Dobre kino wojenne nie skończyło się na "Szeregowcu Ryanie" i "Kompanii braci", a "Łowca Jeleni", czy "Full Metal Jacket" nie są jedynymi filmami pokazującymi koszmar wojny z nieco innej strony. W ostatnich latach wyszło wiele godnych uwagi dzieł opowiadających o II wojnie światowej i innych konfliktach - nie tylko zbrojnych. Jedne wyłamują się schematom, drugie trzymają się sprawdzonej konwencji, wszystkie dostarczają mocnych wrażeń i refleksji.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Poniższa lista jest subiektywna i nie zawiera wszystkich filmów wojennych z dekady 2010-2019. Starałem się dobrać filmy tak, by były jak najbardziej różnorodne - zarówno pod względem tematyki, jak i formy.
10. Furia (2014)
Nie jest to film bez wad, kiczu i propagandy. Nie jest to też kinowa "Kompania braci". Prędzej... "Czterej pancerni i pies". Jeśli więc tęsknimy za oldschoolowymi, małorealistycznymi filmami wojennymi z bohaterskimi czynami, wielkimi słowami i podniosłą muzyką to poczujemy się w jak w domu. A w tym wypadku - w czołgu. "Furia" jest solidnie nakręcona, surowa, krwawa, wciągająca i bardzo dobrze zagrana. Brad Pitt jest w formie od lat, ale jego koledzy z planu dotrzymali mu kroku.
9. Miasto 44 (2014)
Mówcie sobie co chcecie, ale uważam, że ja zawsze będę bronić tego filmu Jana Komasy. Jestem zdania, że reżyser chciał przedstawić Powstanie Warszawskie tak, jakby mogło wyglądać oczami jego uczestników. Zmęczonych ciągłym ukrywaniem się lub walką, żyjącym w poczuciu beznadziei. Kiedy opowiadamy o przełomowych wydarzeniach, często wyolbrzymiamy lub zniekształcamy niektóre elementy, bo tak je zapamiętaliśmy. Wszak wyciągamy nasze ówczesne emocje i stan psychiczny. Stąd scena z deszczem krwi lub pocałunkiem między świszczącymi pociskami. "Miasto 44" mogło wyglądać jak kolejny sztampowy film wojenny, a wyszła oryginalna, nakręcona z rozmachem, romantyczna wizja tragicznego w skutkach zrywu, o którym każdy z nas ma wyrobione zdanie, choć nie brał w nim udziału.
8. Wróg numer jeden (2012)
To najmniej "wojenny" film w całym zestawieniu, ale i współczesna wojna wygląda zupełnie inaczej niż kiedyś. Fabuła skupia się kulisach dorwania Osamy Bin Ladena - ale sama, szalenie intensywna akcja pokazana jest dopiero na końcu. "Wróg numer jeden" jest bowiem thrillerem szpiegowskim, który opowiada o pracy CIA (czasami mało heroicznej) - agencji, która przez 10 lat tropiła niesławnego terrorystę. Film widziałem w roku premiery, jednak wciąż mam w pamięci niesamowite napięcie, które udało się twórcom uzyskać przez tak długi czas na ekranie. Duża w tym zasługa kapitalnej Jessici Chastain, która za rolę nieustępliwej agentki dostała nominację do Oscara.
7. Snajper (2014)
Jestem pełen podziwu dla Clinta Eastwooda, który najpierw zawojował kina jako aktor znany z ikonicznych postaci, a następnie już na "emeryturze" kręci filmy, których energią i buntem można by obdarzyć wielu młodych, zmanierowanych twórców. "Snajper" wpisuje się w jego styl oscylujących wokół walecznych, uciśnionych, poniekąd inspirujących jednostek. Choć pierwowzorem tytułowego bohatera granego przez rewelacyjnego Bradleya Coopera, jest Chris Kyle - kowboj, który stał się najskuteczniejszym snajperem w historii USA, to Eastwood nie uderza w pompatyczne tony. Nie pokazuje jaka to Ameryka jest wspaniała (zdarza mi się ją krytykować), a Irak zły. Nie jest jednak do końca uczciwy w trzymaniu się faktów. Wybielił legendę, ale nie namalował jej laurki.
6. Przełęcz ocalonych (2016)
Mela Gibsona można, a nawet trzeba, hejtować za jego antysemickie poglądy i bicie byłej partnerki, ale nie można mu odmówić talentu do kręcenia wzorcowych, patetycznych (w granicach rozsądku), wojennych widowisk, które wprawiają w bojowy nastrój. Jego "Przełęcz ocalonych" oparta jest na iście filmowej, autentycznej historii Desmonda Dossa. Sanitariusza, który brzydził się wojny i stał się bohaterem. Świetne sceny (Oscary za dźwięk i montaż) i klimat przywodzący na myśl kultowego "Szeregowca Ryana" i doskonała główna rola w wykonaniu Andrew Garfielda.
5. Syn Szawła (2015)
"Być może nie należy tak mówić o filmie, który traktuje o Zagładzie. Zagłada ma taki wymiar, że nie wypada jej ujmować w ramy jakiejkolwiek fabuły. Nie mamy prawa do sztuki o Holokauście, po Holocauście. Ale ten film jest jak dokument. Trudny, bardzo bolesny i który trzeba zobaczyć, bo zobowiązuje do tego pamięć" –napisała na łamach naTemat Justyna Napiórkowska. Debiut László Nemesa, który wygrał Oscara, Złotego Glob i Złotą Palmę, nazwała arcydziełem. Trudno dodać mi w takim wypadku dodawać coś więcej oprócz tego, że musicie się przygotować na niełatwy seans, którego już nigdy w życiu nie będziecie chcieli powtórzyć.
4. Jojo Rabbit (2019)
Przed premierą niektórzy obawiali się, że Taika Waititiwypuści niesmaczny film z Adolfem Hitlerem w roli głównej. Produkcja jednak nie wywołała skandalu, a wręcz przeciwnie: zgarnęła Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany (dla Waititiego). Śmiało można powiedzieć, że to anty-wojenna satyra z błyskotliwym humorem nie przekraczającym żadnych granic. Taki misz-masz "Bękartów wojny", "Życie jest piękne" i "Moonrise Kingdom". Reżyser zabiera nas do dziecięcego świata, by jeszcze bardziej uwypuklić głupotę dorosłych - z antysemityzmem na czele. Na uwagę zasługują doskonałe kreacje nie tylko "starszaków" (bezbłędna jak zwykle Scarlett Johansson i Sam Rockwell), ale i młodzieniaszków. Archie Yates i Roman Griffin Davis wyrosną na wielkich aktorów, gwarantuję.
3. Wołyń (2016)
Od premiery tego filmu minęło już wiele lat, ale wciąż jest dyskutowany na forach filmowych i używany niczym oręż w słownych potyczkach dotyczących problematycznej przeszłości. Nie do końca też wiadomo, czy umieszczać go na listach najlepszych horrorów, czy właśnie filmów wojennych. Wojciech Smarzowski, jak to Wojciech Smarzowski, nie bierze jeńców i nakręcił mocny i brutalny film. Pewnie inny reżyser popłynąłby z tematem i doprowadził do zerwania dobrych polsko-ukraińskich relacji. Jednak Smarzowski po raz kolejny udowodnił, że ma wyczucie, jest sprawiedliwy i potrafi zachować obiektywizm. To naprawdę sztuka, że "Wołyń" zamiast dzielić, łączy - we wspólnej walce z nacjonalizmem i jego pochodnymi.
2. Dunkierka (2017)
Christopher Nolan jakiego gatunku filmowego by się nie dotknął, zamienia go w złoto. "Dunkierka" to pierwsze podejście reżysera "Incepcji", "Interstellar" i trylogii "Mrocznego Rycerza" do kina stricte wojennego i od razu mamy do czynienia z dziełem wspaniałym, a dla niektórych nawet arcydziełem. "Dunkierka" to obraz prosty, oszczędny, a jednocześnie sugestywny i przemyślany. Przede wszystkim to spektakl przerażający w ukazywaniu wojny z niewidzialnym wrogiem i zniewalający w formie. Połączenie mało symfonicznej, jak na Hansa Zimmera, muzyki i surowej kompozycji kadrów, daje nam doświadczenie filmowe, a nie typowy seans z paczką czipsów.
1. 1917 (2019)
To jeden z najświeższych filmów wojennych w tym zestawieniu - i nie chodzi tylko o datę premiery. Przede wszystkim jest osadzona w mało eksploatowanych realiach I Wojny Światowej. Kanwą scenariusza była prosta historia przekazana przez Alfreda Medesa swojemu wnuczkowi - reżyserowi Samowi Mendesowi. "1917" pokazuje koszmar wojny bez wojny do jakiej przyzwyczaili nas inni filmowcy. Film ogląda się w ciągłym napięciu dzięki niezwykle adekwatnej i cudownej realizacji. Roger Deakins użył jednego (oczywiście oszukanego) dwugodzinnego ujęcia tzw. master shota. Pomimo siedzenia w fotelu, czujemy się jakbyśmy byli jednym z bohaterów wydarzeń.