– Średniowiecze. Po prostu średniowiecze – mówi zażenowana młoda kobieta, gdy pytam ją o głośne uchwały radnych w Kraśniku: anty–LGBT, anty-5G i anty–wifi. Zawstydzenie – to emocja, która dominuje w tym małym mieście po tym, jak za sprawą lokalnych polityków stało się pośmiewiskiem całej Polski. Ale zdarzają się i głosy poparcia dla kraśnickich radnych. Oto co powiedzieli mi mieszkańcy miasteczka, które w internecie nazwano "nowym Wąchockiem".
Kraśnik wita mnie słonecznym niebem. Nadal zielone drzewa łagodnie uginają się z wiatrem. Ale w tym 34-tysięcznym mieście położonym niemal 50 km od Lublina mimo ciepła czuć już jesień. Na rynku można spotkać zarówno osoby w szortach, jak i w zapiętych pod szyję lekkich kurtkach. Uroki pory przejściowej.
O ile jednak zmiana pogody jest czymś nieuniknionym, o tyle zmiana społeczna wydaje się czymś, przed czym władze Kraśnika chcą uchronić mieszkańców. Ma zostać po staremu, albo wręcz trzeba się cofnąć, jak w przypadku likwidacji sieci wifi w szkołach. Stanowisko polityków można poznać oglądając relację ze sławetnego posiedzenia rady miejskiej. A co na to mieszkanki i mieszkańcy Kraśnika?
"Wałkowanie gejów
Włodek, uśmiechnięty 50–latek w czarnym t–shircie, ma swoją hipotezę na temat tego, co stało się na sesji. – Ktoś ich w to 5G wmanewrował. I w wifi też. Pewnie sami nie wiedzieli za czym głosują – tłumaczy mężczyzna. Zupełnie inaczej widzi przyczyny przegłosowania uchwały anty–LGBT. – Oni tych gejów wałkują od miesięcy, więc tu nie ma żadnego usprawiedliwienia – ocenia.
Jego zdaniem radni uwierzyli propagandzie, która stawia znak równości między osobami LGBT a przestępcami, którzy krzywdzą dzieci. – Ale proszę, niech pani napisze, że w Kraśniku jest wielu mądrych ludzi, którzy wiedzą, że to bzdury – nalega. Ten motyw – prośby o podkreślenie w tekście, że wielu mieszkańców Kraśnika nie zgadza się z radnymi – będzie się przewijał w rozmowach z lokalsami.
"Pralki też mam się bać?"
Emilia, dwudziestoparolatka, którą zaczepiam z pytaniem o kontrowersyjne uchwały, aż się rumieni. – Średniowiecze. Po prostu średniowiecze – mówi spuszczając wzrok. W Kraśniku tylko pracuje, bo mieszka z okolicznej miejscowości. – Przynajmniej burmistrz się wyłamał – próbuje znaleźć pozytywy sytuacji.
Towarzysząca jej szatynka w średnim wieku, Dorota, zastanawia się, jak to się stało, że funkcję radnych piastują te, a nie inne osoby. – Niby ktoś wybrał tych pisiorów, ale kogo nie zapytać to mówi, że na nich nie głosował – zamyśla się. Zamieszaniem wokół Kraśnika jest zażenowana i wkurzona. Stara się unikać oglądania memów o swoim mieście, ale to na nic. Są wszędzie.
Na pytanie o to, czy boją się 5G i wifi, obie kobiety wybuchają śmiechem. – A co, pralki też mam się bać? – pyta retorycznie Emilia. Radnym Kraśnika ma do powiedzenia tylko jedno: – Niech poguglują i się dowiedzą z naukowych źródeł nad czym głosowali. Zrobili nam wstyd na cały kraj.
"Katolicy zabronili!"
Pan Józef, siedemdziesięciolatek którego spotykam w okolicach kwiaciarni, na temat 5G i wifi zdania nie ma. Co innego geje, lesbijki, osoby biseksualne i transpłciowe i ich prawa. – Katolicy zabronili! Koniec dyskusji! Nie będzie nam tu Europa burdelu robić! – wykrzykuje nagle poczerwieniały i pod nosem mówi coś o "pedałach". Nie mam nawet szansy zapytać co ma na myśli i co, jeśli w ogóle, ta uchwała zmieni w Kraśniku, bo odchodzi żwawym krokiem.
Więcej szczęścia mam gdy biorę na spytki innego mężczyznę, sześćdziesięciolatka, który przecina kraśnicki rynek. – Bardzo dobrze zagłosowali, jestem przeciw LGBT – mówi. Gdy pytam, czy to znaczy, że nie chce, by w Kraśniku mieszkali geje i lesbijki, zaprzecza. – Niech sobie mieszkają i będą szczęśliwi, ale w domu, bez awantur! – zaznacza.
Marek, nastolatek w bluzie z kapturem, którego zastaję w innej dzielnicy na ławce niedaleko pomnika Lecha Kaczyńskiego, też mówi, że jest przeciwny LGBT. Gdy proszę go o rozwinięcie skrótu, przez chwilę się namyśla. – No… chodzi o to, że mężczyźni z mężczyznami, i kobiety z kobietami – odpowiada. Jego stosunek do ludzi nieheteronormatywnych i ich praw jest niejednoznaczny. – Dziewczyny z dziewczynami to jeszcze – uśmiecha się – ale faceci… – zawiesza głos. Mimo to każdą z trzech uchwał uważa za niepotrzebną. – Przez radnych nie dostaniemy 10 milionów z Unii. To głupota – przewraca oczami.
Nastoletnia Patrycja w koszuli w czerwoną kratkę, swoje zdanie wyraża nieśmiało i krótko, ale zdecydowanie. – A ja jestem za LGBT. I za internetem – mówi.
Memy o Kraśniku
30–letnia Magda na początku udaje, że nie wie, o czym mówię, gdy pytam ją o uchwały radnych z Kraśnika. Jednak kiedy wciąga mnie na chodnik, gdy zaaferowana nie zauważam nadjeżdżającego samochodu, język się jej rozwiązuje. – Memy o Kraśniku mnie śmieszą, ja lubię czarny humor – mówi. Rozbawił ją zwłaszcza ten z nietrzeźwym mężczyzną leżącym na ulicy, który jest podpisany jako ofiara 5G.
Z radnymi Magda się nie zgadza, ale nie zamierza się za nich wstydzić. Ich głosowaniu przeczy jej osobiste doświadczenie. – Znam jednego geja. To normalny człowiek, nie odbiega od innych – oświadcza kobieta. Ma wyrobione zdanie na temat tego, czemu uwagę poświęcają politycy.
– LGBT nikomu krzywdy nie robią. Rządzący powinni się zająć pijakami i nierobami. Co ja mam mówić dzieciom, gdy widzą ich leżących pod sklepem? – pyta Magda. 30–latka z pasją przechodzi do tego, co myśli na temat świadczenia 500 plus. – Niech je sobie politycy zabiorą, a dadzą darmowy żłobek dla młodszego syna. Co miesiąc płacę 700 zł, to 200 złotych na minusie! – emocjonuje się.
Ale to nie koniec jej zastrzeżeń. – Poza tym przez 500 plus teraz nie można znaleźć nikogo chętnego do pracy w polu. W tym roku dawaliśmy 8 zł na rękę za godzinę za zbieranie ziemniaków. Nikt nie chciał. Wolą być bezrobotni – tłumaczy Magda, która uważa, że "nie szanuje się pieniędzy, których się nie zarobiło".
Gdy wracamy do uchwał kraśnickich radnych, Magda traci rezon. – 5G i wifi chyba upośledzają dzieci? – na wpół głośno się zastanawia, na wpół oczekuje ode mnie odpowiedzi. Przyznaje jednak, że sama korzysta ze smartfona (gdy rozmawiamy, trzyma go zresztą w dłoni), a w domu jest wifi. Skarży się tylko, że internet coraz częściej muli. Gdy pytam ją o to, czy zauważyła, by dane komórkowe lub wifi upośledzały jej dzieci, milknie na chwilę. – Nie – przyznaje zaskoczona.
"Ustawa o LGPD"
Pod fabryką łożysk tocznych spotykam 59–letniego Tomasza. – Wifi? Jestem za, bo mam w domu – mówi uśmiechając się pod wąsem. – 5G dla mnie może nie być, ja nie oglądam seriali na komórce, mnie to niepotrzebne – dodaje. Gdy pytam o LGBT, Tomasz mówi, że nie wie co to jest, ale jest przeciw. Wyjaśniam, że skrót oznacza lesbijki, gejów, osoby biseksualne i transpłciowe. Wtedy miły pan nagle zaciska szczęki. – Dla mnie to zwykli zboczeńcy – orzeka.
Po chwili rozmowy przyznaje, że wśród znajomych ma osoby nieheteroseksualne. – Chodzimy na piwo, rozmawiamy, normalnie spędzamy czas – relacjonuje. Na pytanie, czy ich też uważa za zboczeńców, Tomasz odpowiada skojarzeniem, z którego swego czasu zasłynął prezydent Andrzej Duda: – Nie, ale oni nie chodzą nago po ulicy – ucina.
Tadeusz, ponad 60–letni robotnik kończący zmianę, słyszał coś o jakiejś "ustawie o LGPD”, ale kompletnie nie ma pojęcia o co chodzi. Pokolenie młodszy Robert pracujący w tej samej fabryce podsumowuje działalność kraśnickich radnych hurtem. – Beznadzieja! – mówi machając ręką. 75–letnia pani Alina, którą zastaję w okolicach Biedronki, o uchwałach radnych w ogóle nie słyszała. Internetu nie używa, a wiadomości nie ogląda. – Po co człowiek ma się denerwować – tłumaczy.
Pięćdziesięcioparoletnia Agnieszka z innej części miasta też z wyboru unika polityki, ale chcąc nie chcąc dowiedziała się o sprawie od klientów, którzy przychodzą do jej małego sklepu odzieżowego. Sprawę uchwał anty–LGBT, anty–5G i anty–wifi komentuje krótko i dyplomatycznie: – Czas, by w Kraśniku rządzili młodzi ludzie. A Bóg nie dał nam nowoczesności po to, byśmy ją odrzucali – stwierdza filozoficznie kobieta.
Piotr, czterdziestoparolatek pracujący w centrum Kraśnika, wobec uchwał radnych ma mieszane uczucia. – 5G to szybki internet, a wifi każdy ma, więc mogliby się nie wygłupiać. Ale zakaz edukacji seksualnej to dobry pomysł, bo to sprawa rodziców – mówi. Jego zdaniem właśnie na tym polegała uchwała anty–LGBT.
"Nie ma komu głosować"
30–letni Zbyszek na sprawę patrzy systemowo. Jego zdaniem problemem jest to, że w radzie miasta dominuje PiS preferowany przez starszych wyborców. Jak mówi, wielu jego rówieśników opuściło Kraśnik – albo przeniosło się do większego miasta, albo w ogóle za granicę. – Rada miasta do wymiany. Ale jak to zrobić, skoro młodsi wyjechali i nie ma komu głosować? – pyta retorycznie.
Zwraca uwagę, że po pamiętnym głosowaniu w Kraśniku odbyła się manifestacja przeciwko przegłosowanym uchwałom, ale media nie były już tak skore, by to zrelacjonować. A protest w Kraśniku to naprawdę niecodzienne wydarzenie.
Póki co Zbyszek z zażenowaniem natyka się na memy o swoim rodzinnym mieście. – Mam nadzieję, że za dwa miesiące już nikt nie będzie o tym pamiętał. No chyba że nasi radni znowu coś wymyślą… – konkluduje ponuro.
Nastolatki Ola i Julka, które zagaduję przed jednym ze sklepów, są zgodne: nie podoba im się co radni Kraśnika robią wokół osób LGBT. Gdy przytaczam im tłumaczenia radnych, którzy twierdzą, że uchwała dotyczy ideologii, Ola ripostuje: – LGBT to nie ideologia. To ludzie. A Julka dodaje: – Nie wiem po co to robią, ale to im nie wyjdzie.
Wszyscy, z którymi rozmawiałam, zgadzają się w jednym: radni nie wycofają się ze swoich uchwał, ale to i tak nie ma znaczenia, bo żadna taka uchwała nic w Kraśniku nie zmieni. Nikt nie zgadza się też na to, by wypowiedzieć się przed kamerą, albo żeby choć zrobić zdjęcie. Niektórzy nalegają nawet, bym cytowała ich pod zmienionym imieniem. – To małe miasto – mówi sugestywnie Włodek.