Ta historia wywołała powszechne oburzenie. W czasie, gdy tysiące Polaków nie mogą odwiedzić swoich bliskich w szpitalach, a ci często umierają w zupełnej samotności, Przemysław Czarnek bez problemu mógł wejść do swojej chorej babci. Dwa dni później polityk PiS poinformował, że ma dodatni wynik na koronawirusa. A jednocześnie okazało się, że na oddziale, na który wszedł, zakażonych jest 90 proc. pacjentów i większość personelu.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Przemysław Czarnek zapewnia, że to nie on był źródłem masowego zakażenia koronawirusem na oddziale rehabilitacji Wojskowego Szpitala Klinicznego w Lublinie.
"W sobotę nie miałem żadnych objawów koronawirusa i nie byłem skierowany na kwarantannę. Wobec poważnego stanu mojej 88-letniej babci po udarze, widziałem ją krótko w szpitalu, zgodnie z procedurami, w pełnym reżimie sanitarnym" – pisał w poście na Twitterze przyszły minister edukacji i nauki w rządzie PiS.
Przemysława Czarnka do babci wpuścił kierownik oddziału, prof. Piotr Majcher. Zapewniał przy tym, że w podobnej sytuacji takie pozwolenie otrzymałby każdy inny.
– Pacjentka, do której przyszedł, jest w ciężkim stanie, a w takich sytuacjach odstępujemy od zakazu [odwiedzin - red.]. I nie ma tu różnicy, czy chodzi o posła, ministra, czy zwykłego Kowalskiego. Są to sytuacje, gdzie sumienie nie pozwala postąpić inaczej – wyjaśnił lekarz. Przyznał przy tym, że gdyby wiedział, że odwiedzający ma koronawirusa, wtedy by go nie wpuścił.
Kim jest lekarz, który wpuścił polityka PiS na oddział? Internauci odnaleźli zdjęcie obu panów sprzed trzech lat, po którym mają wątpliwości, czy faktycznie by tak było.
W październiku 2017 r. Przemysław Czarnek, wówczas wojewoda lubelski, powołał prof. Piotra Majchra na stanowisko konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie rehabilitacji medycznej.
Tymczasem obecny wojewoda lubelski w marcu 2020 r. wprowadził w Wojskowym Szpitalu Klinicznym w Lublinie zakaz odwiedzin. Czy to oznacza, że doszło do złamania prawa? Zdaniem specjalistów - nie.
"Jednakże dopuszcza się możliwość odwiedzin pacjentów w stanie bardzo ciężkim, których rokowanie co do przeżycia lub utraty zdrowia jest poważne" – wyjaśniają w komunikacie przedstawiciele szpitala i powołują się na artykuł 33. Ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.
Daria Różańska rozmawiała z prawnikami oraz przedstawicielem Biura Rzecznika Praw Pacjenta. Profesor nauk prawnych Leszek Kubicki, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, wyjaśnił: – Na poziomie praw pacjenta układ przepisów jest taki, że to kierownik placówki dostaje uprawnienia w obie strony: do ograniczenia i zezwolenia na odwiedziny pacjenta w szpitalu.
Marek Cytacki z biura Rzecznika Praw Pacjenta także podkreślił, że to dyrektor szpitala ponosi odpowiedzialność karną, cywilną i zawodową za wszystko, co dzieje się w placówce.