No w końcu! To pierwsze co przychodzi mi do głowy na myśl o nowym A3. Audi w końcu odświeżyło jeden ze swoich najpopularniejszych modeli, bo konkurencja w tym segmencie nie próżnowała i miała sporo do zaoferowania. Tymczasem A3-ka tej generacji była na rynku już od 2012 roku z małym liftingiem w 2016. W końcu nadszedł jednak i czas na Audi. Oto, co ma do zaoferowania. A jest tego sporo.
Czy A3 jest popularne? Niech przemówią liczby. Od początku produkcji w 1996 roku sprzedano ok. 5 mln egzemplarzy tego modelu, z czego ponad 1,7 mln można zapisać na konto ostatniej generacji. To model, po który chętnie sięgają i młodsi, i starsi. Często jest pierwszym wejściem do świata marek premium.
Czy A3 potrzebował odświeżenia? Zdecydowanie. W ostatnich latach rozmawiałem ze znajomymi, którzy nawet chcieli kupić sobie Audi A3, ale właśnie ze względu na jego „wiek” rezygnowali na rzecz nowocześniejszej konkurencji, głównie niemieckiej. Teraz ten problem znika.
W Polsce właśnie zadebiutowało nowe Audi A3 i – co ważne – dzieje się to od razu w dwóch wersjach: sportback (hatchback) i limousine (sedan). Nie jestem przekonany do końca do tej nomenklatury, bo np. w przypadku A5 nazwa Sportback odnosi się do... sedana, więc jest to trochę mylące. No ale nie o tym tutaj.
Nowe Audi A3 zyskało sportowego charakteru i nie sposób pomylić go z poprzednikiem czym zyska uznanie wśród młodszej klienteli. Ma sportowy przód z wyrazistymi reflektorami LED-owymi, które oferują całą gamę świetlnych wizualizacji na różne okazje (np. włączanie czy wyłączanie) – to zabiegi znane z wyższych segmentów.
Ale światła to nie tylko gadżety w postaci powitania kierowcy, to także praktyczne zabiegi jak doświetlanie zakrętów. W wyższych wersjach wyposażenia światła mogą łączyć się nawet z GPS-em i na podstawie wytyczonej trasy jeszcze wcześniej przewidywać i odpowiednio doświetlać drogę.
Wróćmy jednak do sylwetki. W A3 mamy też większą osłoną chłodnicy typu singleframe niż poprzednio. Grill jest w charakterystycznym kształcie plastra miodu wcześniej znanym tylko z modeli RS. Dalej są podkreślone nadkola, które zarysowują jego szerokość. Przetłoczenia zaczynają się bardzo wcześnie i ciągną się dość długo. W efekcie w drzwiach musiano nawet „wybrać” nieco karoserii, by udało się tak zarysować jego sylwetkę, której zwieńczeniem jest aerodynamiczny spoiler.
Techniczną nowością, której nie widać, ale która robi różnice są ruchome żaluzje pod grillem. Jeśli komputer przeanalizuje, że silnik potrzebuje chłodzenia, te automatycznie się otwierają. Jeśli nie, są zamknięte. To rozwiązanie pomaga wpłynąć na opory powietrza, co finalnie przekłada się na poziom hałasu i spalanie. Podobny mechanizm chłodzenia zastosowano przy tarczach hamulcowych, gdzie specjalne klapy są otwierane bądź zamykane zależnie od potrzeb. Dzieje się to automatycznie bez ingerencji kierowcy. Na wyciszenie wpływa też fakt, ze praktycznie całe podwozie poza wydechem zostało obudowane specjalnymi panelami.
Do wyboru są trzy wersje wyposażenia: Basic, Advance i S-line. Jeśli nie jesteście masochistami, podstawową odrzućcie na starcie. Nie będziecie mieli masy systemów, a 16-calowe felgi skutecznie obrzydzą wam auto. Nie tylko to konkretne, każde ze sportowym charakterem.
Advance i S-line to różnice w wykończeniu np. lepiej wyglądający grill, większe felgi, inaczej wykończone listwy czy akcenty, inny dyfuzor z tyłu, większe wloty powietrza czy stylistyka rur wydechowych, których.... nie ma. To znaczy są, ale idą w dół i to tylko wizualna zaślepka. Niemniej, osobiście uważam, że warto ją mieć. Bez niej auto wygląda jakoś dziwnie.
To, co może być istotne z praktycznego punktu widzenia, to możliwość łączenia wykończenia na zewnątrz i wewnątrz. Przykładowo, jeśli bardziej zależy nam na wyglądzie auta, na zewnątrz możemy wziąć pakiet S-line, a w środku np. już Basic lub tylko Advance. Łącznie jest 9 możliwości konfiguracji. Potem można wybrać jeden z pakietów: comfort, technology, design. Każdy z nich to seria wizualnych lub praktycznych dodatków.
W środku siedzi się zaskakująco nisko, deska rozdzielcza jest stosunkowo wysoko do pozycji kierowcy i jest skierowana w jego stronę. Ekran i zegary są elektroniczne już w standardzie. Zmieniono także nowy panel klimatyzacji: były pokrętła, są przyciski. Które lepsze? Kwestia osobistych preferencji, dla mnie najważniejsze, by nie regulowało się jej z poiomu dotykowego ekranu.
Ciekawostką jest także fakt, że w A3 zastosowano także elementy z recyklingu. W taki sposób powstaje wykończenie tapicerki na fotelach, do jednego z nich zużywa się 45 odzyskanych butelek.
Ekran i system sterowania autem jest podobny do tego z wyższych segmentów, ale np. tutaj jest on dotykowy, a nie haptyczny. To znaczy nie tworzy się wrażenia kliknięcia na ekran. Jak dla mnie nawet lepiej, ta haptyka robi wrażenie, ale wiedząc, że faktycznie w nic nie klikamy jest to dziwne uczucie.
Siedząc w środku wzrok i dłoń szybko ląduje także w miejscu skrzyni biegów. Tam nie mamy jednak drążka, a tzw. „wybierak”. To malutki element, który zmienia biegi w technologii „shift by wire”, czyli gdy go dotkniemy i lekko przesuniemy, tylko wysyłamy impuls do skrzyni biegów.
Do wyboru będą cztery wersje silnikowe: dwa diesle i dwa benzyniaki. 30TDI (116KM), 35TDI (150KM), 30TFSI (116KM), 35TFSI (150KM). Producent przewiduje, że najpopularniejszy będzie ten ostatni.
Z wyższego segmentu zawędrował tutaj też system mild hybrid, czyli tzw. miękkiej hybrydy. (dodatkowa instalacja elektryczna wykorzystująca extra akumulator). Dostępny jest tylko w parze ze skrzynią automatyczną. Na poziomie konfiguracji pokombinować możemy także z zawieszeniem sportowym (niższe o 15mm) lub adaptacyjnym (niższe o 10mm). Te ostatnie to dobry kompromis pomiędzy komfortem a sportem.
Ceny? Zależnie od wersji nadwozia i silnika oraz wyposażenia, ale cennikowo można uśrednić to do następującego poziomu (plus dodatki)
a) sportback od 99 700 zł do 132 900 zł
b) limousine od 112 900 zł do 135 400 zł
Nową A3-ką Audi w końcu wraca do gry w tym segmencie. Model zyskał nie tylko wizualnie, co docenią fani bardziej sportowego wizerunku, ale i technologicznie: zarówno wewnątrz auta, jak i pod maską.