Według ustaleń "Dziennika Gazety Prawnej" Andrzej Duda nie bez powodu nagle złagodził ton wypowiedzi dotyczący osób LGBT. W sprawie jego kontrowersyjnych wystąpień zainterweniować miała ambasada USA w Warszawie, która postawiła na szali utrzymanie dobrych relacji z Polską.
Według ustaleń "Dziennika Gazety Prawnej" w sprawie homofobicznych wystąpień prezydenta oraz kilku polityków PiS interweniować miała ambasada USA w Warszawie. W końcu Donald Trump ustanowił niedawno czerwiec "miesiącem dumy LGBT" i oświadczył, że solidaryzuje się z ludźmi prześladowanymi na całym świecie z powodu orientacji seksualnej.
Dodatkowo w grę wchodziły rozmowy dotyczące umieszczenia w Polsce dodatkowych żołnierzy USA i ulokowanie ich w tzw. Fort Trump. Wyszło bowiem na jaw, o czym sztabowcy Dudy dowiedzieli się po fakcie, że kluczową rolę w negocjacjach na ten temat pełni doradca prezydenta Stanów Zjednoczonych Richard Grennell, który jest zadeklarowanym gejem.
Ambasador miała więc powiedzieć, według informacji gazety, że "niemożliwe jest utrzymywanie przyjaznych stosunków z Waszyngtonem i jednocześnie stosowanie dyskryminacyjnej retoryki" – czytamy w "DGP". Ani ambasada, ani Pałac Prezydencki nie komentują tych ustaleń.