"To, co dotyczy Polek, dotyczy i polskiego Vogue’a – tak jest od naszego pierwszego numeru, i tak będzie zawsze" – napisał Filip Niedenthal, redaktor naczelny polskiej edycji magazynu. Najnowsza okładka czasopisma to jasna deklaracja światopoglądowa.
Dziennikarka, najczęściej piszę o trendach, mediach i kobietach. Czasem bawię się w poważne dziennikarstwo, czasem pajacuję. Można się pomylić.
Półnaga Anja Rubik pozuje z błyskawicą wymalowaną na policzku. Zamiast ciuchów za siedem średnich krajowych – czerwona płachta krępująca jej nadgarstki. I tytuł numeru: Siła kobiet. Nietrudno wyłapać tu wizualne nawiązania do serialu "Opowieść podręcznej", ale i do "Wolności wiodącej lud na barykady" Delacroixa. Anja Rubik jest tu i twórczynią i "tworzywem", bowiem sfotografowała się sama.
"Są to najważniejsze i najbardziej osobiste okładki oraz autoportrety w mojej karierze. Tworzenie obrazów jest moim językiem, sposobem w jaki wyrażam mój protest, mój bunt, naszą siłę, ból, złość i nadzieję. Wierzę, że fotografia ma ogromną moc, może przyciągać uwagę, wzbudzać emocje, rozpoczynać rozmowy, mobilizować nas do działania i do zmian" - skomentowała swoją pracę modelka, żeby następnie odnieść się bezpośrednio do feralnej decyzji Trybunału Konstytucyjnego.
"Prawo kobiety do wyboru jest papierkiem lakmusowym, czyli sprawdzianem, dla zdrowego, postępowego społeczeństwa. Decyzja Trybunału Konstytucyjnego będzie miała wpływ na polską społeczność na dziesięciolecia. Władza zniewala kobiety zakazem aborcji i ograniczaniem praw reprodukcyjnych. Prawa reprodukcyjne to prawa człowieka, gwarantują możliwość i wolność decydowania o naszym życiu, o naszym ciele, naszym zdrowiu i naszym losie!" - napisała na Instagramie Rubik.
Okładka grudniowego numeru magazynu, który trafi do kiosków 26 listopada, to ani nie pierwsza deklaracja światopoglądowa czasopisma, ani też nie pierwsza okładka, która wywołała poruszenie.
Wrześniowe numery "Vogue’a", tradycyjnie najważniejsze (i największe objętościowo) w całym cyklu wydawniczym, bo i zbiegające się z tygodniami mody, w tym roku ze względu na pandemię ukazały się na całym świecie pod hasłem "nadzieja".
Redaktorzy polskiej edycji zdecydowali się na umieszczenie na okładce zdjęcia Bianki Nwolisy. Dziesięcioletnia aktywistka brała udział w czerwcowych demonstracjach antyrasistowskich w Warszawie, które zaczęły się po zabiciu w Stanach George’a Floyda. Bianka przeszła ulicami miasta z hasłem "Stop calling me Murzyn" (Przestań nazywać mnie murzynem), a jej zdjęcie było szeroko komentowane. Ruch Black Lives Matter w Polsce przerodził się w dyskusję o naszym narodowym i często nieuświadomionym rasizmie. A w szerszym planie - braku tolerancji.
Z kolei w czerwcu na okładkę polskiej edycji "Vogue’a" trafiła modelka Monika Jac Jagaciak karmiąca piersią. Takich kadrów próżno szukać nawet w magazynach parentingowych. Nie wypada też nie wspomnieć o pierwszej w historii okładce magazynu – przedstawiającej Pałac Kultury zasnuty smogiem, pod którym zapozowały Anja Rubik i Małgorzata Bela na tle czarnej wołgi. Ci, którzy spodziewali się po "Vogue’u" nowobogackiego glamour, srogo się zawiedli. Kto spodziewał się, że polska edycja magazynu będzie tylko o trendach, srogo się zawiódł.
Redaktor naczelny magazynu Filip Niedenthal jasno opowiedział się za Strajkiem Kobiet. Być może jeszcze mocniejszą deklaracją światopoglądową czasopisma jest zapowiedź pojawienia się w numerze Marty Lempart.
"Kiedy w grudniu 1892 roku pojawił się pierwszy numeru nowego periodyku o tytule 'Vogue' jego celem było relacjonowanie wydarzeń towarzyskich i mód w konfekcji nowojorskich dam. Podczas tych 127 lat sporo się w 'Vogue’u' zmieniło, ale wciąż kierujemy nasze treści (w głównej mierze) do czytelniczek. To, co dotyczy Polek, dotyczy i polskiego 'Vogue’a' - tak jest od naszego pierwszego numeru, i tak będzie zawsze. Dlatego numer świąteczny poświęciliśmy sile kobiet, a stworzenie sesji okładkowej powierzyliśmy supermodelce i, a może już przede wszystkim, aktywistce Anji Rubik. Sfotografowała się sama, z atrybutami bliskimi dziś sercu milionów rodaczek. Jesteśmy z Wami" – pisze Niedenthal.