Najpierw się z tego śmiałem, potem sam wpadłem. Na kwarantannie wkręciłem się w zakupy online
Michał Mańkowski
29 kwietnia 2020, 11:46·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 29 kwietnia 2020, 11:46
Wygląda na to, że Polacy wzięli sobie do serca starą giełdową i maklerską maksymę "kupuj, gdy leje się krew" i zaadaptowali ją do codziennego życia. Bo gdy za oknem zaczyna szaleć kryzys nie tylko zdrowotny, ale powoli i ekonomiczno-gospodarczy, zaczynamy kupować online. I to bardzo. Mamy trochę danych, które nie pozostawiają żadnych złudzeń.
Reklama.
Nie będę udawał, że sam nie jestem w tej grupie. Wpadłem (na szczęście w granicach rozsądku), ale ten proces postępował powoli. Najpierw śmiałem się z partnerki, która co chwilę coś zamawiała. Potem przyszła kolej na mnie. O powodach tego stanu za chwilę.
Myślę, że mogę zaryzykować tezę, że przez ostatnie dwa miesiące zrobiłem więcej zakupów online niż przez ostatni rok łącznie. Nawet zainstalowałem sobie aplikację InPostu, żeby odbierać rzeczy z Paczkomatów szybciej i bezdotykowo. Niestety apka działa w kratkę i nie zawsze otwiera skrzynkę z przesyłką, ale sam motyw się przydaje – zwłaszcza dlatego, że można ominąć kolejkę i ze względów bezpieczeństwa: nic nie dotykasz.
Co kupuję online?
Niektóre rzeczy to te, o których dawno myślałem, ale jakoś nie było okazji się zebrać i kupić. Czasami to zakupy bardzo praktyczne jak narzędzia czy różne rzeczy do mieszkania, często ubrania, a czasami pierdoły, o których nawet wcześniej nie myślałem, ale teraz okazały się genialnym pomysłem. Jak na przykład full printowa bluza z gigantyczną buzią mojego kota. Po prostu jestem ciekaw jak będzie wyglądać.
Jeśli siedzicie teraz w domach na #homeoffice, na pewno jesteście też naocznymi świadkami tego, jak dużo zaczęliśmy zamawiać. Samochody kurierów dosłownie zmieniają się co chwilę pod bramą mojego bloku. Biedni niestety mają teraz masę więcej roboty. Z jednej strony ilość przesyłek wzrosła, z drugiej czas ich dostarczenia także.
Nie ma możliwości zostawiania ich na ochronie jak do tej pory. To naturalnie ze względów bezpieczeństwa, więc jeden za drugim noszą je po różnych klatkach i piętrach: zostawiają pod drzwiami, pukają i uciekają dalej, by zminimalizować ryzyko kontaktu. A na nowych osiedlach to czasami naprawdę karkołomne wyzwanie, bo architekci bawili się na projekcie chyba w podchody.
Jedna firma opracowała dość ciekawy model. Na osiedle wjeżdża pracowniczka z wózkiem, na którym są przesyłki tylko do tego bloku posegregowane w odpowiedniej kolejności i robi małe tournee klatka po klatce. Nie mówię tu o kilku przesyłkach. Widziałem ją już kilkukrotnie i wózek zawsze jest załadowany od góry do dołu.
Czemu zacząłem więcej zamawiać? Jest kilka powodów. Pierwszy to... nuda. Poklikam, pooglądam, a nuż coś mi wpadnie w oko i zamówię. Drugi to potrzeba robienia czegoś, jakiekolwiek konsumpcji poza wegetacją w domu i pracy na home office. A że przy okazji jest sporo promocji to czemu nie.
Trzeci powód to z kolei oszczędności. Siedzenie w kwarantannie sprawiło, że wydaję zdecydowanie mniej niż normalnie. Nie ma wychodzenia do restauracji, na miasto, a jak się okazało, to generuje naprawdę spore koszty. Mniej jeździ się samochodem, mniej wydaje w ogóle. W efekcie na koncie pozostało wyraźnie więcej pieniędzy niż normalnie. Pół żartem, pół serio usprawiedliwiam się, że wspieram w tych ciężkich czasach różne biznesy, które nie mają możliwości pracy zdalnej.
Część rzeczy leci do mnie z Aliexpress, więc niestety jeszcze trochę na nie poczekam. Miałem już wcześniej doświadczenia z zamawianiem z popularnego chińskiego portalu, ale raczej można było policzyć je na palcach dwóch rąk. Daleko mi było (i jest) do tzw. "aliholików", ale przyznaję szczerze, że teraz jestem w stanie ich bardziej zrozumieć.
Gigantyczny wzrost e-zakupów
Problemu z czekaniem nie ma natomiast z naszym rodzimym i dobrze znanym wszystkim Allegro. To przecież dla wielu Polaków synonim zakupów online. I nic dziwnego, bo na ryku są przecież "od zawsze". W czasach pandemii ułatwiają też zakupy i kuszą klientów. Opcję Allegro Smart znałem od dawna, ale nigdy się na nią nie zdecydowałem. Do teraz.
Chodzi o darmową dostawę każdej przesyłki powyżej 40 zł, jeśli opłacimy niewielki abonament miesięczny. Brzmi super, choć mnie odstraszał zawsze ten limit 40 zł, często przecież zamawia się mniejsze "pierdoły". Teraz Allegro udostępniło opcję Smart całkowicie za darmo, więc skoro rozdają, to czemu by nie skorzystać? Dwa miesiące darmowej dostawy do Paczkomatów już przełożyło mi się na konkretne oszczędności za dostawę. Potem zawsze można zrezygnować.
W pierwszym miesiącu akcji skorzystałem z tego nie tylko ja, ale i ponad milion Polaków. Efekt? Z tego co widzę w danych od Allegro, oszczędności na kosztach dostawy sięgnęły... 86 mln złotych. Co najchętniej kupujemy?
Jak udało się nam ustalić, na początku pandemii w ekspresowym tempie wzrosły kategorie dotyczące Zdrowia i higieny. To oczywiste, masowo rzuciliśmy się na zakupy środków związanych z bezpieczeństwem (maseczki, kosmetyki, środki czystości). Odnotowano tutaj wzrost o ponad... 7 tysięcy procent!
Kilkudziesięciokrotny wzrost zanotowano także w kategorii Supermarket (kaszy, makarony, przetwory). W naTemat sprawdzaliśmy też, ile trzeba czekać na dostawę zakupów z popularnych sklepów, które oferuję dowóz do domu. Powiedzieć, że długo to jak nic nie powiedzieć.
Od początku pandemii błyskawicznie wzrosło też zainteresowanie artykułami pierwszej potrzeby, drobną elektroniką, wyposażeniem domowego biura, sprzętem do gotowania.
Zapasy na homeoffice
Po co jeszcze sięgamy chętnie w czasach kwarantanny? Jak wynika z danych Allegro, te kategorie mają aktualnie większą popularność niż przed epidemią: rzeczy związane z ćwiczeniami w domu, produkty z kategorii "zrób to sam", akcesoria ogrodowe i balkonowe".
Ewidentnie widać, że "zbroimy" się na home office. To, co było dla mnie zaskakujące, to fakt, że wśród kategorii, które zanotowały największe spadki była Moda. Ponadto w kość dostały też części i akcesoria motoryzacyjne, a także wszystkie towary związane z podróżami i sportami uprawianymi poza domem.
Nie jest jednak tak, że rośnie tylko liczba kupujących. W ciągu czterech tygodni swoje sklepy zarejestrowało tam dwa razy więcej firm niż przed pandemią. To oczywisty znak, że firmy, które straciły możliwość sprzedaży "na żywo", szukają kanałów onlineowych, które mają się świetnie. To w dużej mierze, choć nie tylko, firmy z branż dom i ogród, moda, zdrowie i uroda.
Pamiętam jak kilka długich lat temu na jednej z konferencji przedstawiciele firmy powiedzieli, że w przyszłości zdecydowana większość Polaków będzie robić zakupu z poziomu telefonu. Wtedy wydało mi się to niemożliwe, e-commerce nie był aż tak popularny, smartfona nie miał każdy, a jak zakupy online, to tylko na desktopie. Tymczasem dziś już 70 proc. zakupów jest dokonywanych mobilnie, a aplikacja Allegro zajęła pierwsze miejsce w rankingu apek w Polsce. Przyznam się, że nawet ja ją ściągnąłem.
Ci, którzy nie są fanami zakupów online, właśnie dostali dobrą wiadomość. Rząd przed chwilą ogłosił, że galerie handlowe będą ponownie otwarte od 4 maja pod warunkiem zachowania konkretnych środków ostrożności.