Działania policji podczas protestu kobiet skomentował dla "Gazety Wyborczej" lider Polski 2050 Szymon Hołownia. Polityk bardzo krytycznie ocenił zachowanie funkcjonariuszy, ale podkreślił także, że jest przekonany, iż "rozkaz przyszedł z góry" i nie zostawił suchej nitki na postawie PiS.
– Dzisiaj, poprzez te rozkazy wydawane garstce policjantów i policjantom, którzy się do nich zastosowali i zachowali się jak OMON-owcy Łukaszenki, jak ZOMO w naszej PRL-owskiej historii, a którzy, wierzę głęboko, są mniejszością w polskiej policji, to będzie rzutowało na wizerunek całej formacji – powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Szymon Hołownia.
Polityk nie ma jednak złudzeń, kto odpowiada za takie działania policji. – Oczywiście, że rozkaz poszedł z góry. Sam widziałem na własne oczy jeden z takich właśnie rozkazów z dokumentów wewnętrznych w polskiej policji, tam jest wyraźne sformułowanie: "od tej pory działamy, nie negocjujemy". To jest dokładny cytat – twierdzi Hołownia.
– To jest kolejny kamyczek do tego, żeby Polacy w jasny sposób zauważyli, jaką Polskę zafundował im Jarosław Kaczyński. Taką Polskę, którą najpierw w środku pandemii nie potrafił zarządzić, później ją podpalił, a na koniec spałował. I to jest wicepremier odpowiedzialny w rządzie za bezpieczeństwo Polaków – podsumował polityk.
Szymon Hołownia osobiście pojawił się na jednym z protestów kobiet. Zamieścił na Twitterze zdjęcie spod Kancelarii Prezesa Rady Ministrów przy Al. Ujazdowskich. W proteście towarzyszył mu wówczas Michał Kobosko, szef tworzącej się partii Polska 2050, oraz Hanna Gill-Piątek, pierwsza posłanka nowej siły politycznej.
Jednak już wcześniej Hołownia zdecydowanie sprzeciwił się zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce. Były kandydat na prezydenta wygłosił coś w rodzaju orędzia, w którym przedstawił swoje poglądy.