
Noszenie maseczek stało się jednym z kluczowych obostrzeń w walce z koronawirusem. Nos i usta trzeba już zakrywać praktycznie wszędzie. Aż trudno więc uwierzyć w to, co jeszcze kilka miesięcy temu o o chodzeniu w maseczkach głosiło Ministerstwo Zdrowi. A także w to, iż wciąż treści te są dostępne w rządowych mediach społecznościowych.
REKLAMA
Od 10 października w całej Polsce obowiązuje żółta strefa. Jednocześnie zaostrzono restrykcje, dotyczące zasłaniania nosa i ust. Maseczkę trzeba nosić już nie tylko w sklepie czy autobusie, ale także – z nielicznymi wyjątkami – na wolnym powietrzu. Zwolnione z tego obowiązku mogą być tylko osoby, które mają zaświadczenie od lekarza.
Czytaj także: Nowy minister pokazał, jak nie nosić maseczki. Polacy nie zostawili na nim suchej nitki
Już od dłuższego czasu Ministerstwo Zdrowia rekomendowało chodzenie w maseczce, ale przekazywanie zaleceń dotyczących epidemii, komuś w resorcie chyba już wymknęło się spod kontroli. Dzięki temu widać, jak politycy zmienili nastawienie o 180 stopni ws. kluczowego obostrzenia.
Jeszcze w połowie marca Ministerstwo Zdrowia twierdziło, że nie zaleca się noszenia maseczek ochronnych przez osoby zdrowe. Zachęcano do tego tylko "osoby chore, opiekujące się chorymi oraz personel medyczny pracujący z pacjentami podejrzewanymi o zakażenie koornawirusem".
Chociaż teraz resort nie głosi już takich "mądrości", to ślady zostały. Choćby na Twitterze, gdzie dalej można przeczytać o wspomnianych zaleceniach ws. maseczek.
Ministerstwo samo wprowadza informacyjny chaos, więc wyjaśnijmy, że zdaniem epidemiologów chodzenie w maseczce jest kluczowe, by powstrzymać falę zakażeń koronawirusem. Wielu specjalistów ma pretensje do rządu, że w ostatnim czasie zbyt słabo egzekwowano obostrzenie, dotyczące zasłaniania nosa i ust.
