
Nawet najstarsi górale nie pamiętają takiej pustki na Krupówkach. I to jeszcze w majówkę. – Dorożki stanęły, taksówki nie widać. Ludzi na palcach można policzyć. Po spacerach zaraz wsiadali w samochody i jechali do Krakowa czy Nowego Targu – opowiada mieszkanka Podhala. Niektórzy ten rok spisali już na straty. Taksówkarz: – Może zimą się rozkręci, ale to zależy, czy w październiku wirus nie uderzy drugi raz.
Strach przed obcym
Tymoteusz Mróz, prezes Stowarzyszenia Lokalna Organizacja Turystyczna Made in Zakopane, podkreśla, że niektórzy właściciele pensjonatów czy hoteli musieli przed majówką odesłać gości z kwitkiem.Goście dzwonili i pytali, czy nie dałoby obejść obowiązujących ograniczeń i ich przyjąć. Wiemy o tym, że część właścicieli obiektów się wyłamała, ale zdecydowana większość jednak zachowała się solidarnie.
Lepszy rydz niż nic
Zaraz po długim majowym weekendzie rząd zaczął łagodzić obostrzenia nałożone na Polaków w związku z pandemią koronawirusa. Od 4 maja otwarte są hotele i pensjonaty (Ministerstwo Rozwoju podało szczegółowe wytyczne dla właścicieli tych obiektów).– A teraz granice zamknięte, nie wiadomo, kiedy otworzą – mówi Anna.
Arab nie przyjedzie
Niby rząd już pozwala przyjmować gości, ale niektórzy na Podhalu wciąż się boją, i to nie tylko z powodu zakażenia koronawirusem. Bardziej obawiają się krzywych spojrzeń sąsiadów. – Tu wszyscy o wszystkich dużo wiedzą. Jedni się boją, ja zresztą też. Mam małe dziecko, kiedyś trzeba ruszyć. Mam nadzieję, że ludzie dobrze zareagują na obce samochody – słyszę od właścicielki pensjonatu.Turyści szukają w tej chwili autonomicznych miejsc, w których posiłki mogą sobie sami przyrządzać. Poszukują apartamentów z aneksami kuchennymi, indywidualnych domków.
