– Widzę, że PiS się mnie boi. Czym bardziej będzie mnie atakował, tym bardziej będę silniejszy – powiedział Rafał Trzaskowski. Kandydat KO na prezydenta był gościem Moniki Olejnik w programie "Kropka nad i".
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
– Jestem absolutnie gotowy na każdy termin wyborów. Czuję tę nieprawdopodobną energię jak podróżuje po Polsce. Czy tutaj w Warszawie, czy na Śląsku, czy na Pomorzu widzę, że wszyscy chcą do tych wyborów iść i z tego się bardzo cieszę – mówił Rafał Trzaskowski.
Za punkt honoru swojej ewentualnie prezydentury postawił sobie odpolitycznienie instytucji i funkcji państwowych. – Przede wszystkim trzeba odzyskać urząd prezydencki – mówił Trzaskowski. – Będziemy odzyskiwać i wzmacniać wszystkie niezależne instytucje, które po prostu muszą być niezależne od polityków, i Trybunał Konstytucyjny i Sąd Najwyższy i prokuratura. No i oczywiście instytucje kontrolne i także telewizja publiczna, która w tej chwili jest rozsadnikiem nienawiści w swojej informacyjnej treści – dodał.
Monika Olejnik zapytała go też o powrót Jacka Kurskiego do TVP. – To jest policzek wymierzony Andrzejowi Dudzie – stwierdził zaproszony gość. Uznał, że w ten sposób Jarosław Kaczyński chciał pokazać, kto ma realną władzę w Polsce. Trzaskowski zamierza przywrócić należny autorytet dla głowy państwa.
– Jeśli chcemy zaufania do państwa, to musimy dbać o odpowiednią przejrzystość – tak z kolei odpowiedział na pytanie o pokazanie swojego oświadczenia majątkowego. To oczywiście nawiązanie do ostatnich afer z m.in. Łukaszem Szumowskim.
Pod koniec jeszcze odpowiedział na pytanie o to, kto powinien odpowiedzieć za miliony złotych kosztów poniesionych na druk niepotrzebnych kart do głosowania. – Od tego są sądy – podkreślił Trzaskowski i obiecał, że jeśli wygra, to nikogo nie będzie ułaskawiał.