Wydawało się, że po Annie Zalewskiej, która zburzyła dotychczasowy system, i po Dariuszu Piontkowskim, który utknął w marazmie, nic gorszego polskich szkół nie może już spotkać. A jednak. Już same spekulacje, że to poseł z Lublina, który zasłynął z homofobii, ma objąć resort edukacji, zmroziła mnóstwo ludzi. Czego można się po nim spodziewać?
Szok, niedowierzanie, wzburzenie, ale też strach – takie emocje wywołała już sama nieoficjalna informacja, o tym, że to Przemysław Czarnek może stanąć na czele Ministerstwa Nauki i Edukacji. Zagotowało się w szkołach i pewnie w niejednym domu. Homofobiczne cytaty z wystąpień posła Czarnka krążą w internecie, a w ludziach wzbiera wściekłość.
"Z deszczu pod rynnę", "Tragedia!", "Co jeden to gorszy" – reagują w internecie. W wielu kręgach już na samo hasło "Czarnek na szefa MEN" pojawił się ogromny niepokój, co dalej z polską szkołą. W jakim kierunku pod takim kierownictwem może zmierzać polska edukacja? Czego w ogóle można spodziewać się po ministrze, który o osobach LGBT mówił, że nie są równi ludziom normalnym, a cała ideologia pochodzi z tego samego korzenia co niemiecki narodowy socjalizm hitlerowski?
Czy swoje kontrowersyjne treści będzie forsował w szkołach? Czy uczniowie o innej orientacji będą mogli czuć się spokojnie? I w ogóle – dlaczego właśnie on? Jaki PiS miałby mieć w tym cel? Doprowadzić polską edukację do jeszcze większej zapaści? Światopoglądowo indoktrynować najmłodszych? Pytań rodzi się mnóstwo.
"Prof. Czarnek jako metoda przekonania do siebie młodzieży to pomysł naprawdę 'interesujący'. Będzie wesoło, ale zmiany na lepsze na froncie walki Zjednoczonej Prawicy o młodzieży nie wróżę. Będzie tylko gorzej" – podsumował nawet katolicki publicysta Tomasz Terlikowski.
– Toż to powrót do czarownic, do ciemnego średniowiecza. Absolutnie nie widzę go jako ministra edukacji – reaguje jeden z mieszkańców Zamościa. Właśnie tam Czarnek, nieznany w Polsce prawnik, pisał kiedyś analizy prawne dla polityków PiS w Zamościu i okolicach. Pisała o tym w naTemat Anna Dryjańska. "Czarnek był wtedy czwartorzędnym działaczem" – mówiła jedna z jej rozmówczyń.
A potem błyskawicznie wyrósł na gwiazdę PiS. W 2015 roku został wojewodą lubelskim. Do Sejmu wszedł w 2019 roku i wystarczyło mu kilka miesięcy, by stać się jednym z najbardziej rozpoznawalnych i wyrazistych nowych posłów PiS.
Ale, że nowy minister edukacji? Już na poziomie spekulacji spadły na niego gromy. Ale nie wszędzie. W ostatnich wyborach zdobył ponad 87 tys. głosów – najwięcej ze wszystkich kandydatów w swoim okręgu. Jak patrzą tu na jego stanowisko ws. LGBT? Czy nie obawiają się, jak może zmienić szkoły?
– Jeśli pan poseł Czarnek zostanie ministrem edukacji, myślę, że szkoły zupełnie mogą czuć się bezpieczne. Ma duże doświadczenie samorządowe. Współpracowaliśmy ze sobą przez wiele, wiele lat. Znamy się, teraz też współpracujemy. Mam o nim jak najlepsze zdanie. Mogę powiedzieć o nim, że to prawdziwy ojciec. Szanuje ludzi. Wydaje mi się, że trafił nam się prawie ideał – tak w rozmowie z naTemat ocenia go wójt Radzynia Podlaskiego Wiesław Mazurek na chwilę przed oficjalną nominacją.
Przemysław Czarnek był radcą prawnym w tutejszym Urzędzie Gminy zanim został wojewodą.
– Jest wykształcony, ma ogromny zasób wiedzy, którą chciałby się podzielić. Wierzę w niego i chciałbym, żeby został ministrem. Byłaby to ogromna korzyść dla oświaty, ale przede wszystkim dla narodu. Bo jak wykształcimy dzieci, takich będziemy mieć obywateli – dodaje wójt.
Czego jego zdaniem można by spodziewać się po Czarnku w roli ministra? Na co zwracałby uwagę? – Na pewno na historię. Na lektury szkolne. Na wartości patriotyczne, historyczne. On je zna i będzie chciał, żeby dzieci też je poznały. Gdy będzie ministrem, będziemy mu podpowiadać, a on będzie rozważał nasze propozycje i decydował – mówi Wiesław Mazurek.
Wójt już wysłał swoje koncepcje posłowi PiS. – Wydaje mi się, że w programie nauczania na pewno będą podkreślone największe wartości. Nasze dzieci będą mogły się uczyć prawdziwej historii oraz rzeczy, które będą im przydatne w życiu. Należałoby też obalić Kartę Nauczyciela – podkreśla.
Czarnek jako prawnik
Pomijając kwestie światopoglądowe, Czarnek bardziej jednak kojarzy się z prawem. Wykładał na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, jednak w powszechnym odbiorze raczej nigdy nie zajmował się edukacją. Sam też chyba o takiej "specjalizacji" wcześniej nie marzył.
Gdy jesienią 2019 roku dostał się do Sejmu, mówił w Radiu Lublin, że widzi siebie w obszarze wymiaru sprawiedliwości i prawa gospodarczego, gdyż w tym zakresie zrobił habilitację i udzielał się w zespole premiera Morawieckiego ds. konstytucji dla biznesu.
Jako doktor habilitowany był pracownikiem Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji i tam prowadził zajęcia w Katedrze Prawa Konstytucyjnego. Miał m.in. wykład "Konstytucyjne środki ochrony praw człowieka".
– Pan Czarnek to jest doktor habilitowany, czyli ma dorobek naukowy i ze światem akademickim ma wiele wspólnego. Może być dobrym ministrem – argumentował w "Kropce nad i" wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.
Ale jako poseł Czarnek nawet nie złożył żadnej interpelacji w sprawie edukacji. Wytknęła mu to dziennikarka Justyna Suchecka.
Wiesław Mazurek twierdzi jednak, że poseł na oświacie się zna. A to, że nie jest bezpośrednio ze szkolnego środowiska, to według niego nawet lepiej.
– Razem rozwiązywaliśmy problemy oświatowe w naszej gminie. Wspierał mnie w tym wszystkim jeszcze zanim został wojewodą. Poza tym zna szkołę jako uczeń, jako rodzic uczniów i jako organ prowadzący. Nie będzie jednak zniewolony w żaden sposób przez to, że będzie miał koleżanki i kolegów, którzy będą chcieli mieć jakieś wpływy. Będzie obiektywny – mówi naTemat.
Następca Zalewskiej i Piontkowskiego
Dlaczego to jego PiS "rzuciło" właśnie na sprawy edukacji? Można spekulować, czy szukano dla niego stanowiska, czy właśnie o to stanowisko chodziło.
Anna Zalewska była potrzebna, by "technicznie" zdemontować dotychczasowy system edukacji. By cofnąć strukturę szkoły do czasów PRL i wprowadzić nowe podstawy programowe, w których znalazło się więcej patriotycznych i narodowych treści.
Kto jest potrzebny teraz? Rok temu po wyborach posłanka KO Marzena Okła-Drewnowicz, przewidywała w rozmowie z naTemat, że w tej kadencji PiS będzie "pchać sprawy "światopoglądowe" – gender, LGBT, aborcję.
– To one będą igrzyskami, gdzie będzie iskrzyć. I PiS powie: "No tak, my musimy bronić życia, ale to opozycja nie pozwala wprowadzić tych projektów". Po co? Żeby przykryć brak pieniędzy. Żeby elektorat miał poczucie, że trudno, pieniędzy brakuje, ale walczymy o ważniejsze sprawy – mówiła naTemat.
Od miesięcy słychać, jak temat LGBT uwiera PiS. Jak na tym polu nie bardzo potrafi wyedukować młodych ludzi, bo ci nie dają sobie zrobić wody z mózgu. A poseł Czarnek najbardziej znany jest właśnie z kwestii światopoglądowych.
Jaki może być Czarnek-minister
Czy można się po nim spodziewać rewolucji niemal jak za czasów Anny Zalewskiej? – Absolutnie nie. Jeśli coś będzie, to ewolucja. Systematycznie będziemy się nawracać. Wszędzie gdzie są błędy, trzeba je poprawiać – uważa wójt.
Ma też wytłumaczenie, dlaczego poseł nagle zyskał tak dużą popularność: – Dostał prezent od mediów. To one wyniosły go na to stanowisko. To mu pomogło. Pan poseł jest bardzo przyjaźnie nastawiony do ludzi. Jest osobą wierzącą, a nie da się kochać Pana Boga nienawidząc ludzi. Ta zasada u pana posła i u mnie jest święta.