Coraz lepsi zawodnicy na ringu, widowiskowa oprawa, klimat prawdziwego święta na trybunach. Tak w skrócie można podsumować jubileuszową galę KSW 20, która odbyła się w sobotni wieczór w trójmiejskiej Ergo Arenie. Jan Błachowicz, Marcin Różalski, Karol Bedorf i Mariusz Pudzianowski wraz z organizatorami KSW nie zawiedli kibiców.
Kto mając do wyboru oglądanie wczorajszej gali KSW przed telewizorem w systemie pay-per-view albo wybranie się do gdańsko-sopockiej hali Ergo Arena, by zobaczyć zawodników z bliska, zdecydował się na to drugie, z pewnością dziś nie żałuje. Szczególnie jeśli zawody MMA na żywo oglądał wczoraj po raz pierwszy. – Skoro musieliśmy zapłacić za oglądanie ich w telewizji, zaczęliśmy zastanawiać się, czy nie warto w takim razie trochę dołożyć i w końcu zobaczyć to wszystko na żywo – powiedział mi na początku gali Kamil, jeden z kibiców, który wraz z kolegami przyjechał aż z Kalisza, żeby zobaczyć najlepszych zawodników MMA nad Wisłą.
Zobacz galerią zdjęć z sobotniej gali KSW w gdańsko-sopockiej Ergo Arenie
"Pudzian! Pudzian!"
Kamil, jak wielu innych, pojawił się na KSW 20 w Trójmieście przede wszystkim dla Mariusza Pudzianowskiego. I rzeczywiście, imię popularnego "Pudziana" część najbardziej oddanych kibiców skandowała już od pierwszej walki wieczoru. Nieco na boku pozostawiając chyba to, że na ringu Anzor Azhiev w widowiskowy sposób zwycięsko zmierzył się z doświadczonym szkotem Paulem Reedem. To imię Pudzianowskiego było na ustach kibiców także podczas wyjątkowo krótkiego i kontrowersyjnego pojedynku Kamila Walusia z Jackiem Wiśniewskim, czy spektakularnego starcia przyjaciół – Borysa Mańkowskiego i Rafała Moksa.
– Dawać Pudziana – krzyczał ktoś nawet podczas walki wieczoru między Janem Błachowiczem a Houstonem Alexandrem. Bo choć to nie walka z udziałem byłego gwiazdora serii Strongman miała być punktem kulminacyjnym wieczoru, nikt w Ergo Arena nie miał raczej wątpliwości, że większość kibiców jest tu właśnie dla niego. A gdy go wreszcie zobaczyli na ringu, jak zwykle nie mogli cieszyć się tym widokiem zbyt długo, ponieważ Mariusz Pudzianowski dał kolejny dowód, że wciąż chce, by wkrótce znowu mówiono o nim mistrz.
Święto
Pomylił się też ten, kto sądził, że gala KSW na żywo to jedynie święto sportów walki. Obecność na trybunach celebrytów z Dodą na czele sprawia, że cała impreza staje się też wielkim świętem lansu. Czarna sukienka, buty na obcasach i mniej lub bardziej odświętny garnitur to norma nawet w najbardziej oddalonych od ringu sektorach. Ale czy to źle? W połączeniu ze specyficznym dusznym klimatem walki i spektakularną oprawą całego widowiska sprawia, że na kilka godzin kibic przenosi się z znad Wisły gdzieś do Las Vegas.
A jak mówił podczas spotkania z dziennikarzami po gali Houston Alexander, ma wrażenie, że KSW w Polsce jest nawet lepsze, niż walki w Las Vegas. A doświadczonemu amerykańskiemu zawodnikowi, który występował w jednej z najlepszych na świecie federacji – UFC, można chyba wierzyć. Komplementów pod adresem organizatorów KSW i polskich zawodników nie żałował też znany z innych federacji holender Rodney Glunder. A warto dodać, że przecież obaj goście przegrali, Alexander uległ w walce wieczoru Janowi Błachowiczowi, a Glunder ledwo wytrzymał do końca starcie z Marcinem Różalskim.
Przemoc i szacunek
"Sędzia mnie wkur...!"
Jacek Wiśniewski o swoim słabym debiucie w KSW
Zamieniając fotel i ciepłe kapcie na miejsce koło ringu uwierzyć można także, że poza spektaklem polegającym na brutalnej walce na oczach tysięcy spragnionych przemocy ludzi, w tym wszystkim chodzi o coś więcej. Wówczas zobaczyć można coś, co w telewizji się nie sprzedaje i zastępowane jest przerwą na reklamę. To szacunek. Nieodłączna część prawie każdej walki.
Wczoraj z okazaniem go przeciwnikowi i sędziom miał tylko nowicjusz w KSW, Jacek Wiśniewski, który nie potrafił pogodzić się z przegraną. Poza nim absolutnie każdy z tych nieżałujących sobie ciosów na ringu facetów przed i po walce traktował drugiego z najwyższym szacunkiem.
Bo zdaje się, że gdzieś poza całym widowiskiem, właśnie o to w tym sporcie chodzi. O konfrontację sztuk walki na poziomie, najwyższym pod każdym względem.