedzmy to szczerze, o niczym nie przesądzi. Wygramy? Świetnie. Przegramy? Trudno, ale będzie szansa, przecież Czarnogóra to ciężki teren, inni też potracą tam punkty. Za Beenhakkera w pierwszym meczu dostaliśmy u siebie z Finlandią. A potem był pierwszy, historyczny awans na mistrzostwa Europy.
Niedawno Jedynka pokazywała dwumecz o Superpuchar Hiszpanii. Dla wspaniałe starcia Realu z Barceloną, pełne pięknego futbolu i olbrzymich emocji. Tam Xavi walczył z Oezilem, a Messi z Sergio Ramosem. W piątek Rafał Murawski stoczy walkę o środek pola z Miloradem Pekoviciem. Za Czarnogórę każą nam płacić 20 złotych, więc Jedynka mogła wtedy zakrzyknąć: „Hola, hola. Chcesz zobaczyć Superpuchar? Dawaj dwie stówki”. Bo nie oszukujmy się. Pięknych rajdów, gradu goli, cudownych parad to my w meczu Polaków nie uświadczymy. To będzie taka młócka, w której, kocham to określenie, liczą się tylko punkty.
Plus jest tylko jeden. Mecz będzie dostępny z trzema wersjami komentarza, do Podgoricy zmierza między innymi Mateusz Borek. Nie jesteśmy więc skazani na TVP. Istnieje prawdopodobieństwo, że nie usłyszymy zdania: "Przy piłce Lewandowski. W Londynie mu nie wyszło, odpadł w półfinale, przegrał z Kenijczykiem Rudishą".
Żarty na bok, bo sprawa jest poważna. Wychodzę z założenia, że jeśli mam za coś płacić, oczekuję solidnego produktu. Abonament Cyfry Plus kosztuje w moim przypadku prawie 100 zł co miesiąc, a w zamian otrzymuję nie tylko świetnie podane mecze ekstraklasy, ale również starcia w lidze angielskiej, hiszpańskiej, francuskiej. Do tego „Ligę Plus Extra” – znakomity magazyn piłkarski. A , i jeszcze są dobre filmy na paru kanałach.
Wychodzi na to, że to równowartość pięciu spotkań Czarnogóra – Polska. Ktoś by się zamienił?