
Do sądów lawinowo spływają sprawy: a to za brak maseczki, a to za złamanie zakazu poruszania się czy udział w zgromadzeniu w czasie pandemii. Najczęściej schemat jest ten sam: obywatel nie przyjął mandatu, a policja wniosek o ukaranie go skierowała wyżej. W sumie od początku pandemii takich było prawie 7 tys. I choć resort zdrowia zaznacza, że funkcjonariusze słusznie działają karząc obywateli, to wielu sędziów uważa, że wystawiane mandaty są bublem prawnym.
Idę do sądu
Wiadomo, że do sądów lawinowo spływają mandatowe sprawy i kary administracyjne nałożone przez policję w ostatnich miesiącach.54 Kodeksu wykroczeń: "Kto wykracza przeciwko wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany".
Kościan: nie miał maseczki
– Wmanewrowano nas w coś, co najchętniej nazwałabym bublem prawnym. Złamano zasady prawidłowej legislacji, a teraz na gwałt szuka się argumentacji, żeby uzasadnić rozporządzenia ministra zdrowia i Rady Ministrów – mówiła w rozmowie z dziennikarzem "Gazety Prawnej” sędzia Sądu Rejonowego w Słupsku Joanna Hetnarowicz-Sikora.Wrocław: do apteki w czasie zakazu
Piotr Sobota z Biura RPO apelował, by w sytuacjach, gdy obywatel ma wątpliwości, nie przyjmował mandatu. – Uchylić mandat jest trudniej – powtarzają prawnicy.
Jednolita linia?
Czy śladem tych sędziów pójdą i inni, czy zaczyna się kształtować jednolita linia orzecznicza w kwestii mandatów covidowych? Adwokat Michał Wawykiewicz sądzi, że tak będzie.A konstytucja mówi, że takie ograniczenia czy zakazy mogą być wprowadzane wyłącznie w razie obowiązywania stanów nadzwyczajnych. Rozporządzenia mogą wyłącznie precyzyjnie wykonywać zakres kompetencyjny wskazany w ustawie, nie mogą wykraczać poza niego.
